WarMlek
Specjalista
#kononowicz #barney #wsw
14.03.2023
Wtorek na lajtach
(disclaimer - w chwili gdy to publikuję trwa od 4,5h kolejny lajt Barneja z chałupy i końca nie widać - przepraszam ale nie mam już dziś siły: 4h od jednego i prawie 6h od drugiego, a na dokładkę kolejne kilkugodzinne mielenie ozorem, będzie kiedy indziej)
Dzieńdobry*3, dzisiaj bliżyniok jeden z drugim ostro wzięli się do roboty, dlatego bez przedłużania:
1. W środku nocy WSW odpala lajta o symptomatycznym tytule "Bliskość Sędziszowa" - ogólnie jest w drodze do Psar, ale o nemesis Barneja się otrze w drodze powrotnej. Przez większość czasu lajt mija na rozmawianiu po letkiemu z widzami, choć czasem dodaje coś od siebie - np. dowiadujemy się, że odleżyna przypominała mu dupę słonia po nieudanej operacji oraz ocenia, że jeszcze 2-3 lata i będzie miał tę dupę czarną jak asfalt (obecnie ma brązową) XD Na odchodne wyraża bardzo niepochlebną opinię o jakości dań w Zodiaku, wg WSW wszystko jest mdłe i nasączone tłuszczem, po czym dojeżdża do magazynu w Psarach i wyłącza lajta.
2. O 6 rano za mikrofonem zasiada Barnej i kontynuuje lajt charytatywny, w zamierzeniu symboliczne 2h dla przypomnienia, ale wyszło 2 razy dłużej - na wstępie mówi, że to że wczoraj nie dawał znaku życia nie znaczy, że przeleżał cały dzień bembnem do góry - otóż miał być kilka razy w sobie znanym, ale bardzo ważnym celu w Pruszkowie. Dość szybko pojawia się temat Szkolnej - wg Barneja Struś oraz Zalewski zostali wezwany z doprowadzeniem jako świadek w sprawie Olgierd-Nietypowy, dlatego też został wypozyczony do Sędziszowa aby dopilnować jego stawiennictwo na rozprawie. Przywołuje temat konfliktu braci Skrzeczów jako ilustrację własnej wojny domowej z bratem - internet miał wejść wszystkim w głowy zbyt mocno, żeby był możliwy pokój ochocko-mokotowski, bo WSW ma być szantażowany jakimiś kwitami przez kilku własnych prominentnych widzów. Sam Barnej ma być gotów rzucić w diabły całą swoją działalność publiczną w zamiast za pokój z bratem - tak przynajmniej twierdzi.
3. Między kęsami jakiejś chabaniny dalej barnejuje na temat brata i szybko banuje podpuszczających go widzów. W kolejnej godzinie lajta przywdziewa togę Mecenasa Bociana i zaczyna rozwodzić się na temat przekrętów gospodarczych, systemu penitencjarnego i przestępczości zorganizowanej lat 90. Później wraca kuchnia turecka i azjatycka - Gordon Ramsay z Mokotowa ze znawstwem w głosie stwierdza, że prawdziwe dania tureckie czy chińskie to on zje ze smakiem, a nie podróby z zapyziałej budy skrojone pod polskiego chłopecka. Później płynnie przechodzi do wątku sakralnego i rozwodzi się nt. architektury dawnych kościołów i oddziaływania takich budowli na psychikę ludzką, później diagnozuje internet jako praprzyczynę kryzysu kościoła katolickiego, a w ramach perły w koronie wyrzuca do kosza objawienia fatimskie, kwestionuje kult świętych oraz zdradza, czemu Ali Agca nie został skazany na śmierć za próbę zamachu na papieża (wg kanonika Barneja Agca nie dostał stryczka tylko po to, żeby JP2 mógł w przyszłości zostać kanonizowanym). Do tego kwestionuje przekazy o nierozkładających się ciałach świętych i podejrzewa Watykan o podmianę co niektórych ciał na figury woskowe, w ramach szydery podsuwa przykład niegnijącego Lenina.
4. Kontynuując wątek sakralny zbacza na tor świadków Jehowy i snuje rozważania nt. koncepcji raju, czyśćca i piekła. Później wątek sakralny przechodzi w sfery ezoteryczne, ale nic szczególnego. Podobnie z wątkiem politycznym - standardowe bingo lewactwa, pedalstwa, pisuarstwa - nuda.
5. WSW włącza lajta powrotnego gdzieś w Zawierciu - niestety na dzień dobry dostajemy smutną wiadomość, że ze względu na brak czasu nie będzie wizyty w niebezpiecznym Sędziszowie. Oficer kontrwywiadu wszem i wobec ogłasza, że Siewiera staje się de facto szefową kanału i większość decyzji na kanale będą z nią konsultowane oraz złe słowo na Siewierę to złe słowo na samego WSW, a słowa te kieruje w stronę co niektórych widzów skaczących po kanałach i multikonciarzy. Do tego upomina jednego ze swoich modów, żeby już nie jeździł po rodzinie wiadomo kogo - ale z drugiej strony wbija szpilkę w tego samego wiadomo kogo, że w przeciwieństwie do niego nie bunkruje się w jakiejś norze, tylko rusza się po świecie i daje widzom trochę widoków.
6. Zapytany o powody wczorajszej zadumy odpowiada, że dostał bliżej nieokreśloną złą wiadomość do której nie mógł się ustosunkować (tzn. niby mógł, ale musiałby sypnąć stekiem bluzgów, czego oczywiście nie ma w zwyczaju). Po wylocie na S7 w kierunku Warszawy rozwodzi się trochę o mijanych krajobrazach i rozmawia sobie z widzami, miotając co jakiś czas kurwamaćjapierdolę po letkiemu. Po pewnym czasie Piotrek się odpala o gównianą jakość contentu u brata, że zajmuje się pierdołami, wypomina Barnejowi zmarnowane szanse na wspólny content, że wywleka prywatne brudy oraz że poranny lajt Barneja i treści, jakie na nim padły były kompletnie pod publiczkę. Ogólnie cały pozostały czas lajta do wjazdu na wagę kurwi na Barneja i jego postępowanie.
7. Około 13 Barnej wychodzi na spacer - spacer wygląda tak, że przez godzinę jedzie Saabem, potem połazi paręnascie minut i z powrotem do domu. Ogółem nic specjalnego, ale lajt z trasy to zawsze miła odmiana od pierdolenia w kółko stałego binga tematów bez wizji. Możemy się np. dowiedzieć, że w pewnej przydrożnej knajpie serwują bardzo dobrą golonke ale chłopecek jest dalej na nią pogniewany za niedobrą grochówkę sprzed kilku miesięcy. Później mamy wątek Stonogi - chłopecek stwierdza że nie wie, co Stonoga zrobiłby gdyby ten PiS upadł (co jest bardzo ciekawe, bo jeszcze niedawno w swoim politycznym przebudzeniuburczał, że będzie ze Stonogą współpracował) i jak stracił na znaczeniu, staczając się do postaci mema. Po Stonodze wchodzi na temat Ukrainy i snuje własne prognozy rozstrzygnięcia wojny i snuje własne przemyslenia nt. odbudowy po wojnie, następnie rytualnie jedzie po kebabach, Uberze i Turkach. Dostaje się Orlenowi, bankom, finansistom i komu tam jeszcze. Wyśmiewa ludzi pracujących i zarzuca niektórym widzom, żeby nie wciągali innych (czyt. jego) we własne gówniane, przytłoczone tyrką życie. Na koniec po letkiemu kurwi na co niektórych widzów.
8. Piesza część spaceru odbywa się przy ruinach zabudowań kompleksu dawnej twierdzy Modlin. Chwila delikatnego urbexu, trochę historyjek i miejskich legend o zabudowaniach, Barnej wreszcie daje trochę odpocząć naszym uszom, a swoim strunom głosowym i nie odzywa się szczególnie często, zbyt absorbuje go stawianie kolejnych kroków.
14.03.2023
Wtorek na lajtach
(disclaimer - w chwili gdy to publikuję trwa od 4,5h kolejny lajt Barneja z chałupy i końca nie widać - przepraszam ale nie mam już dziś siły: 4h od jednego i prawie 6h od drugiego, a na dokładkę kolejne kilkugodzinne mielenie ozorem, będzie kiedy indziej)
Dzieńdobry*3, dzisiaj bliżyniok jeden z drugim ostro wzięli się do roboty, dlatego bez przedłużania:
1. W środku nocy WSW odpala lajta o symptomatycznym tytule "Bliskość Sędziszowa" - ogólnie jest w drodze do Psar, ale o nemesis Barneja się otrze w drodze powrotnej. Przez większość czasu lajt mija na rozmawianiu po letkiemu z widzami, choć czasem dodaje coś od siebie - np. dowiadujemy się, że odleżyna przypominała mu dupę słonia po nieudanej operacji oraz ocenia, że jeszcze 2-3 lata i będzie miał tę dupę czarną jak asfalt (obecnie ma brązową) XD Na odchodne wyraża bardzo niepochlebną opinię o jakości dań w Zodiaku, wg WSW wszystko jest mdłe i nasączone tłuszczem, po czym dojeżdża do magazynu w Psarach i wyłącza lajta.
2. O 6 rano za mikrofonem zasiada Barnej i kontynuuje lajt charytatywny, w zamierzeniu symboliczne 2h dla przypomnienia, ale wyszło 2 razy dłużej - na wstępie mówi, że to że wczoraj nie dawał znaku życia nie znaczy, że przeleżał cały dzień bembnem do góry - otóż miał być kilka razy w sobie znanym, ale bardzo ważnym celu w Pruszkowie. Dość szybko pojawia się temat Szkolnej - wg Barneja Struś oraz Zalewski zostali wezwany z doprowadzeniem jako świadek w sprawie Olgierd-Nietypowy, dlatego też został wypozyczony do Sędziszowa aby dopilnować jego stawiennictwo na rozprawie. Przywołuje temat konfliktu braci Skrzeczów jako ilustrację własnej wojny domowej z bratem - internet miał wejść wszystkim w głowy zbyt mocno, żeby był możliwy pokój ochocko-mokotowski, bo WSW ma być szantażowany jakimiś kwitami przez kilku własnych prominentnych widzów. Sam Barnej ma być gotów rzucić w diabły całą swoją działalność publiczną w zamiast za pokój z bratem - tak przynajmniej twierdzi.
3. Między kęsami jakiejś chabaniny dalej barnejuje na temat brata i szybko banuje podpuszczających go widzów. W kolejnej godzinie lajta przywdziewa togę Mecenasa Bociana i zaczyna rozwodzić się na temat przekrętów gospodarczych, systemu penitencjarnego i przestępczości zorganizowanej lat 90. Później wraca kuchnia turecka i azjatycka - Gordon Ramsay z Mokotowa ze znawstwem w głosie stwierdza, że prawdziwe dania tureckie czy chińskie to on zje ze smakiem, a nie podróby z zapyziałej budy skrojone pod polskiego chłopecka. Później płynnie przechodzi do wątku sakralnego i rozwodzi się nt. architektury dawnych kościołów i oddziaływania takich budowli na psychikę ludzką, później diagnozuje internet jako praprzyczynę kryzysu kościoła katolickiego, a w ramach perły w koronie wyrzuca do kosza objawienia fatimskie, kwestionuje kult świętych oraz zdradza, czemu Ali Agca nie został skazany na śmierć za próbę zamachu na papieża (wg kanonika Barneja Agca nie dostał stryczka tylko po to, żeby JP2 mógł w przyszłości zostać kanonizowanym). Do tego kwestionuje przekazy o nierozkładających się ciałach świętych i podejrzewa Watykan o podmianę co niektórych ciał na figury woskowe, w ramach szydery podsuwa przykład niegnijącego Lenina.
4. Kontynuując wątek sakralny zbacza na tor świadków Jehowy i snuje rozważania nt. koncepcji raju, czyśćca i piekła. Później wątek sakralny przechodzi w sfery ezoteryczne, ale nic szczególnego. Podobnie z wątkiem politycznym - standardowe bingo lewactwa, pedalstwa, pisuarstwa - nuda.
5. WSW włącza lajta powrotnego gdzieś w Zawierciu - niestety na dzień dobry dostajemy smutną wiadomość, że ze względu na brak czasu nie będzie wizyty w niebezpiecznym Sędziszowie. Oficer kontrwywiadu wszem i wobec ogłasza, że Siewiera staje się de facto szefową kanału i większość decyzji na kanale będą z nią konsultowane oraz złe słowo na Siewierę to złe słowo na samego WSW, a słowa te kieruje w stronę co niektórych widzów skaczących po kanałach i multikonciarzy. Do tego upomina jednego ze swoich modów, żeby już nie jeździł po rodzinie wiadomo kogo - ale z drugiej strony wbija szpilkę w tego samego wiadomo kogo, że w przeciwieństwie do niego nie bunkruje się w jakiejś norze, tylko rusza się po świecie i daje widzom trochę widoków.
6. Zapytany o powody wczorajszej zadumy odpowiada, że dostał bliżej nieokreśloną złą wiadomość do której nie mógł się ustosunkować (tzn. niby mógł, ale musiałby sypnąć stekiem bluzgów, czego oczywiście nie ma w zwyczaju). Po wylocie na S7 w kierunku Warszawy rozwodzi się trochę o mijanych krajobrazach i rozmawia sobie z widzami, miotając co jakiś czas kurwamaćjapierdolę po letkiemu. Po pewnym czasie Piotrek się odpala o gównianą jakość contentu u brata, że zajmuje się pierdołami, wypomina Barnejowi zmarnowane szanse na wspólny content, że wywleka prywatne brudy oraz że poranny lajt Barneja i treści, jakie na nim padły były kompletnie pod publiczkę. Ogólnie cały pozostały czas lajta do wjazdu na wagę kurwi na Barneja i jego postępowanie.
7. Około 13 Barnej wychodzi na spacer - spacer wygląda tak, że przez godzinę jedzie Saabem, potem połazi paręnascie minut i z powrotem do domu. Ogółem nic specjalnego, ale lajt z trasy to zawsze miła odmiana od pierdolenia w kółko stałego binga tematów bez wizji. Możemy się np. dowiedzieć, że w pewnej przydrożnej knajpie serwują bardzo dobrą golonke ale chłopecek jest dalej na nią pogniewany za niedobrą grochówkę sprzed kilku miesięcy. Później mamy wątek Stonogi - chłopecek stwierdza że nie wie, co Stonoga zrobiłby gdyby ten PiS upadł (co jest bardzo ciekawe, bo jeszcze niedawno w swoim politycznym przebudzeniuburczał, że będzie ze Stonogą współpracował) i jak stracił na znaczeniu, staczając się do postaci mema. Po Stonodze wchodzi na temat Ukrainy i snuje własne prognozy rozstrzygnięcia wojny i snuje własne przemyslenia nt. odbudowy po wojnie, następnie rytualnie jedzie po kebabach, Uberze i Turkach. Dostaje się Orlenowi, bankom, finansistom i komu tam jeszcze. Wyśmiewa ludzi pracujących i zarzuca niektórym widzom, żeby nie wciągali innych (czyt. jego) we własne gówniane, przytłoczone tyrką życie. Na koniec po letkiemu kurwi na co niektórych widzów.
8. Piesza część spaceru odbywa się przy ruinach zabudowań kompleksu dawnej twierdzy Modlin. Chwila delikatnego urbexu, trochę historyjek i miejskich legend o zabudowaniach, Barnej wreszcie daje trochę odpocząć naszym uszom, a swoim strunom głosowym i nie odzywa się szczególnie często, zbyt absorbuje go stawianie kolejnych kroków.
Zaloguj się aby komentować