Każda śmierć w 1, w 2 czy nawet w 3 sezonie #StrangerThings była... słaba. Ot śmierć jak kromka chleba. Sezon czwarty przyniósł coś prawdziwego. Spersonifikowany atak paniki. Spersonifikowaną traumę, która potrafi zabić. Ponadto każda śmierć bolała. O ile podczas oglądania serialu najbardziej przeżywałem spotkania Vecny z Max, o tyle najbardziej nieakceptowalna jest śmierć Eddiego. Chyba tyle mam do powiedzenia, na razie się znowu rozkleiłem.
Wrzucam do muzyki ze względu na świetnie dopasowany utwór "Funeral"
https://www.youtube.com/watch?v=EukSKjfHXNs

Zaloguj się aby komentować