Ja nie wymagam od ludzi, żeby mieli jakąś większą świadomość czym jest muzyka liturgiczna, tym bardziej od ludzi, którzy ostatni raz byli w kościele na bierzmowaniu, a teraz chcą ślubu z fajerwerkami i wszelkimi pomponami ale trzymajmy się jakichś podstawowych zasad. Marsz Mendehlssona? Ok, chociaż rzygam nim już, zwłaszcza w sezonie. Ave Maria grane przez randomową skrzypaczkę po drugim stopniu muzycznej? Proszszszsz bardzo, pani się ustawi na chórze, o, tu, tu ma pani mikrofon, nie, nie może pani zagrać jajaje kokodżambo na organach, dziękuję, do widzenia, polecam się na przyszłość.
No ale dobijają mnie ludzie, którzy proszą o Hallelujah Cohena. To że to nie muzyka liturgiczna, to już tam pół biedy, ale ani to o miłości szczęśliwej, ani tym bardziej małżeńskiej. Żeby jeszcze prosili ,,proszę o zagranie utworu Hallelujah, Leonarda Cohena”.
Nie.
Oni mówią: panie, a na ofiarowanie zagraj pan to ze Shreka.
Ze Shreka, kurwa jego zielona mać.
Prosiłem, tłumaczyłem, wyjaśniałem, robiłem warsztaty analizy tekstu, udzielałem korepetycji z angola na poziome B1, żeby ogarnęli, o czym to jest, ale nie, ni chu-ja, Shreka pan zagraj na tym klawiszu, Shreka chcemy z moją lubą usłyszeć.
No i przyszła wreszcie ta kropla, która przegięła pałę, niepostrzeżenie, jak to zwykle one.
Ślub standardowy (Mendehlsson, list św. Pawła do Koryntian, Ave Maria na skrzypcach, Shrek). Przychodzi ofiarowanie. W jakimś przypływie natchnienia przełączam głosy, przygrywka i jedziemy:
DULOC WITA WAS W TYM CUDOWNYM DNIU
(jeszcze nikt nie zczaił)
KILKU ZASAD SIĘ NAUCZYCIE TU
(organy brzmią jak katarynka, ja śpiewam głosem przepitego wiejskiego organisty)
SPOKÓJ, ŁAD, DOBRY TON, WSZECHOBECNY BON TON
(oho, młody się wierci, chyba próbuje ogarnąć, który moment Shreka jest grany)
W DULOC TEGO TRZYMAJ SIĘ
MIŁYM BĄDŹ, SŁOWA WAŻ, GLANCUJ BUT, WYTRZYJ..... TWARZ
(goście popatrują na chór, a ja jadę dalej, jedną ręką, bo zapierdalam jak ta katarynka-automat właśnie)
DULOC CHCE
GOŚCIĆ WAS
(proboszcz kończy modlitwy, zaczyna patrzeć, na mnie, ale chuj tam, la grande finale, allegro maestro jedną ręką, forte fortissimo z fermatą na wokalu, ląduję jak Adam Małysz z przepięknym telemarkiem po długim locie)
WSTĄPCIE JEŚLI MACIE CZAAAAAAAAS
Drużbowie chcieli mi wpierdolić, chociaż tłumaczyłem jak krowie na rowie, że młody chciał Shreka, ale nie mówił, który numer, to wybrałem na czuja.
Uratowało mnie tylko to że proboszcz mnie zawinął do kancelarii, żeby z bólem serca mnie zwolnić.
Tak że ten. Po studium organistycznym, szukam pracy, może być problem z referencjami.
#heheszki #pasta
No ale dobijają mnie ludzie, którzy proszą o Hallelujah Cohena. To że to nie muzyka liturgiczna, to już tam pół biedy, ale ani to o miłości szczęśliwej, ani tym bardziej małżeńskiej. Żeby jeszcze prosili ,,proszę o zagranie utworu Hallelujah, Leonarda Cohena”.
Nie.
Oni mówią: panie, a na ofiarowanie zagraj pan to ze Shreka.
Ze Shreka, kurwa jego zielona mać.
Prosiłem, tłumaczyłem, wyjaśniałem, robiłem warsztaty analizy tekstu, udzielałem korepetycji z angola na poziome B1, żeby ogarnęli, o czym to jest, ale nie, ni chu-ja, Shreka pan zagraj na tym klawiszu, Shreka chcemy z moją lubą usłyszeć.
No i przyszła wreszcie ta kropla, która przegięła pałę, niepostrzeżenie, jak to zwykle one.
Ślub standardowy (Mendehlsson, list św. Pawła do Koryntian, Ave Maria na skrzypcach, Shrek). Przychodzi ofiarowanie. W jakimś przypływie natchnienia przełączam głosy, przygrywka i jedziemy:
DULOC WITA WAS W TYM CUDOWNYM DNIU
(jeszcze nikt nie zczaił)
KILKU ZASAD SIĘ NAUCZYCIE TU
(organy brzmią jak katarynka, ja śpiewam głosem przepitego wiejskiego organisty)
SPOKÓJ, ŁAD, DOBRY TON, WSZECHOBECNY BON TON
(oho, młody się wierci, chyba próbuje ogarnąć, który moment Shreka jest grany)
W DULOC TEGO TRZYMAJ SIĘ
MIŁYM BĄDŹ, SŁOWA WAŻ, GLANCUJ BUT, WYTRZYJ..... TWARZ
(goście popatrują na chór, a ja jadę dalej, jedną ręką, bo zapierdalam jak ta katarynka-automat właśnie)
DULOC CHCE
GOŚCIĆ WAS
(proboszcz kończy modlitwy, zaczyna patrzeć, na mnie, ale chuj tam, la grande finale, allegro maestro jedną ręką, forte fortissimo z fermatą na wokalu, ląduję jak Adam Małysz z przepięknym telemarkiem po długim locie)
WSTĄPCIE JEŚLI MACIE CZAAAAAAAAS
Drużbowie chcieli mi wpierdolić, chociaż tłumaczyłem jak krowie na rowie, że młody chciał Shreka, ale nie mówił, który numer, to wybrałem na czuja.
Uratowało mnie tylko to że proboszcz mnie zawinął do kancelarii, żeby z bólem serca mnie zwolnić.
Tak że ten. Po studium organistycznym, szukam pracy, może być problem z referencjami.
#heheszki #pasta
@Cybulion jak organista to świetnie odnalazłby się w dowolnym zespole weselnym czy nawet dużym discopolo i kosił siano. Wiem co mówię.
@Cybulek jeśli to nie żart to dobra akcja. Jak nie trzymasz ciśnienia, to fucha w moderacji będzie ci pasować.
Ewentualnie daj ogłoszenie "Doświadczony muzyk zagra piosenkę ze Szreka na ślubie - 500 złotych polskich" i będziesz jak ta skrzypaczka trzepał kasę.
Zaloguj się aby komentować