ISSEY MIYAKE L’eau d’ Issey pour Homme OR ENCENS
Zachęcony przez @CheemsFBI wrzucam coś z moich notatek :). Spojrzałem do katalogu z recenzjami i okazuje się, że mam już ponad 60 notatek (?!). Recenzja dotyczy zapachu L’Eau d’Issey Pour Homme Or Encens Issey Miyake z serii Oriental Collection. Zapach, z tego co zdążyłem się zorientować, jest już wycofany z rynku. I uprzedzając trochę fakty napiszę, że cieszę się, że go kupiłem.
To był blind-buy. Często kupuję na podstawie opisów i recenzji zapachy, których nie mam gdzie powąchać. Przynajmniej kilkadziesiąt zapachów w mojej kolekcji kupiłem w ciemno. Mniej więcej już wiem czego oczekuję od zapachu i naprawdę rzadko się mylę. Całkiem nieudanych zakupów było 3-4. Ten był trudno dostępny więc długo się nie zastanawiałem. I zdecydowanie jest w pierwszej dziesiątce zakupów w ciemno :)
Tylko na początku, po pierwszych psiknięciach, czujemy, że jest to nawiązanie do klasyka. Czuć jego DNA w chwilę po użyciu (chyba, że to autosugestia :)). Ale nie trwa to długo i od startu da się wyczuć nuty żywiczne. Świeżość zostaje szybko przykryta olibanum. Tworzy to bardzo zgrabne połączenie. Nie wiem czy kontekście tego jak później zapach ewoluuje, nie lepszym rozwiązaniem byłoby wymyślenie innej nazwy i nietworzenie dwieście pięćdziesiątego ósmego flankera L’Eau d’Issey Pour Homme. No ale to są kwestie brandingowie i tu decyduje pewnie marketing i księgowość.
Początkowo w tle pojawiają się przez chwilę jeszcze nuty landrynkowo-owocowe (maliny ?). I zaraz zaczynają wchodzić przyprawy (czuję kardamon, kmin). Zapach staje się powoli bardziej dymny, mroczny, pozytywnie zaskakujący po ostatnich moim zdaniem nieudanych i nijakich flankerach (np. Wood&Wood).
Czuć taki klimat a’la Bentley Absolute ale jest dużo cieplej, trochę bursztynowo. Potem dochodzi woń świeżej, przełamanej witki wiklinowej. Pewnie wiele innych przełamanych gałązek będzie pachniało podobnie ale akurat znam wiklinę ;). Można sobie wyobrazić pewną surową zieloność i świeżość a jednocześnie lekką mleczność.
Powoli robi się bardziej pieprznie i dopiero teraz wchodzi róża. I tym momencie staje się to zapach bliżej bardziej typowych połączeń róża-oud. Chociaż oficjalnie oudu nie ma w składzie. Na myśl przychodzą mi na szybko Estee Lauder Wood Mystique , D&G The One Mysterious Night czy Odin 00 Auriel. Jednak nuty kadzidlane cały czas powodują, że nie jest to kolejna klisza. Czuć, że to zapach stworzony na rynek arabski. Jest tajemniczo, orientalnie, balsamicznie.
W bazie jest drzewnie, dymnie, kadzidlano-skórzano. Bardzo przyjemnie jest to wszystko zmieszane. Pozostaje oleista, balsamiczna aura wokół nas. Co zaskakujące, po 6-7 godzinach zapach zaczyna trochę przypominać Zadig&Voltaire This is Him. Pojawia się wanilia, której w składzie nie widzę.
Projekcja i trwałość są bardziej niż dobre. To zapach w koncentracji EDP i trzeba uważać, żeby nie przesadzić w aplikacji bo może stać się zbyt głośny. Moim zdaniem unisex, pewne siebie kobiety lubiące tego typu zapachy jak najbardziej będą się cieszyć z jego używania.
Or Encens to złote kadzidło po francusku. Trafiona nazwa.
Zapach 9/10
Trwałość 10/10
Projekcja 8/10
Ocena ogólna 9/10
#perfumy #recenzjeperfum
Zachęcony przez @CheemsFBI wrzucam coś z moich notatek :). Spojrzałem do katalogu z recenzjami i okazuje się, że mam już ponad 60 notatek (?!). Recenzja dotyczy zapachu L’Eau d’Issey Pour Homme Or Encens Issey Miyake z serii Oriental Collection. Zapach, z tego co zdążyłem się zorientować, jest już wycofany z rynku. I uprzedzając trochę fakty napiszę, że cieszę się, że go kupiłem.
To był blind-buy. Często kupuję na podstawie opisów i recenzji zapachy, których nie mam gdzie powąchać. Przynajmniej kilkadziesiąt zapachów w mojej kolekcji kupiłem w ciemno. Mniej więcej już wiem czego oczekuję od zapachu i naprawdę rzadko się mylę. Całkiem nieudanych zakupów było 3-4. Ten był trudno dostępny więc długo się nie zastanawiałem. I zdecydowanie jest w pierwszej dziesiątce zakupów w ciemno :)
Tylko na początku, po pierwszych psiknięciach, czujemy, że jest to nawiązanie do klasyka. Czuć jego DNA w chwilę po użyciu (chyba, że to autosugestia :)). Ale nie trwa to długo i od startu da się wyczuć nuty żywiczne. Świeżość zostaje szybko przykryta olibanum. Tworzy to bardzo zgrabne połączenie. Nie wiem czy kontekście tego jak później zapach ewoluuje, nie lepszym rozwiązaniem byłoby wymyślenie innej nazwy i nietworzenie dwieście pięćdziesiątego ósmego flankera L’Eau d’Issey Pour Homme. No ale to są kwestie brandingowie i tu decyduje pewnie marketing i księgowość.
Początkowo w tle pojawiają się przez chwilę jeszcze nuty landrynkowo-owocowe (maliny ?). I zaraz zaczynają wchodzić przyprawy (czuję kardamon, kmin). Zapach staje się powoli bardziej dymny, mroczny, pozytywnie zaskakujący po ostatnich moim zdaniem nieudanych i nijakich flankerach (np. Wood&Wood).
Czuć taki klimat a’la Bentley Absolute ale jest dużo cieplej, trochę bursztynowo. Potem dochodzi woń świeżej, przełamanej witki wiklinowej. Pewnie wiele innych przełamanych gałązek będzie pachniało podobnie ale akurat znam wiklinę ;). Można sobie wyobrazić pewną surową zieloność i świeżość a jednocześnie lekką mleczność.
Powoli robi się bardziej pieprznie i dopiero teraz wchodzi róża. I tym momencie staje się to zapach bliżej bardziej typowych połączeń róża-oud. Chociaż oficjalnie oudu nie ma w składzie. Na myśl przychodzą mi na szybko Estee Lauder Wood Mystique , D&G The One Mysterious Night czy Odin 00 Auriel. Jednak nuty kadzidlane cały czas powodują, że nie jest to kolejna klisza. Czuć, że to zapach stworzony na rynek arabski. Jest tajemniczo, orientalnie, balsamicznie.
W bazie jest drzewnie, dymnie, kadzidlano-skórzano. Bardzo przyjemnie jest to wszystko zmieszane. Pozostaje oleista, balsamiczna aura wokół nas. Co zaskakujące, po 6-7 godzinach zapach zaczyna trochę przypominać Zadig&Voltaire This is Him. Pojawia się wanilia, której w składzie nie widzę.
Projekcja i trwałość są bardziej niż dobre. To zapach w koncentracji EDP i trzeba uważać, żeby nie przesadzić w aplikacji bo może stać się zbyt głośny. Moim zdaniem unisex, pewne siebie kobiety lubiące tego typu zapachy jak najbardziej będą się cieszyć z jego używania.
Or Encens to złote kadzidło po francusku. Trafiona nazwa.
Zapach 9/10
Trwałość 10/10
Projekcja 8/10
Ocena ogólna 9/10
#perfumy #recenzjeperfum
@JudeLaw Dobra recka, ten tag potrzebuje ich więcej
Zapachu nie znam, ale poznałem Noir Ambre i dzięki niemu w kwestii Isseyów chyba wole poprzestać na klasyku.
Jakby ktoś chciał to mam na sprzedaż tego gagatka. To piękna męska róża i sprzedaję ją z bólem serca ale muszę redukować kolekcję bo mam za dużo perfum. Issey Miyake - L'Eau d'Issey pour Homme Or Encens - 83/100ml - 299zl
@JudeLaw Na wysokim poziomie startuje konkurs. Świetna robota. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@JudeLaw Mam z dawnych czasów. Jest też wersja sport, da się to jeszcze gdzieś dostać ?
@jenot Nie znam wersji Sport. Ale jest jeszcze dostępna.
Zaloguj się aby komentować