Iran jest wściekły, ale musi milczeć. Nie może zdradzić, że to Recep Tayyip Erdogan stoi za tym, co się dzieje w Syrii

Iran jest wściekły, ale musi milczeć. Nie może zdradzić, że to Recep Tayyip Erdogan stoi za tym, co się dzieje w Syrii

hejto.pl
Przeklejone z Politico.
Gdy siły syryjskiego dyktatora Baszszara al-Asada podkuliły ogon i uciekły z Aleppo w obliczu długo planowanej i oszałamiającej ofensywy sojuszu islamistycznych milicji, irański minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi wpadł w furię, szukając wyjaśnienia. Upadek drugiego co do wielkości miasta Syrii na rzecz sojuszu dowodzonego przez odłam Al-Kaidy to nie tylko upokorzenie dla al-Asada. To także upokorzenie dla jego sojuszników — Iranu i, do pewnego stopnia, Rosji. Jednak upadek Aleppo ma wiele wspólnego z geopolitycznymi manewrami Recepa Tayyipa Erdogana — w szczególności z irytacją tureckiego przywódcy wobec al-Asada za odrzucenie długotrwałej oferty pojednania.

W 2016 r. dowodzone przez Iran szyickie milicje — wspomagane przez rosyjską kampanię bombardowań — pomogły syryjskiemu autokracie odbić Aleppo z rąk rebeliantów, którzy przez cztery lata kontrolowali około połowy miasta. Po tym czasie miasto miało być bezpieczne w rękach al-Asada. Jednak w zeszłym tygodniu zajęło to zaledwie 72 godziny, aby opanować Aleppo, wznawiając długotrwałą syryjską wojnę domową, która początkowo została wywołana przez brutalne tłumienie przez al-Asada prodemokratycznych protestów.

Dlaczego Aleppo upadło tak łatwo

Dlaczego? Po przybyciu do Damaszku na pilne rozmowy Aragczi zaoferował najbardziej obrzydliwe wyjaśnienie, jakie przyszło mu do głowy — wszystko to było "spiskiem izraelskiego reżimu mającym na celu destabilizację regionu". Ale choć Teheranowi wygodnie jest obwiniać syjonistów — izraelskie pociski i naloty mogły nieznacznie pomóc powstańcom — upadek Aleppo ma niewiele wspólnego z aspiracjami izraelskiego premiera Binjamina Netanjahu do zmiany kształtu Bliskiego Wschodu, a znacznie więcej ze stanem sił zbrojnych al-Asada.
Ma to również wiele wspólnego z geopolitycznymi manewrami tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana i jego determinacją w ograniczaniu wszelkich rzeczywistych lub wyimaginowanych zagrożeń ze strony wspieranych przez USA syryjskich Kurdów, a także jego irytacją wobec al-Asada za odrzucenie długotrwałej oferty pojednania.

Po pierwsze: Aleppo upadło tak łatwo z powodu implozji sił al-Asada. Okazały się one tak samo zdemoralizowane, słabe i pozbawione motywacji, jak siły afgańskie, które Stany Zjednoczone przez lata szkoliły i finansowały, tylko po to, by nie podjąć prawdziwej walki z talibami.

"Syryjska Armia Arabska jest wydrążoną skorupą, znacznie słabszą niż wskazywałaby na to jej pozorna liczebność i uzbrojenie" — powiedział były amerykański dyplomata Alberto M. Fernandez. "Syria jest ekonomiczną studnią bez dna. Oficerowie uzupełniają swoje skromne pensje, biorąc łapówki za to, że żołnierze biorą dłuższe urlopy i pracują w innych miejscach w kraju. Wydaje się, że niektóre jednostki załamały się i uciekły po utracie swoich oficerów".



Prawdziwa szara eminencja: Erdogan

Teheran oczywiście nie chce afiszować się ze słabością kolejnego sojusznika po tym, jak Izrael szybko zlikwidował libański ruch Hezbollah — najważniejszego regionalnego partnera Iranu.
Ale nie może też podkreślać roli prawdziwej éminence grise (fr. szarej eminencji) stojącej za tym, co dzieje się w północnej Syrii, ponieważ prawdopodobnie będzie musiał osiągnąć jakiś rodzaj porozumienia z przebiegłym Erdoganem, aby zapewnić, że ofensywa zmierzająca teraz do Hamy, 90 mil (145 km) na południe od Aleppo, zatrzyma się tam.
Osłabione przez Izrael, ani Iran, ani Hezbollah nie są w stanie zaoferować al-Asadowi takiej siły roboczej i militarnej, jaka pomogła odwrócić bieg syryjskiej wojny domowej w 2015 r. Według libańskich źródeł, z którymi rozmawiała Agencja Reutera, Hezbollah nie planuje wysłania oddziałów, które dołączyłyby do setek irackich bojowników sponsorowanych przez Iran, którzy w tym tygodniu przedostali się do Syrii, by wesprzeć armię Asada.

Erdogan, ze swojej strony, starał się zdystansować od tego, co dzieje się za granicą, nieśmiało przedstawiając się jako widz ubolewający nad rozwojem wydarzeń poza jego kontrolą. "Śledzimy wydarzenia bardzo uważnie", powiedział w poniedziałek. "Od dłuższego czasu ostrzegaliśmy, że spirala przemocy na Bliskim Wschodzie może mieć również wpływ na Syrię. Ostatnie wydarzenia potwierdziły, że Turcja miała rację".
Dalszy ciąg materiału pod wideo

Turcja musiała wiedzieć

Niewielu obserwatorów uważa jednak, że ofensywa mogłaby się odbyć bez wiedzy i poparcia Ankary. Według Hadiego al-Bahra, szefa syryjskiej grupy opozycyjnej uznawanej przez społeczność międzynarodową, przygotowania do ataku na Aleppo trwały od zeszłego roku — przygotowania, w które zaangażowany był Haiat Tahrir al-Szam (HTS), a także ponad tuzin bojówek sponsorowanej przez Turcję Syryjskiej Armii Narodowej, która jest w dużej mierze skierowana przeciwko syryjskim Kurdom.

Trudno więc uwierzyć, że tureccy urzędnicy nie byli poinformowani o tych planach. Zgodnie z informacją wywiadowczą opublikowaną przez Soufan Center, grupę badawczą założoną przez byłych oficerów wywiadu i dyplomatów USA i Wielkiej Brytanii, "ofensywa w Aleppo... została opóźniona, gdy Turcja interweniowała, zmieniając harmonogram".
Ogólnie rzecz biorąc, linia frontu wojny domowej w Syrii pozostaje w stagnacji od 2020 r., chociaż dochodziło do zaciekłych starć epizodycznych. Przez ostatnie cztery lata al-Asad kontrolował znaczną część kraju i jego największe miasta. Tolerowany przez Turcję sojusz HTS, składający się głównie z islamistycznych rebeliantów, pozostał ściśnięty w enklawie w Idlibie i części wsi na zachód od Aleppo, podczas gdy wojska tureckie i sponsorowane przez Turcję milicje nadzorowały pas dawnego terytorium kurdyjskiego wzdłuż granicy na północ od Aleppo.

A na północnym wschodzie Syrii zdominowane przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) — sojusznik USA przeciwko dżihadystycznemu Państwu Islamskiemu — zostały w dużej mierze pozostawione samym sobie.
Borna News/Matin Ghasemi/Aksonline ATPImages/Getty Images / Getty Images
Prezydent Syrii Baszszar al-Asad, Damaszek, Syria, 3 maja 2023 r.



Diametralna zmiana

Ofensywa diametralnie to zmieniła, ale jej konsekwencje są trudne do przewidzenia. Erdogan trzyma teraz wiele sznurków, ale to, czy wymkną mu się one z rąk, to już inna sprawa. Z pewnością nie chce, by sprawy wymknęły się spod kontroli, a al-Asad upadł, ale może to częściowo zależeć od tego, czy HTS trzyma się scenariusza, konsoliduje się w Aleppo i koncentruje się na ustanowieniu tam rządu w stylu islamskim, podobnie jak w Idlibie. Jeśli HTS ruszy na południe od Hamy, ponieważ obrona al-Asada się załamie, Erdogan może uznać, że wywołał więcej zamieszania, niż się spodziewał.

Turecki przywódca od kilku miesięcy naciska na al-Asada, by zgodził się na pojednanie, ale syryjski przywódca odrzucił ofertę, nalegając, by Turcja najpierw wycofała tysiące swoich żołnierzy i sponsorowanych przez siebie milicji z terytorium Syrii. W związku z tym niektórzy obserwatorzy postrzegają ofensywę jako część wysiłków Ankary mających na celu wywarcie presji na al-Asadzie, by ten znormalizował stosunki i wynegocjował polityczne rozwiązanie wojny domowej. To dałoby Erdoganowi możliwość repatriacji 4,7 mln syryjskich uchodźców mieszkających w Turcji.
Pojednanie prawdopodobnie wiązałoby się ze znacznymi kosztami dla Kurdów i ograniczeniem ich półautonomii na północnym wschodzie. Turcja i jej sojusznicy już teraz rozszerzają swoją kontrolę nad kontrolowanymi przez Kurdów miastami i wioskami sąsiadującymi z granicą. W weekend wspierana przez Turcję Syryjska Armia Narodowa zajęła kurdyjską twierdzę Tal Rifaat wraz z innymi miastami i wioskami SDF na wschód od Aleppo.



Gdzie jest Rosja?

Gdzie w takim razie pozostaje Rosja? Podobnie jak inni kluczowi sojusznicy al-Asada, Iran i Hezbollah, Moskwa koncentruje się na innych priorytetach — a mianowicie na Ukrainie. Jak dotąd rosyjskie samoloty bojowe przeprowadziły jedynie ograniczone loty bombowe wspierające siły al-Asada, co potęguje spekulacje, że Kreml wiedział o nadchodzącej ofensywie i nie jest niezadowolony z rosnącej presji na al-Asada.

Moskwa również naciskała na al-Asada, aby pojednał się z Erdoganem i zbadał rozwiązania polityczne w celu zakończenia wojny domowej, co otworzyłoby Syrię na lukratywny handel dla rosyjskich firm i prawdopodobnie zapewniłoby brak zagrożeń dla jej strategicznych baz lotniczych i morskich w Syrii. Latem Kreml wielokrotnie próbował zorganizować bezpośrednie spotkania syryjskich i tureckich przywódców, ale bezskutecznie.
Jednak te wysiłki mogą teraz przynieść owoce. Pomimo wszystkich rozmów o izraelskim spisku, Aragczi szybko udał się w tym tygodniu do Ankary, aby spotkać się ze swoim tureckim odpowiednikiem, Hakanem Fidanem. Para uzgodniła, że Turcja, Iran i

Rosja powinny zwołać nowe trójstronne negocjacje w celu rozwiązania konfliktu. "Zdecydowaliśmy się na bliższe konsultacje i dialog, a za Bożym pozwoleniem będziemy współpracować w celu dalszej poprawy sytuacji w kierunku pokoju i stabilności w naszym regionie" — powiedział Aragczi.
Tymczasem Fidan wyraźnie obwinił za wybuch konfliktu odmowę Damaszku do rozmów z siłami opozycyjnymi. — Ostatnie wydarzenia po raz kolejny pokazują, że Damaszek musi pojednać się z własnym narodem i legalną opozycją — stwierdził. Nie zostało powiedziane, jak ważne jest pojednanie z Erdoganem.
#bliskiwschod #turcja #wojna #geopolityka

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować