I jeszcze trochę bezradności
Zmęczony
2022-02-28 22:43
00
Dzień dobry, Moja żona choruje na depresję. Wpływ na to miała głównie moja rodzina, moja matka się wtrącała, porównywała do mojej siostry, pokazywała jak coś zrobić lepiej... Mi robiła podobnie ale ja potrafiłem powiedzieć "dam sobie radę sam" zabrałem żonę daleko od niej i trochę było lepiej. Niestety sytuacja doprowadziła do tego że znowu mieszkamy blisko i co prawda unikamy częstego kontaktu jednak się mijamy i niestety znowu się zaczynają "co kupiłaś", "gdzie idziesz" no i generalnie jak to nazywam "pakiet teściowej" rozmawiałem z moją mamą żeby tak nie robiła, że wiemy co robimy, ale ona oczywiście się tylko obraża i też nie może zrozumieć że żona przez to cierpi. Trochę stoję między młotem a kowadłem, ale to inna sprawa, mamie powiedziałem że kontakt będzie częstszy jeśli się przestanie wtrącać, jednak żona mi nie wierzy i przy drobnych rzeczach wyciąga wszystko... Dla przykładu opiszę ostatnią sytuację: nie zauważyłem że szklanka była brudna i nalałem dziecku herbaty (odrazu po zwróceniu uwagi przez żonę wylałem, wiadomo mój błąd), jednak chciałem jej powiedzieć żeby uważała bo chyba zmywarka nie domyła bo wyjąłem z szafki. No i wtedy zaczął się ostrzał jak z karabinu maszynowego. "Tak ty niewinny", "pewnie moja wina", "twoja siostra by widziała, może z nią się ożeń" itp. nawet kiedy mówiłem że nie o to mi chodziło, wiem że moja wina i generalnie chciałem się wytłumaczyć ale kiedy do dzieci zaczęła mówić "no patrzcie tatusia rodzina i on idealny a mamusia głupia". Ja niepotrzebnie wybuchłem, "żeby tak przy dzieciach nie mówiła bo gada od rzeczy itp.", podniosłem ton i też musiałem po tym dzieci przepraszać bo przesadziłem ( też człowiek dusi w sobie emocje i czasem popełni błąd). No to jeszcze dostałem że robię dzieciom wodę z mózgu, ale już zagryzlem żeby i stwierdziłem że nie będę prowokował. Przeprosiłem też później żonę, ale wiadomo ona mi nie wierzy. I tak jest ostatnio coraz częściej. Nie wiem jak z nią rozmawiać, znam zasady czego nie powinno się mówić, co robić, a czego nie, ale jestem tylko człowiekiem i nie dam rady zawsze nad wszystkim panować. według niej ja nie mam uczuć bo w kryzysowych sytuacjach kiedy ona wpada w panikę (wiem że ciężej odczuwa niektóre sprawy i nie neguje tego) ja zachowuję spokój i staram się rozwiązać problem. To też ją doprowadza do szału, zawsze pojawia się temat siostry, matki (pomimo że moja matka odpuściła temat porównywania przy naszym pierwszym wyjeździe) a ja nigdy żony do niego nie porównywałem. Staram się pomagać tylko jeśli się na to zgodzi, nie zmuszam do wizyt u mojej rodziny, a nawet ich unikam, a jeśli z nimi rozmawiam to proszę żeby niektórych rzeczy nie robili, ale niestety mimo tego "mają swoje zwyczaje" i mam potem problem, a oni śpią spokojnie... Co ja mogę jeszcze zrobić? Do psychologa czy psychiatry żona nie chce iść bo twierdzi że chce ją zamknąć w domu wariatów, albo że leki wszystkiego nie załatwia. Ja jestem obwiniany za wszystko, nawet jeśli jej nieba przychylam i winy innych spadają na moje plecy (winnym nie wypomni tylko mi..., Bo ja nie widziałem że on/ona mieli to czy tamto na mysli) Kocham ją, chce dla niej jak najlepiej, ale czasem mam już dość.
odpowiedz
Xx
2023-03-16 05:10
00
Też mam depresję. A mówiłeś jej, że nigdy jej nie poriwnywales ? Pewnie żony wina wędzona w depresję to zostawić. Ot męskie podejscie . A w chorobie?
Xx
2023-03-16 05:08
00
Też mam depresję. A mówiłeś jej, że nigdy jej nie poriwnywales ?
Xyz
2023-02-09 20:57
00
Podziwiam Pana, proszę się nie zniechęcać. Proszę się modlić za Matkę i Żonę
Kriss
2022-10-18 13:45
00
No to jest nas dwóch, ale tak naprawdę to pewnie o wiele więcej. Po propozycji wspólnej wizyty u psychologa dla par oczywiście oskarżenia o robienie z niej wariata. Wprawdzie u mnie okoliczności inne niż u Ciebie, ale też jestem najgorszy i nic nie rozumiem, jestem nieczuły itp. Ja jeszcze mam zamiar walczyć, ale na ile mi starczy sił nie wiem. Pozdrawiam i Trzymaj się.
Kacpi
2022-08-22 03:24
00
Cóż, z tego co piszesz wynika, że jesteś bardzo ogarniętym człowiekiem i to nie w tobie leży problem. Ja bym doradzał zostawienie żony, a jeśli to niemożliwe to zachęcam udać się do psychologa, ale dla par, skoro przy propozycjach twierdzi takie rzeczy. Musisz postarać się to jakoś uargumentować w bezpieczny sposób. Obstawiam, że żona ma nerwicę. Trzymaj się tam jakoś, bo naprawdę musisz ciężko z nią mieć.
West End land
2022-01-30 21:00
00
A jak ma się pozwolenie słowne na śmierć od rodziców to warto żyć czy nie...? Skoro teraz nie potrzebują mnie Jak prosto z mostu ( prosto w twarz ) potrafią powiedzieć słowa " jak ci nie pasuje to się zabij " a jak się zabiję to będą pokazywać ten sztuczny smutek i będę ciekawa czy sprawi im to jakąś radość skoro teraz jej nie ma.... Hmm Co zrobić skoro nie ma osób które mnie kochają Cóż już nie zasługuje na ich bez warunkową miłość To już wolałabym się nie urodzić przynajmniej nie musiałabym patrzeć na osoby które mają mnie gdzieś i wogóle nigdy mnie nie kochały. " Dobrego życia już nie ma " " Smutne życia początki i smutny koniec "...
odpowiedz
Ewa
2022-04-28 18:58
00
Pamiętaj, że masz wpływ na to, jak potoczy się Twoje życie. Rodzice są różni, przykro, że nie zasługują na takie miano. Szukaj wiec w sobie tego, co najlepsze, a jeśli teraz nie znajdujesz to pomyśl, co mógłbyś zrobić dla innych. Może to zbyt górnolotne stwierdzenie, ale może poczujesz się z tym ktoś o Tobie z życzliwością pomyślał. Trzymaj się.
I
2022-01-30 22:48
00
Jeśli tak powiedzieli , to oni nie zasługują na twoją miłość . Na ich miejscu dwa razy bym sie zastanowił bo kiedyś to oni będą potrzebowali pomocy , szklanki herbaty, żeby ich do łazienki zaprowadzić , zakupy zrobić ... I co wtedy zrobią ??? Kogo poproszą ? Hmmmm
j
2022-01-30 21:50
00
idz jak najszybciej do psychologa, porozmawiaj z przyjazną Ci osobą.
Abcd
2022-01-25 23:43
00
Niestety mi leki nie pomogły, na to już nie ma rady. Każdy dzień jest udręką.
odpowiedz
rob
2022-02-24 23:29
00
W lekoopornej depresji może pomóc, ale nie musi: ketamina (wziewnie, doustnie lub dożylnie), elektrowstrząsy, przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (TMS), głęboka stymulacja mózgu (DBS), stymulacja nerwu błędnego i psylocybina. Praktycznie te trzy ostatnie metody nie są stosowane w Polsce. Ja stosowałem ketaminę, ale mi nie pomogła. 17 lat leczenia się na depresję z czego ostatnie cztery lata to lekooporna depresja. I cztery lata myślenia o samobójstwie, dwie niedane próby samobójcze. Ta trzecia będzie udana.
Iza
2022-03-20 18:34
00
Jestes jeszcze?Jesli tak,zabierz mnie ze sobą proszę....
e
2022-02-07 13:04
00
znajda sie takie ktore pomoga...
Julia
2021-12-20 23:01
00
Mam 11 lat od dłuższego czasu nie mam na nic ochoty rzeczy z których się cieszyłam nie cieszą mnie nie mam na nic ochoty codziennie płacze czuje że nie daje rady , zaczęłam się mniej interesować ludźmi . Ale problem jest w tym że ja lubię cierpieć podoba mi się jak płacze a zarazem nienawidzę tego boje się iść do psychologa jak o tym myślę to w myślach mi mówi że wszystko jest dobrze i ze będzie że udaje już sama nie wiem co mam o tym myśleć...
odpowiedz
Róża
2022-10-24 07:14
00
Porozmawiaj z kimś życzliwym, nie muszą to być rodzice. Najważniejsze, żebyś poszukała pomocy. Depresja to choroba, którą można leczyć. Powodzenia
Anna
2021-12-15 23:05
00
A co wy na To?20 lat chyba w depresji bez lekarza bez leków codziennie płacz codziennie strach i lęk brak motywacji do życia brak poczucia własnej wartości życie mi umknęło szkoda już nic nie wróci ciągła niemoc jestem nikim zerem amebą człowiekiem bez wartości nie pamiętam kiedy byłam zadowolona czy szczesliwa czy coś może mi jeszcze Pomoc?
odpowiedz
Ewa
2022-04-28 18:52
10
Aniu, Masz bogaty zasób słownictwa więc na pewno jesteś wykształconą osobą, myślę, że to jest już powód do zadowolenia z siebie, bycia dumną z tego, co już masz. A życie jest takie, jakim my je widzimy. Czasem do kitu, a czasem..... ptak śpiewa za oknem, trawka się zazieleniła. Proponuję więc codzienny spacer, może rower? Jest wiele możliwości. Spróbuj 10 razy dziennie pomyśleć przez 1 minutę o czymś, co było miłe. Może masz ładne oczy, szczupłą kostkę, a może jakąś rzecz, która Ci się podoba etc. Na pewno coś znajdziesz. I tak małymi kroczkami. Pamiętaj to tylko 1 minuta, 10 x dziennie. Zmuś się! Po miesiącu będzie lepiej. Długo? Może i tak, ale dasz radę! Wierzę w to!. To Ty sobą rządzisz! więc możesz wiele! Pozdrawiam. Ewa
Pati
2021-12-24 09:19
00
Tak
michu
2022-01-11 18:15
00
znam tylko imię i to jest niewiadoma
Zeta
2021-12-06 20:36
00
Do Pani "bez celu...",są takie czasy gdzie ludzie mają popadać w depresję,taki jest plan,jest mnóstwo samobójstw.Mi zabili w szpitalu Ojca,który był zasłużony dla Polski.Jest sprawa w sądzie.Jestem jak robot,ale walczący - nie poddam się dla moich bliskich póki nie poukładam kilku spraw.Życzę Ci siły,nie daj sobie nic wmówić,używaj rozumu i serca - nie daj się spłaszczyć ani zabić.Idą ciężkie czasy.Wiele zła widziałam...mało kto wierzy,ludzie lubią kłamstwa...oszukują się.Nie da się -im- na złość
odpowiedz
Bez celu…
2021-12-06 13:53
00
Dzien dobry!Mam 37 lat od 18 lat mężatka 16 letni syn.Myśle ze zawsze miałam problemy z akceptacja przeżyłam życie udowadniając sobie i innym ze dam radę jestem twarda.I tak było dawałam sobie radę pomimo różnych upadków i chęci zniknięcia z tego świata. Od trzech tygodni przestałam już czegokolwiek chcieć przestało mi na czymkolwiek zależeć na kimkolwiek. Wpadłam w stan kiedy nic mi się nie chce ryczę straciłam sens życia przestała mieć marzenia czasami jeszcze mam małe cele ale tylko realizuje ze względu na obietnice które kiedyś dałam. Przestało mnie cieszyć wszystko czasami mam myśli samobójcze. Nigdy nie byłam u żadnego psychologa ani psychiatry. Przyjaciele słuchają mówią że będzie wszystko dobrze że trzeba dalej iść że trzeba stanąć i walczyć z tym ale mi się już nie chce straciłam nawet nie wiem co straciłam stałam się wielką Pustka która żyje jak roboty na siłę bo tak trzeba. Rodzina nie widzi albo nie chce wiedzieć problemu a ja udaje że wszystko jest ok a potrafi to dobrze robić.Czy jest to początek depresji co powinnam zrobić?
odpowiedz
SleepNow
2021-12-06 23:51
00
Dobry wieczór . To nie początek depresji. To zaawansowana depresja . Bardzo współczuję . W zasadzie jakbym czytał o sobie . Mówią że trzeba spróbować porozmawiać ze specjalistą .
Rafik
2021-11-29 05:21
00
Witam, mam 23l. obawiam się że mam depresję, od 2 lat nie mogę znaleźć pracy bo uważam że do żadnej się nie nadaje, że sobie nie poradzę, do tego od około 2msc rzadko co wychodzę z domu, praktycznie kontakt mam tylko z domownikami, w domu ciągle naciskają żebym w końcu się ogarnął ale to nie jest takie proste, do tego nie mam żadnego ubezpieczenia i nie wiem czy mogę się gdzie kolwiek zgłosić o pomoc.
odpowiedz
Adam
2021-12-05 22:59
00
Witam, byłem w takiej samej sytuacji w twoim wieku, teraz mam 32, od 2 korzystam z pomocy psychoterapeuty, wcześniej chodziłem do psychologa na NFZ ale to była w moim przypadku niestety strata czasu. Współczuję Ci bo sam to przechodziłem i wiem co czujesz. Dobrze że napisałeś tutaj, najważniejsze zrobić pierwszy krok aby sobie pomóc. Ubezpieczenie przysługuje dla osób zarejestrowanych w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna, jeśli tego nie zrobiłeś to zrób na "już". Podziel się swoimi problemami z najbliższymi, z tymi którym ufasz najbardziej. Wiem że to wszystko jest trudne ale im szybciej zaczniesz działać tym lepiej. Pamiętaj że to Ty jesteś dla siebie najważniejszy i nadajesz się tylko potrzebujesz czasu, wsparcia i działania z własnej strony. Trzymam za Ciebie kciuki
Moniq
2021-11-25 21:26
00
Czy można wyjść z depresji nie mając kompletnie nikogo bliskiego , kto by wspierał?
odpowiedz
Heart
2022-01-06 19:05
00
Tak, Jezus zawsze jest przy Tobie. Po prostu mów do niego.
Meg
2021-11-26 21:14
00
Nie, musisz mieć grupę wsparcia dla siebie to będzie twoja rodzina trzymaj się bo jesteś warta wszystkiego! Co najlepsze
robol wycyckany
2021-11-13 12:25
00
to nie psycholog powinien w pierwzej kolejności ci pomóc? nie mam zadne j pomocy
odpowiedz
Ona34
2021-10-22 00:19
00
Witam chyba wpadłam w depresję ,nie mam na nic ochoty ,cały czas mam mokre i czerwone oczy i wszystko widzę w czarnych kolorach. Wszystko przez atmosferę w pracy. Miałam dość i rzuciłam pracę z dnia na dzień. Myślałam,że to coś pomoże, ale niestety nie.
odpowiedz
Adam
2021-11-23 20:57
00
Cześć. Miałem podobnie dwa lata temu. Pracowałem 6 lat w miejscu gdzie niemal wszystko było nie tak jak powinno, denerwowało mnie. Tkwiłem tam bo nie chciałem być znów bezrobotny a podjęcie nowej pracy było dla mnie dużym wyzwaniem (brak wiary w siebie, zamknięcie na ludzi, obawy czy dam sobie radę w nowym miejscu z nowymi rzeczami wśród nowych ludzi). Przyszła jesień, miałem za sobą ciężkie miesiące i pewnego dnia po prostu pękłem. Zwolniłem się z dnia na dzień, miałem już dosyć, nie wytrzymywałem nerwowo. Obecnie jestem w podobnej sytuacji. Znów jestem bez pracy, problemem jest dla mnie szukanie nowej. Atmosferę w pracy tworzą ludzie i nie ma miejsc pracy gdzie wszystko jest TIP TOP, musimy nauczyć się żyć z pewnymi niedogodnościami i rzeczami na które nie mamy wpływu. Mam depresję, leczę się ponad dwa lata. Przykro mi z powodu twoich problemów, rozumiem przez ci przechodzisz. Daj sobie trochę czasu, wykorzystaj wolny czas na odbudowanie się, wzmocnienie. To nie z tobą jest problem, z perspektywy czasu zobaczysz że podjęłaś dobrą decyzję odchodząc z pracy. Zostając tam pogłębiała byś tylko swój problem, przychodzi moment że praca za bardzo szkodzi, odbija się na naszym zdrowiu zarówno psychicznym i fizycznym. Zapewne u Ciebie przyszedł taki moment że trzeba było spasować. Praca jest ważna ale najważniejsze jest zdrowie. Dbaj o siebie, o swoje samopoczucie i zdrowie. Nie pozwól aby inni wpływali negatywnie na Ciebie i twoje życie. Pamiętaj że w twoim życiu najważniejszą osobą jesteś Ty. Trzymam kciuki żebyś znalazła pracę a przede wszystkim żebyś nie miała problemów o których piszesz, oczy żeby były radosne a czarne kolory odeszły na rzecz tych jasnych, radosnych. Pozdrawiam, Adam.
Black Dog
2021-10-19 01:10
00
Ludzie piszą na takich forach jak to, bo nie mają nikogo komu mogliby sie wyżalić . I to jest bardzo smutne . Słuchajmy naszych bliskich. Nawet jeśli nie potrafimy im realnie pomóc to wysłuchajmy , badźmy empatyczni. Samo wygadanie się wiele pomaga .
odpowiedz
Luna
2021-11-15 00:31
00
Bo ważne jest to poczucie, że ktoś to może przeczytać, że może coś odpisze. CO z tego, że żalisz się mężowi, a on mówi rozumiem Cię i idzie spać, a Ty płaczesz w samotności. Co z tego, że powiesz matce, a ona na to weź się w garść. Na leki i specjalistę poszło dużo kasy i zero poprawy tylko depresja większa, bo jeszcze myślisz o braku pieniędzy..
Black dog
2021-11-18 11:00
00
No trochę racji w tym jest . Jest to pewien sposób na wygadanie się .
dzięki temu tekstowi na górze zrozumiałam jak ważne jest dbanie o swoją psychikę i psychikę innych dziękuję
2021-03-28 15:23
00
często odczuwam pustkę ale staram się myśleć pozytywnie nie myślę o samobójstwie bo zawsze myślę o tym co by myśleli inni gdyby mnie zabrakło na pewno ktoś by tęsknił inni by pytali czemu to zrobiłam itd zawsze mówię sobie gdyby nie to że żyję nie poznała bym moich znajomych ciężko jest urwać z nimi kontakt a co dopiero zostawić na zawsze myślmy pozytywnie kochani
odpowiedz
Mirabelka
2021-01-15 14:47
00
Najlepiej się izolować samemu mieć wszystko gdzieś i nie zwraca uwagi na siebie bo dobre rady nie zaszwe działają a z lekami tak samo albo działają albo nie. Najlepiej być bezdomnym albo umrzeć szybko i nie patrzeć na innych. W życiu nie ma nic do stracenia. W życiu najgorsze jest to że tak naprawdę to nic nie działa tak jak powinno życie to samo zło tylko czasem jest dobrze a po za tym znajdą się osoby które mówią że świat jest dobry i że życie jest wspaniałe ale wszyscy wiedzą że to nie prawda i czasem po prostu szkoda słów. Życie jest okropne i a tak wszyscy mówią że jednak nie że będzie dobrze a tak czasem trudno sprawić żeby tak naprawdę było a inni się z tym nie liczą. Nikt się nie liczy z moim uczuciami i nie powodzeniami. Najlepiej uciec od życia i wszystkiego co złe. Ja wolę zniknąć i mieć życie za sobą. Wychodzi mi najlepiej znikanie i zamartwianie się wszystkim a nie umiem sobie poradzić z tym każda próba kończy się moją porażką raczej na zamartwianie się nie ma lekarstwa a nie mam z kim pogadać bo nikt mnie nie rozumie nawet nikt nie skłamię że mnie rozumie. Najlepiej rzucić wszystko i zapomnieć o wszystkich.
odpowiedz
Actinidia
2021-05-09 07:26
00
No, nie jest najlepiej rzucic wsztstko i zapomniec o wszystkim bo po jakims czasie wspomnienia wroca. Ja tak zrobilam pare razy w zyciu i przysporzylo mi to jeszcze wiecej klopotow niz mialam. Jest to chwilowe rozwiazanie. Naprawde nie wiem co mam ci powiedziec, jak pocieszyc ale sprobuj sie nie poddawac. Tak jak ktos tu powiedzial, wszystko moze sie zmienic. Nawet nie bedziesz sie spodziewala kiedy. Co do izolowania siebie....hmmm....powiem ci tak, ja sie izoluje. Moj psychiatra i psycholog pytali jak znosze restrykcje zwiazane z coronavirus, odpowiedzialam, ze dla mnie jest fantastycznie bo nigdzie nie musze wychodzic i spotykac ludzi i miec jakikolwiek kontakt z nimi. Musze czasami opuscic dom aby isc do sklepu i tyle. Co do lekow to bede szczera i na mnie dzialaja tylko niektore i przez bardzo krotki okres czasu, potem trzeba zwiekszyc dawke. Wiec nic nie biore bo to dla mnie bez sensu.... bylam krolikiem doswiadczalnym przez ok. 10 lat. Czasami biore diazepam ale tylko w kryzysowych sytuacjach poniewaz od dluzszego brania diazepamu mozna sie uzaleznic. Nie rzucaj wszystkiego i nie uciekaj, wszystko moze sie jeszcze zmienic, tego nie wiesz. A szkoda by bylo stracic Ciebie, zycie kazdego czlowieka jest wazne.... Serdecznie pozdrawiam
Jim Jim Falls
2021-05-10 02:37
00
No, ten okres tego pierwszego lockdownu zaraz na początku pandemii był wybawieniem . Może to zabrzmi głupio ale wspominam go z uśmiechem na twarzy . Niestety to tylko wspomnienia . Teraz wszystko wróci do normy . Coraz wiecej ludzi , coraz wiecej słońca . Ale to prawda , trzeba wierzyć . Los się musi odmienić . Na początek dwie rzeczy : metoda małych kroków i nigdy nie porównuj się z innymi . Nigdy ! Widzisz Mirabelko , piszesz że nie masz z kim pogadać , a tu już odpowiedziały Ci dwie osoby . Powiesz , to tylko forum internetowe . Fakt, ale zawsze coś . Ktoś zupełnie obcy poświęcił swój czas .
Rose
2021-05-13 14:06
00
Dobrze mówicie fajnie mieć osoby chętne do rozmowy a teraz chyba najbardziej się takich osób do rozmowy potrzebuje
Jk
2021-10-31 08:33
00
Zdecydowanie tak. Ja też szukam., niestety bez efektu. Znajomi zajęci swoimi sprawami, rodzina już chyba zmęczona. Może tu znajdę kogoś komu ja pomogę a on mnie
Anonim
2022-05-13 14:41
00
Fajnie jest poczytac te wszystkie wypowiedzi. Mysle, ze powinno sie tworzyc jakies spotkania dla osob, ktore zmagaja sie z podobnymi problemami. Ta samotnosc i poczucie beznadziei jest straszna. Czesto mysle, ze nikt mnie nie rozumie i to mnie jeszcze bardziej frustruje. Dusze to w sobie a potem przychodzi taki moment, ze popadam w depresje. Kazdy z nas potrzebuje zrozumienia, pocieszenia i dobrego slowa. Tylko nie zawsze jest gdzie tego szukac.
Martaa
2021-01-12 00:14
00
Cześć wszystkim nazywam się Marta mam 21 lat , nam cudowba miesięczna córeczkę i kochanego narzeczonego ale żeby się z tego cieszyć niestety coś mi w tym przeszkadza opowiem może od początku . Trzy lata temu zaczął się bardzo ciekzo dla mnie czas miałam problemy z dogadaniem się z mamą , nie poświęcała mi czasu każdy był dla niej lepszy ważniejszy niż ja , nie rozmawiała że mną , przychodziła z pracy i od razu szła spać przestała mi i bratu obiady gotować , jeździła z moim ojczymem wszędzie nie mówiąc mi i bratu nie zabierali nas nigdzie mnie uważali że jestem zwykłą idiotką wszystko miała ważniejsze oddemnie nawet mnie nie wspierała z prawem jazdy gdzie bardzo chciałam go zdać ponieważ do skzoky miałam daleko i daleko do przystanku żeby się wgl dostać do tej szkoły a to by mi dużo ułatwiło np nie musiałabym chodzić na pieszo albo rowerem w zimę 5 km codziennie rano ;/ potem problemy ze szkołą zasypiałam na lekcji nie mogłam się na niczym skupić ciekzo mi było coś zrozumieć , ponzije problemy ze znajomymi każdy wie oddemnie odwracał popadłam w źle towarzystwo zaczęły się wagary a potem już było mi obojętne czy stawkę do tej skzoky czy nie wtedy nie mogłam wgl spać w nocy na portalu randkowym poznałam mojego narzeczonego bardzo dobrze mi się z nim rozmawiali czułam że mnie rozumie cały dzień i noc poświęcaliśmy sobię czułam wtedy że mam w końcu kogoś wsparcie no i się zakochałam na początku nie było to coś odwzajemniane z jego strony ale po miesiącu się spotkaliśmy i coś zaiskrzyło wtedy przestałam całkowicie chodzić do szkoły spotykałam się Żnin codziennie chociaż dzielny nas kilometry choć nie tak duże bo to tylko 60 km jeździliśmy autem stawaliśmy nad wodą piliśmy wino rozmawialiśmy wtedy czułam się mega szczęśliwa i rzuciłam szkolę pewnego dnia moja mama zauważyła mnie pijana pokłóciłam się żniw eoriclan do domu z Wojtkiem tak się kłóciliśmy że tego dnia wyprowadziłam się do Wojtka i przez długi czas nie utrzymywałam z nią kontaktu po pewnym czasie kłóciłam się z narzeczonym byłam bardzo zazdrosna o niego bo przecież miałam tylko jego bałam się go stracić wynajęliśmy mieszkanie ale potem wyjehckaimsy za granicę tam się bardzo pokłóciliśmy przez moją zazdrość wróciliśmy do Polski ja zamieszkałam z moimi rodzicami on u siebie kontakt nam się popsuł czułam się tam bardzo bardzo samotna wyłam do poduszki bo moje życie się zmieniło wtedy wzięłam dużo tabletech i chciałam się zabić myślałam że jak żadne to już się nie obudzę ale na szczęście zwymiotowałem to wsystsko po kilku godzinach . Zadsowbilan do niego powiedziałam mu o wszystkim myślałam że może przyjedzie do mnie i porozmawia ale nie zrobił tego dobrze się bawił później umarł mój ojciec z którym nie miałam kontaktu chociaż jednak to biologiczny tata więc ta więź się czuje dzownilam do Niego nie przyjechał nie poszedł ze mną na pogrzeb nie pocieszał mnie bawił się z znajomymi . Plakalam nocami i dniami i pewnego dnia powiedizlan że tak nie będzie pojechałam do Niego porozmawialiśmy zamieszkalam znów u niego było dobrze do pewnej młotki gdzie on nie chciał ze mną czasu spędzać znów wyjechałem do siebie bo nie dawałam sobie już z tym rady jaka jestem i co się dzieje wyłączyłam telefon poszlam do dawnej koleżanki i spędzałam x nie czas po tygodniu włączyłam telefon a tam milion nieodebranych telefonów zadsowbil znów odebrałam wtedy a on powiedział że czeka na mnie przed moim domemi prosi o spotkanie nie wyszłam do niego znów minął kolejny tydzień siedziałam sama w pokoju płakałam cały czas chodziłam od ściany do ściany nie wiedząc co że doba zrobić . Nie wytrzymałam spotkałam się z nim porozmawialiśmy i wróciliśmy do siebie poświęcał mi więcej czasy robił wszystko żeby być blisko zabrał mnie nawet do hotelu żeby spędzić kilka dni razem od wszystkiego . Było całkiem Dobrze pokłóciliśmy się czasami czasami mnie olewał ale jakoś dawaliśmy radę wyjechaliśmy do Niemczech i tam zaszłam w ciszę worilisny po pół roku w wakacje a on zaczął dużo pić całkowicie mnie olewał nie wracał do domu na kilka dni tydzień nie chodził że mną do lekarza nie interesowała się niczym nie przytulał nie całkowal ja nie wiedział. Co się z nim dzieje przecież jak nie on chodziłam wtedy jeszcze do pracy w Polsce plakalm całe noce do końca ciąży czasami nawet sięgnęłam po alkohol będąc w ciąży ale to lampkę wina bądź trzy cztery łyki piwa bo było mi ciężko chociaż to nie jest powód do tego żevy pić w ciąży masakra siedziałam cały czas w domu sama z daleka od moich bliskich bo nie miałam Żnin wgl kontaktu tutaj znajomych nie miałam nie miałam całkowicie nikogo gdy jego nie było w domu popadłam w jakąś depresję nie robiłam nic leżałam w łóżku martwiłam się czy wgl on jeszcze żyję co dalej ze mną i dzieckiem płakałam sama do siebie i nawet fadama do siebie że dam sobie radę jakoś wsystsko jakoś poukładam ale po jakiś czasie straciłam jakiś sens życia nie śmieje się nadal nie mogę się na niczym skupić nie chce mi się malować ubrać z pidżamy wyjść gdzieś porozmawiać z kimś udaje tylko że nie ma mnie w domu żeby x nikim nie rozmawiać , teraz gdy urodziła nam się córeczka narzeczony oświadczył się i zmienił się chociaż to już nie jest tak jak kiedyś kiedyś ważne że opiekuje się naszą córka i robi tak zbwy było nam dobrze ale ze mną jest coś nie tak wszystko to zostało jestem cały czas płaczliwa nie jestem radosna szczęśliwa krzyczę cały czas coś mi przeszkadza , czasami widzę jakbym się wyżywała na partnerze chociaż jedyny plus poprawił mi się kontakt z moją mamą , ale nadal nie jestem sobą potrzebuje jakiejs pomocny żeby wrócił do dawnej siebie chce mieć radość z życia chce mieć przyjaciół znajomych i wychować dobrze córeczkę a z moim zahxowbsiem nie dam jej przykładu że jestem dobra mamą . Co ja mam zrobić pomocy :((
odpowiedz
Basia
2022-01-08 15:40
00
przystanekmama.copernicus.gda.pl/ Napisz, pomogą. Szukaj pomocy za wszelką cenę ja nie szukałam i teraz bardzo żałuję. Mam 3,5,letniego syna. Zacznij już dziś.
Jeszcze nie czas...
2021-12-06 21:22
00
Może doceń to co masz,zdrową córkę,partnera,lepszy kontakt z Mamą.Mi zmarło wiele osób,nie wierzę w system.Straciłam wiele osób przez walkę z covidem bo nie odratowano chorych mi bliskich...ciesz się tym co masz i dopóki możesz.Jesteś młoda,pilnuj swego szczęścia,nie pozwól sobie upaść.Zawsze możesz popłakać,wyżalić się ale doceniaj też rzeczy istotne - zdrowie swoje i bliskich,ich uśmiech,miłe rozmowy...pamiętaj że inni obok też cierpią w inny sposób,też czują się niepewnie i...omijaj ludzi złych.ZAWSZE.Powodzenia
Hela
2021-10-16 18:35
00
Idż najszybciej jak się da do lekarza (najlepiej psychiatry także psychologa). Taka przedłużające się stany depresyjne i jeszcze wzmocnione chyba depresją poporodową są - jak zresztą sama widzisz - po prostu niszczące. Niszczysz siebie, dziecko i pewnie także partnera. Szkoda życia, a szczególnie w Twoim wieku powinnaś cieszyć dosłownie wszystkim. Trzymaj się i szukaj pomocy tam, gdzie naprawdę ją otrzymasz - u lekarza i psychoterapeuty.
Mim życia
2020-12-23 10:31
00
Pozytywna energia i moc miłość na święta
odpowiedz
ToWhomItMayConcern
2020-12-11 16:45
00
14 lat w depresji jest tylko co raz gorzej. Próby samobójcze? Były i będą, jest coś takiego jak nieuleczalna depresja 4 lata próbowania czegokolwiek co może pomóc bez skutku. Niektóre osoby po prostu są na to skazane. Nie mam zamiaru podawać swojego wieku, byłem u psychiatry stwierdził co stwierdził, na koniec tylko słowa otuchy: ,,Prawdopodobnie będzie Pan musiał przyjmować leki do końca życia." Pozdrawiam
odpowiedz
:<
2021-10-22 17:56
00
masz osobę z którą możesz pogadać?
Paulina Karolina
2020-11-27 12:18
20
Sama już nie wiem co się ze mną dzieje. Zawsze byłam silna i to ja innych pocieszałam. Ale nie mam już siły. Mój tato choruje na raka w stopniu zaawansowanym z przerzutami. Nie mogę znaleźć pracy, nie mam przyjaciół , już w szkole podstawowej byłam odrzucana i wyśmiewana bo byłam zawsze nieśmiała i spokojna. Z matką nie mam dobrego kontaktu bo zawsze porównywala mnie do innych, nigdy nie kochała. Ojca w większości nie było bo ciągle tylko praca. A i tak żyliśmy w ciąglej biedzie nigdy nie zapraszałam koleżanek do domu bo się wstydzilam ale też matka nie pozwala żeby inni zobaczyli w jakich warunkach żyjemy. Babcia była na tyle miła ze zawsze zakrecała zawsze od wody żeby nie było, albo prąd żebym odrabiałam lekcje przy swieczkach, zawsze spałam w zimnym pokoju bo babcia napalila sobie w piecu w pokoju w typowej kozie a matka z ojcem u siebie w pokoju. Tylko ja spałam w zimnym pomieszeniu tak samo z wodą zimną w domu. Nigdy nie było lekko ale nigdy nikomu nic nie mówiłam bo uważałam ze pewnie inni mają gorzej a ja jestem nikim ze i tak mi nikt nie pomoże. Teraz mam 28 lat mam narzeczonego mieszkam u niego ale nie radzę sobie już z emocjami. On jest dobry kochający . Ale martwię się o ojca i jego zdrowie pomimo tego ze nie mieliśmy dobrych relacji to tak się martwie. O mamę również bo mam problemy z chodzeniem. Jeszcze teraz wyczulam guzek u siebie na piersi i boje sie ze mam raka. Ile jeszcze nieszczęść mnie spotka. Chciałabym tylko spokojnie żyć. Mieć męża dzieci i zdrowie. Codziennie wybucham placzem, nie mogę spać po nocach, zrobiłam się małomówna, nie widzę przyszłości i codziennie mam myśli ze zostalo mi mało czasu i ze nic dobrego mnie nie spotka. Nie mam przyjaciół gdyby nie narzeczony to całkiem nie widziałabym sensu życia. I tak z dnia na dzień wegetuje. Zazdroszczę innym rodziny przyjaciół i zdrowia. Nie chce pocieszenia, chciałam się tylko wygadać.
odpowiedz
IK
2021-08-09 18:56
00
Kopia mojej historii, może za jednym wyjątkiem….Trzymaj się cieplutko.
Adam
2020-12-28 02:23
00
Identyczna historia u mnie, tyle że ja nie mam specjalnie wsparcia w nikim. powodzenia.
Ik
2021-08-09 18:58
00
Witaj w klubie Adamie. Mam nadzieje, ze chic i Ciebie lepiej..
Ala 22***
2020-10-27 13:12
00
Ile wziąć leków żeby nic nie czuć? Straciłam wolę walki o swoje zdrowie i życie W sumie to powinna myśleć o swojej pierwszej pracy o wyjściu z do ludzi a nawet nie wiem czy będę miała jakąś pracę bo epidemia, bo tylko wykształcenie się licz, bo trzeba ładnie wyglądać, bo zawsze komuś nie będzie coś pasować, bo warunki fizycznie wykluczają mnie z wielu tych zawodów w których chciałam siebie widzieć mogę się tylko nadawć do wyrywania chwastów choć sama się czasem czuje jak chwast. Czuję że mam tylko presję i nawet jak chce coś zrobić to mi nie wychodzi. Wszyscy mówią nie podawaj się a to chyba najlepiej mi wychodzi. Tak najbardziej to chciałbym się niczym nie martwić i nie podawać się ale to dla mnie za trudne. Szukanie pracy pogodzenie się ze śmiercią babci, z byciem nie lubianym w szkole, z problemami w nauce, z problemami zdrowotnymi ( krzywy kręgosłup, niskie ciśnienie i problem z niską wagą, problem z niską samooceną ) jak ma żyć jak moi najbliższy choć to zauważają to mnie nie widzą, nawet nie rozmawiają zemną. Przecież z tym da się żyć ale ja chyba już nie chce
odpowiedz
IK
2021-08-09 19:01
00
Jesteś na początku swojej drogi, jeszcze możesz wiele zmienić. Ja już tego czasu nie mam… Trzymaj się cieplutko. IK
Zuzia
2020-11-20 20:08
00
Każde życie ma wartość i nie należy go przedwcześnie kończyć bo nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Nie wiesz tego czy np jutro nie spotkasz miłości Twojego życia, albo po prostu czy nie spotka cię coś miłego Jeśli czujesz się bezwartościowa i nie masz ochoty żyć postaraj się porozmawiać z osobą której możesz zaufać lub udaj się do lekarza, ponieważ zasługujesz na pomoc i mam nadzieję że odnajdziesz na nowo sens życia i pokochasz siebie i swoje życie
Ala 22***
2020-11-23 21:20
00
sama nie wiem co jeszcze zrobię? mam nadzieję że szybko zniknę?......? to i tak nie będzie to rozwiązanie jakie bym chciała chyba żadne rozwiązanie nie sprawi że będę się czuć dobrze a za radę dzięki.
Batwoman
2020-10-26 10:31
00
Dlaczego świat ma tyle wad i dlaczego muszę być jedną z nich przecież życie jest piękne tylko chyba tego na codzień nie dostrzegam
odpowiedz
Ala
2020-10-25 11:21
00
Wierzy ktoś w ogóle w miłość i pomaganie? Bo według mnie to nie istnieje dobro dla mnie chyba nie istnieje wszędzie widzę miłość ale w swoim życiu jej w ogóle nie widzę i mam wrażenie że wszyscy mnie jakoś tak wyjątkowo nie kochają a jak już zaczną to chce uciekać bo dziwne dla mnie jest jak inni kochają mnie bardziej niż moi rodzice ma wrażenie że do miłość też trzeba mieć talent tak jak do szkoły bo ja nie masz talentu to nikt cię nie zauważa
odpowiedz
Rose
2020-10-24 18:10
00
Chciałabym zniknąć ale nigdzie nie ma dla mnie miejsca bo chuda osoba ma problem ze znalezieniem pracy a jak jeszcze nie nie lubi rozmawiać z ludźmi czy się nie odzywa za dużo to widzą w niej same problemy a jak do tego dojdą problemy rodzinne, zdrowotne i problemy w szkole i nikt tego nie widzi i nie ma się prawdziwego przyjaciela i dla wszystkich to problem że się w ogóle jest bo nikt nie chce problemu nikt nie chce dziecka z problemami a ja nie chce się starć żyć to według mnie bardzo widać ale jak nie trafię do szpitala albo jak nie zniknę lub się nie zabije to nikt nie zaważy i w sumie to nie wiem co mam w ogóle robić w życiu wszyscy mają jakieś plany ja miałam ale jak spotykamy dobrych ludzi to mi nie wychodzi bycie pozytywną osobą zawsze mam ze sobą smutek a chciałabym żeby każdy widział we mnie coś pozytwego wszyscy zapamiętają mnie smutną i jestem chuda. Tylko chciałam żeby ktoś mnie kochał a tego po prostu nie widzę i czuję że nie mam nikogo . Nawet nie szukam pomocy bo nie wierzę że ją znajdę ale czasem chciałabym żeby ktoś czasem zemną porozmawiał, przytulił pocieszył w zły chwilach a nie tylko wytkał mi moje błędy bo wszyscy je robią a nie chce się czuć bardziej gorsza od innych.
odpowiedz
Byt
2021-02-18 22:40
00
Słodko opisałaś ta swoja depresje i rezygnacje , aż chciałbym Cie bliżej poznać ^^ , też jestem w fazie mocnej bardzo negatywnej depresji i ciężko mi sie z kimkolwiek dogadać a co dopiero mówić pokochać ... Myśle że dość często ludzie sie odnajdują w podobnych środowiskach i odczuwanych w danym momencie emocjach jak naprzykład 2-dwie smutne bez radości i akceptacji wsród innych postacie potrafia bardzo pozytywnie na siebie zadziałać bo są w podobnej wręcz identycznej sytuacji i teoretycznie nikt poza nimi samymi nie zrozumie ich myśli , odczuć , emocji . Psychiatra jak i inne podobne pseudo-wymyślone postacie powiedzą ci to co każdemu nastepnemu pacjentowi czyli tego czego nauczyli się w swojej szkole , przepiszą leki bo taki ich zawód . Wiem że ciężko odnaleźć i wyczuć powiedzmy " po drodze " osobe z sytuacją emocjonalną jak twoja , moja lub innego nieszczęśliwego człowieka , ale mysle i jestem wręcz przekonany że odnalezienie/znalezienie/odszukanie takiej osoby jest właśnie LEKARSTWEM . Jeśli jakims cudem to kiedys przeczytasz to jeśli bys chciała to możesz napisać na mojego maila cokolwiek Lekkolekki@wp.pl
Arczi
2021-01-07 14:29
00
Djeja1982@wp.pl odezwij się, mam ten sam problem.
TambourineMan
2020-11-01 00:11
00
Wcale nie jesteś gorsza od innych. Bycie chudym jak piszesz , nie jest twoją wadą , to prostu taka jesteś . A smutek ? każdy ma w sobie smutek . A w Tobie jest też na pewno wiele pozytywnych cech . Pozdrawiam i na pewno spotkasz kogoś kto Cię pokocha a Ty pokochasz jego . Nadzieja uczy cierpliwości ...
Kinga
2020-11-06 20:25
00
Sorry że zapytam ale co powiedziałbyś , (powiedziała), (Ali, Batwoman i Ala 22***) to jest ta sama osoba jest moją koleżanką co mogłaby zrobić?
TambourineMan
2020-11-07 00:01
00
Pytasz co powiedziałbym Ali ( batwoman , Ala ) , która jest twoją koleżanką ? Co bym jej radził ?
Kinga
2020-11-07 19:36
00
Tak bo jest moją najlepszą przyjaciółką i martwię się po prostu bo wiem że nie chce pomocy a nie chce je na siłę zmuszać tylko żeby inaczej spojrzała na swoje życie .
Rose
2020-11-06 18:19
00
Dziękuję TambourineMan że uważasz że nie jestem wadą szczerze mówiąc spodziewałam się dużo gorzej odpowiedź ale trochę się cieszę z tego że osoba której nie znam widzi że nie jestem wadą mam nadzieję że w moim życiu nie zostanie tylko nadzieja na lepsze jutro czy miłość? Może w końcu nauczę się cierpliwości ale u mnie wszystko się dzieje tak wolno wiem że wszystko nic nie przychodzi łatwo ale chyba o tym nie chce pamiętać tylko żeby mi też wychodziło być a nie tylko bycie smutną.
Sophie
2020-10-06 12:54
00
Bylam przez 8 lat z chopakiem, ktory chorowal na depresje. Ostatni rok, po smierci jego mamy. Mimo, ze staralam sie mu pomoc, nie bylam w stanie. Odeszlam 4 lata temu, on tez chcial byc sam. Dodam, ze mial wszystko:urode, inteligencje, dobra sytacje ekonomicza. Nie chcial zyc. 2 miesiace temu dowiedzialam sie, ze popelnil samobojstwo (wiek 38 lat). Stad moj apel do wszystkich chorych i ich rodzin: prosze sie leczyc, bo depresja to bardzo bardzo bardzo powazny problem.
odpowiedz
Agnieszka
2020-07-28 21:11
00
ja również nie radzę sobie sama że sobą.Mam siebie dość i swojego zachowania a nie potrafię tego zmienić przez to moje relacje z partnerem się psują ciagle narzekam a w sumie to już sama nie wiem czego chce.Nic mnie nie cieszy i wieczny lęk o swoje i moich dzieci życie i zdrowie nie pozwalają funkcjonować tak jak kiedyś.Czuje się niepotrzebna ,wydaje mi sie ze się co tam zamiast rozwijać.Kiedys wiedziałam czego chce a teraz mam pustkę w głowie i poczucie że życie mi ucieka a ja jeszcze nie osiągnęła nic.Najgorsze jest to że leczylam się już i przez parę lat było świetnie a teraz mam nawet lęk zeby leki brac.
odpowiedz
Le
2020-07-25 11:49
00
Dziś znowu popłakałam się zaraz po obudzeniu. Już koniec lipca. Nie wyszłam z domu prawie całe lato. Chciałam, ale nie potrafię. Lato to moja ulubiona pora roku, boje sie, że nie przetrwam jesieni i zimy...
odpowiedz
Arkadiusz
2020-07-08 01:00
00
Proszę o pomoc i radę bo już nie wiem jak sobie radzić sam ze sobą. Mam 40 lat, pracuje w korporacji od wielu lat, mam zonę i długo wyczekiwanego syna, wydawało by się piękne życie. Cały czas jednak narzekam na wszystko dookoła, nic nie sprawia mi radości. Bardzo wielu znajomych się odwróciło się ode mnie, bądź bardzo mocno mnie zawiodło. Nie potrafię nikomu zaufać, nie potrafię się uśmiechać, jestem typowym obserwatorem otoczenia i racjonalizowania wszystkiego dookoła widząc wszędzie spiski, próbę ugrania czegoś , patrzenia na własny interes. Czasem jednak, jak komuś wydaje się zaufam od razu zalewam go swoimi problemami i żalami na życie i ten ktoś szybko się ulatnia, albo mnie omija. Z żoną układa się średnio, nie raz mówiła że ma dość życia ze mną i chciała mnie zostawić. Od dłuższego czasu nie układa nam się w łożku, mimo, że jest bardzo atrakcyjna mam lęk przed rozpoczęcia jakiekolwiek gry wstępnej, pocałunków. Boję się wewnętrznie, że nie będzie chciała, albo po tak długiej przerwie uzna to za sztuczny akt z mojej strony. Uciekam wtedy do innego pokoju pod pretekstem dokończenia pracy czy czegokolwiek innego, zerkając czy juz zasnęła. Pociąg seksualny mam, jednak te uczucie jest silniejsze. Marze o tym, żeby to ona zaczęła inicjować sex, nigdy tego nie doświadczyłem z jej strony. Innym rodzajem lęku, który mam to katastroficzna wizja śmierci i choroby typu np. rak, cały czas czuje się jakby niewiele życia mi zostało bo mam 40 lat a takich ludzi już coś łapie. Kolejny lęk to lęk o życie mojego syna, cały czas mówię sobie że jak mu sie coś stanie nie pozbieram się, mimo, że jest zdrowy cały czas boje się że zachoruje, czasem aż zrywa mnie wewnętrznie na płacz myślać co by było gdyby ... to samo dotyczy mojej mamy, bardzo podobne uczucie. Ostatnio doszło jeszcze obrzydzenie do alkoholu w sensie nie jestem w stanie wypić nawet jednego piwa. W przeszłości zdarzało mi sie zapijać smutki i problemy i wpadać w dobry stan, ale nie nazwałbym tego alkolizmem, zawsze w towarzystwie, raz na 3,4 tygodnie. taki jakby reset. Byłem nawet duszą towarzystwa. Nigdy sam się nie upijałem. Jednak od pół roku nie jestem w stanie wypić nawet piwa. Po spożyciu większej ilosci alkoholu zdarzało mi się na drugi dzień mieć lęki, strach przed wstaniem z łożka, wewnętrzny niepokój, dlatego w ogóle odstawiłem alkohol. W swoim życiu czuje ogromną pustkę, jakby czarną dziurę, widzę wszystko jakby przez mgłę. Cholerne uczucie niespełnienia, bezwartościowości, mimo, że jestem dość stanowczy i twardo trzymam swoich racji i decyzji chociaż by w pracy to cały czas mam wrażenie że robię coś źle i brnę w ślepy zaułek. To inni mają rację, a ja mam problemy z głową. Zdarza się, że nakręcam sam siebie czarnymi myślami, nie wiem po co i co mi to daje. Ostatnio zaczełem czytać o depresji, ale nie mam żadnych myśli samobójczych, wręcz odwrotnie, chce żyć tylko inaczej sam nie wiem jak. Najchętniej uciekłbym gdzieś i zaczął nowe życie zdala od wszystkiego co mnie do tej pory otaczało. Jestem kompletnie wypalony i kompletnie sobie nie radzę sam ze sobą. Czy są to objawy depresji czy jeszcze czegoś gorszego?
odpowiedz
bt
2020-09-15 12:02
00
To nie jest odpowiednie forum na takie pytania i nikt nie odpowie ci czy to depresja bo to może stwierdzić jedynie dobry powtarzam dobry lekazr psychiatra. Jednak na pewno potrzebna ci wizyta u psychiatry - dobrego. Wejdź na znany lekarz i wyszukaj psychiatrów ze swojego miasta/ regioonu, poczytaj opinie i wybierz. Jeśli się wstydzisz umówoć się na wizytę spróbuj umówic się na konsultację telefoniczną. Mówię że potrzebna ci wizyta u lekarza psychiatry bo jest oczywiste że cieprpisz psychicznie. Choroby psychiczne czy zaburzenia są uleczalne - farmakoterapią, a kiedy znikają dzięki lekom lęki i złe myśli, kiedy człowiek psychicznie wylozowywyuje się dobrze jest z dobrym/ takim z którym jest chemia psychologiem przepracować swoje problemy. Polega to na tym że on sprawia, że negujesz swój własny punkt widzenia i wątpiąc zaczynasz wprowadzac drobne zmiany w swoim zachowaniu, w zachowaniu w stosunku do żony itp. Sama mam depresję i leki działają cuda. Poszukaj dobrego mądrego lekarza. I nie zniechęcaj się jeśli za pierwszym razem trafisz na kiepskiego specjalistę. Dobry lekarz pomoże ci znowu czuc się dobrze i odnaleźć sens w życiu. Powodzenia.
Tangled up in Blue
2020-07-09 15:55
00
Nie ma chyba nic gorszego od depresji ...Moja partnerka ( Boże co za określenie ) ma identyczne objawy jak Ty . Najgorsze co Cię trapi to ten strach o syna . Współczuję i życzę Ci poprawy. Ale niestety są to objawy depresji
Ela
2020-07-09 19:39
00
Tak to na pewno depresja mój mąż choruje od 3 miesięcy i leczy się od 2,5. Bardzo podobne objawy proszę pójść do lekarza. U nas cierpi cała rodzina a mam 4 dzieci i jest mi ciężko.
Weronika
2020-07-02 09:42
00
Czy pogorszenie samopoczucia podczas farmakoterapii jest czyms zupelnie normalnym? Lecze sie juz 4 miesiac i nagle zaczelam sie czuc jakbym bylam nacpana kazdego dnia, nic nie sprawia mi frajdy. Czy jest to okres przejsciowy?
odpowiedz
Mateusz
2020-06-30 21:40
00
Jak zachecic zone do leczenia? Wie ze ma depresje. Unika rozmow na ten temat. Mowi ze sama sobie musi poradzic. Zyje jakby pod kloszem nie dopuszczajac nikogo do siebie.
odpowiedz
Kamil
2020-06-02 23:36
10
Cześć. Ogólnie nie wiem czy to jest normalne, ale od drugiej gimnazjum czuję, że wmawiam sobie depresję.. . Czuję jak bym miał depresję, ale boję się, że tylko sobie ją wymyślam.. Nie wiem czemu, ale lubię być smutny.. Nie mam pojęcia jak opisać to uczucie..
odpowiedz
agnieszka
2020-05-24 19:10
00
Witam, Od 4 miesiecy jestem ofiara swojego bylego chlopaka. Zniszczyl mi zycie. Nie spie po nocach bo kazdy odglos mnie budzi , mam napady leku, nie chce mi sie z nikim rozmawiac, nie mam kompletnie motywacji do czegokolwiek... Musialam zmienic dom I myslalam ze wszystko wroci do normy ale nie... Zaniedbuje firme , nie mam ochoty zajmowac sie nia bo nie sprawia mi juz przyjemnosci moja praca. Czuje sie jak zywy trup...
odpowiedz
Ehhh
2021-04-27 17:57
00
To stany lenkowe po traumatyczne,
Ewa
2020-05-09 13:41
00
Witam nie wiem od czego zacząć od paru miesiecy nic mnie nie cieszy wiecznie jestem smutna wszystko mi obotne. Mąż woli iść się plotac ciągle mówię że to moja wina że wiecznie mam pretensje więc czasu spędza z kolegami że mu się w domu nudzi mamy razem 7 letnia córkę wszystko ja przy niej robię on tylko że zmęczony że mu sie nie chce zawsze ma wymowke mam dosc takie zycia czasami chce sie zabic bo nie mam po zyc wiecznie jestem ta najgorsza pewnie w ktorym dni sie zabije bede miec spokoj odpoczne
Zmęczony
2022-02-28 22:43
00
Dzień dobry, Moja żona choruje na depresję. Wpływ na to miała głównie moja rodzina, moja matka się wtrącała, porównywała do mojej siostry, pokazywała jak coś zrobić lepiej... Mi robiła podobnie ale ja potrafiłem powiedzieć "dam sobie radę sam" zabrałem żonę daleko od niej i trochę było lepiej. Niestety sytuacja doprowadziła do tego że znowu mieszkamy blisko i co prawda unikamy częstego kontaktu jednak się mijamy i niestety znowu się zaczynają "co kupiłaś", "gdzie idziesz" no i generalnie jak to nazywam "pakiet teściowej" rozmawiałem z moją mamą żeby tak nie robiła, że wiemy co robimy, ale ona oczywiście się tylko obraża i też nie może zrozumieć że żona przez to cierpi. Trochę stoję między młotem a kowadłem, ale to inna sprawa, mamie powiedziałem że kontakt będzie częstszy jeśli się przestanie wtrącać, jednak żona mi nie wierzy i przy drobnych rzeczach wyciąga wszystko... Dla przykładu opiszę ostatnią sytuację: nie zauważyłem że szklanka była brudna i nalałem dziecku herbaty (odrazu po zwróceniu uwagi przez żonę wylałem, wiadomo mój błąd), jednak chciałem jej powiedzieć żeby uważała bo chyba zmywarka nie domyła bo wyjąłem z szafki. No i wtedy zaczął się ostrzał jak z karabinu maszynowego. "Tak ty niewinny", "pewnie moja wina", "twoja siostra by widziała, może z nią się ożeń" itp. nawet kiedy mówiłem że nie o to mi chodziło, wiem że moja wina i generalnie chciałem się wytłumaczyć ale kiedy do dzieci zaczęła mówić "no patrzcie tatusia rodzina i on idealny a mamusia głupia". Ja niepotrzebnie wybuchłem, "żeby tak przy dzieciach nie mówiła bo gada od rzeczy itp.", podniosłem ton i też musiałem po tym dzieci przepraszać bo przesadziłem ( też człowiek dusi w sobie emocje i czasem popełni błąd). No to jeszcze dostałem że robię dzieciom wodę z mózgu, ale już zagryzlem żeby i stwierdziłem że nie będę prowokował. Przeprosiłem też później żonę, ale wiadomo ona mi nie wierzy. I tak jest ostatnio coraz częściej. Nie wiem jak z nią rozmawiać, znam zasady czego nie powinno się mówić, co robić, a czego nie, ale jestem tylko człowiekiem i nie dam rady zawsze nad wszystkim panować. według niej ja nie mam uczuć bo w kryzysowych sytuacjach kiedy ona wpada w panikę (wiem że ciężej odczuwa niektóre sprawy i nie neguje tego) ja zachowuję spokój i staram się rozwiązać problem. To też ją doprowadza do szału, zawsze pojawia się temat siostry, matki (pomimo że moja matka odpuściła temat porównywania przy naszym pierwszym wyjeździe) a ja nigdy żony do niego nie porównywałem. Staram się pomagać tylko jeśli się na to zgodzi, nie zmuszam do wizyt u mojej rodziny, a nawet ich unikam, a jeśli z nimi rozmawiam to proszę żeby niektórych rzeczy nie robili, ale niestety mimo tego "mają swoje zwyczaje" i mam potem problem, a oni śpią spokojnie... Co ja mogę jeszcze zrobić? Do psychologa czy psychiatry żona nie chce iść bo twierdzi że chce ją zamknąć w domu wariatów, albo że leki wszystkiego nie załatwia. Ja jestem obwiniany za wszystko, nawet jeśli jej nieba przychylam i winy innych spadają na moje plecy (winnym nie wypomni tylko mi..., Bo ja nie widziałem że on/ona mieli to czy tamto na mysli) Kocham ją, chce dla niej jak najlepiej, ale czasem mam już dość.
odpowiedz
Xx
2023-03-16 05:10
00
Też mam depresję. A mówiłeś jej, że nigdy jej nie poriwnywales
Xx
2023-03-16 05:08
00
Też mam depresję. A mówiłeś jej, że nigdy jej nie poriwnywales
Xyz
2023-02-09 20:57
00
Podziwiam Pana, proszę się nie zniechęcać. Proszę się modlić za Matkę i Żonę
Kriss
2022-10-18 13:45
00
No to jest nas dwóch, ale tak naprawdę to pewnie o wiele więcej. Po propozycji wspólnej wizyty u psychologa dla par oczywiście oskarżenia o robienie z niej wariata. Wprawdzie u mnie okoliczności inne niż u Ciebie, ale też jestem najgorszy i nic nie rozumiem, jestem nieczuły itp. Ja jeszcze mam zamiar walczyć, ale na ile mi starczy sił nie wiem. Pozdrawiam i Trzymaj się.
Kacpi
2022-08-22 03:24
00
Cóż, z tego co piszesz wynika, że jesteś bardzo ogarniętym człowiekiem i to nie w tobie leży problem. Ja bym doradzał zostawienie żony, a jeśli to niemożliwe to zachęcam udać się do psychologa, ale dla par, skoro przy propozycjach twierdzi takie rzeczy. Musisz postarać się to jakoś uargumentować w bezpieczny sposób. Obstawiam, że żona ma nerwicę. Trzymaj się tam jakoś, bo naprawdę musisz ciężko z nią mieć.
West End land
2022-01-30 21:00
00
A jak ma się pozwolenie słowne na śmierć od rodziców to warto żyć czy nie...? Skoro teraz nie potrzebują mnie Jak prosto z mostu ( prosto w twarz ) potrafią powiedzieć słowa " jak ci nie pasuje to się zabij " a jak się zabiję to będą pokazywać ten sztuczny smutek i będę ciekawa czy sprawi im to jakąś radość skoro teraz jej nie ma.... Hmm Co zrobić skoro nie ma osób które mnie kochają Cóż już nie zasługuje na ich bez warunkową miłość To już wolałabym się nie urodzić przynajmniej nie musiałabym patrzeć na osoby które mają mnie gdzieś i wogóle nigdy mnie nie kochały. " Dobrego życia już nie ma " " Smutne życia początki i smutny koniec "...
odpowiedz
Ewa
2022-04-28 18:58
00
Pamiętaj, że masz wpływ na to, jak potoczy się Twoje życie. Rodzice są różni, przykro, że nie zasługują na takie miano. Szukaj wiec w sobie tego, co najlepsze, a jeśli teraz nie znajdujesz to pomyśl, co mógłbyś zrobić dla innych. Może to zbyt górnolotne stwierdzenie, ale może poczujesz się z tym ktoś o Tobie z życzliwością pomyślał. Trzymaj się.
I
2022-01-30 22:48
00
Jeśli tak powiedzieli , to oni nie zasługują na twoją miłość . Na ich miejscu dwa razy bym sie zastanowił bo kiedyś to oni będą potrzebowali pomocy , szklanki herbaty, żeby ich do łazienki zaprowadzić , zakupy zrobić ... I co wtedy zrobią ??? Kogo poproszą ? Hmmmm
j
2022-01-30 21:50
00
idz jak najszybciej do psychologa, porozmawiaj z przyjazną Ci osobą.
Abcd
2022-01-25 23:43
00
Niestety mi leki nie pomogły, na to już nie ma rady. Każdy dzień jest udręką.
odpowiedz
rob
2022-02-24 23:29
00
W lekoopornej depresji może pomóc, ale nie musi: ketamina (wziewnie, doustnie lub dożylnie), elektrowstrząsy, przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (TMS), głęboka stymulacja mózgu (DBS), stymulacja nerwu błędnego i psylocybina. Praktycznie te trzy ostatnie metody nie są stosowane w Polsce. Ja stosowałem ketaminę, ale mi nie pomogła. 17 lat leczenia się na depresję z czego ostatnie cztery lata to lekooporna depresja. I cztery lata myślenia o samobójstwie, dwie niedane próby samobójcze. Ta trzecia będzie udana.
Iza
2022-03-20 18:34
00
Jestes jeszcze?Jesli tak,zabierz mnie ze sobą proszę....
e
2022-02-07 13:04
00
znajda sie takie ktore pomoga...
Julia
2021-12-20 23:01
00
Mam 11 lat od dłuższego czasu nie mam na nic ochoty rzeczy z których się cieszyłam nie cieszą mnie nie mam na nic ochoty codziennie płacze czuje że nie daje rady , zaczęłam się mniej interesować ludźmi . Ale problem jest w tym że ja lubię cierpieć podoba mi się jak płacze a zarazem nienawidzę tego boje się iść do psychologa jak o tym myślę to w myślach mi mówi że wszystko jest dobrze i ze będzie że udaje już sama nie wiem co mam o tym myśleć...
odpowiedz
Róża
2022-10-24 07:14
00
Porozmawiaj z kimś życzliwym, nie muszą to być rodzice. Najważniejsze, żebyś poszukała pomocy. Depresja to choroba, którą można leczyć. Powodzenia
Anna
2021-12-15 23:05
00
A co wy na To?20 lat chyba w depresji bez lekarza bez leków codziennie płacz codziennie strach i lęk brak motywacji do życia brak poczucia własnej wartości życie mi umknęło szkoda już nic nie wróci ciągła niemoc jestem nikim zerem amebą człowiekiem bez wartości nie pamiętam kiedy byłam zadowolona czy szczesliwa czy coś może mi jeszcze Pomoc?
odpowiedz
Ewa
2022-04-28 18:52
10
Aniu, Masz bogaty zasób słownictwa więc na pewno jesteś wykształconą osobą, myślę, że to jest już powód do zadowolenia z siebie, bycia dumną z tego, co już masz. A życie jest takie, jakim my je widzimy. Czasem do kitu, a czasem..... ptak śpiewa za oknem, trawka się zazieleniła. Proponuję więc codzienny spacer, może rower? Jest wiele możliwości. Spróbuj 10 razy dziennie pomyśleć przez 1 minutę o czymś, co było miłe. Może masz ładne oczy, szczupłą kostkę, a może jakąś rzecz, która Ci się podoba etc. Na pewno coś znajdziesz. I tak małymi kroczkami. Pamiętaj to tylko 1 minuta, 10 x dziennie. Zmuś się! Po miesiącu będzie lepiej. Długo? Może i tak, ale dasz radę! Wierzę w to!. To Ty sobą rządzisz! więc możesz wiele! Pozdrawiam. Ewa
Pati
2021-12-24 09:19
00
Tak
michu
2022-01-11 18:15
00
znam tylko imię i to jest niewiadoma
Zeta
2021-12-06 20:36
00
Do Pani "bez celu...",są takie czasy gdzie ludzie mają popadać w depresję,taki jest plan,jest mnóstwo samobójstw.Mi zabili w szpitalu Ojca,który był zasłużony dla Polski.Jest sprawa w sądzie.Jestem jak robot,ale walczący - nie poddam się dla moich bliskich póki nie poukładam kilku spraw.Życzę Ci siły,nie daj sobie nic wmówić,używaj rozumu i serca - nie daj się spłaszczyć ani zabić.Idą ciężkie czasy.Wiele zła widziałam...mało kto wierzy,ludzie lubią kłamstwa...oszukują się.Nie da się -im- na złość
odpowiedz
Bez celu…
2021-12-06 13:53
00
Dzien dobry!Mam 37 lat od 18 lat mężatka 16 letni syn.Myśle ze zawsze miałam problemy z akceptacja przeżyłam życie udowadniając sobie i innym ze dam radę jestem twarda.I tak było dawałam sobie radę pomimo różnych upadków i chęci zniknięcia z tego świata. Od trzech tygodni przestałam już czegokolwiek chcieć przestało mi na czymkolwiek zależeć na kimkolwiek. Wpadłam w stan kiedy nic mi się nie chce ryczę straciłam sens życia przestała mieć marzenia czasami jeszcze mam małe cele ale tylko realizuje ze względu na obietnice które kiedyś dałam. Przestało mnie cieszyć wszystko czasami mam myśli samobójcze. Nigdy nie byłam u żadnego psychologa ani psychiatry. Przyjaciele słuchają mówią że będzie wszystko dobrze że trzeba dalej iść że trzeba stanąć i walczyć z tym ale mi się już nie chce straciłam nawet nie wiem co straciłam stałam się wielką Pustka która żyje jak roboty na siłę bo tak trzeba. Rodzina nie widzi albo nie chce wiedzieć problemu a ja udaje że wszystko jest ok a potrafi to dobrze robić.Czy jest to początek depresji co powinnam zrobić?
odpowiedz
SleepNow
2021-12-06 23:51
00
Dobry wieczór . To nie początek depresji. To zaawansowana depresja . Bardzo współczuję . W zasadzie jakbym czytał o sobie . Mówią że trzeba spróbować porozmawiać ze specjalistą .
Rafik
2021-11-29 05:21
00
Witam, mam 23l. obawiam się że mam depresję, od 2 lat nie mogę znaleźć pracy bo uważam że do żadnej się nie nadaje, że sobie nie poradzę, do tego od około 2msc rzadko co wychodzę z domu, praktycznie kontakt mam tylko z domownikami, w domu ciągle naciskają żebym w końcu się ogarnął ale to nie jest takie proste, do tego nie mam żadnego ubezpieczenia i nie wiem czy mogę się gdzie kolwiek zgłosić o pomoc.
odpowiedz
Adam
2021-12-05 22:59
00
Witam, byłem w takiej samej sytuacji w twoim wieku, teraz mam 32, od 2 korzystam z pomocy psychoterapeuty, wcześniej chodziłem do psychologa na NFZ ale to była w moim przypadku niestety strata czasu. Współczuję Ci bo sam to przechodziłem i wiem co czujesz. Dobrze że napisałeś tutaj, najważniejsze zrobić pierwszy krok aby sobie pomóc. Ubezpieczenie przysługuje dla osób zarejestrowanych w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna, jeśli tego nie zrobiłeś to zrób na "już". Podziel się swoimi problemami z najbliższymi, z tymi którym ufasz najbardziej. Wiem że to wszystko jest trudne ale im szybciej zaczniesz działać tym lepiej. Pamiętaj że to Ty jesteś dla siebie najważniejszy i nadajesz się tylko potrzebujesz czasu, wsparcia i działania z własnej strony. Trzymam za Ciebie kciuki
Moniq
2021-11-25 21:26
00
Czy można wyjść z depresji nie mając kompletnie nikogo bliskiego , kto by wspierał?
odpowiedz
Heart
2022-01-06 19:05
00
Tak, Jezus zawsze jest przy Tobie. Po prostu mów do niego.
Meg
2021-11-26 21:14
00
Nie, musisz mieć grupę wsparcia dla siebie to będzie twoja rodzina trzymaj się bo jesteś warta wszystkiego! Co najlepsze
robol wycyckany
2021-11-13 12:25
00
to nie psycholog powinien w pierwzej kolejności ci pomóc? nie mam zadne j pomocy
odpowiedz
Ona34
2021-10-22 00:19
00
Witam chyba wpadłam w depresję ,nie mam na nic ochoty ,cały czas mam mokre i czerwone oczy i wszystko widzę w czarnych kolorach. Wszystko przez atmosferę w pracy. Miałam dość i rzuciłam pracę z dnia na dzień. Myślałam,że to coś pomoże, ale niestety nie.
odpowiedz
Adam
2021-11-23 20:57
00
Cześć. Miałem podobnie dwa lata temu. Pracowałem 6 lat w miejscu gdzie niemal wszystko było nie tak jak powinno, denerwowało mnie. Tkwiłem tam bo nie chciałem być znów bezrobotny a podjęcie nowej pracy było dla mnie dużym wyzwaniem (brak wiary w siebie, zamknięcie na ludzi, obawy czy dam sobie radę w nowym miejscu z nowymi rzeczami wśród nowych ludzi). Przyszła jesień, miałem za sobą ciężkie miesiące i pewnego dnia po prostu pękłem. Zwolniłem się z dnia na dzień, miałem już dosyć, nie wytrzymywałem nerwowo. Obecnie jestem w podobnej sytuacji. Znów jestem bez pracy, problemem jest dla mnie szukanie nowej. Atmosferę w pracy tworzą ludzie i nie ma miejsc pracy gdzie wszystko jest TIP TOP, musimy nauczyć się żyć z pewnymi niedogodnościami i rzeczami na które nie mamy wpływu. Mam depresję, leczę się ponad dwa lata. Przykro mi z powodu twoich problemów, rozumiem przez ci przechodzisz. Daj sobie trochę czasu, wykorzystaj wolny czas na odbudowanie się, wzmocnienie. To nie z tobą jest problem, z perspektywy czasu zobaczysz że podjęłaś dobrą decyzję odchodząc z pracy. Zostając tam pogłębiała byś tylko swój problem, przychodzi moment że praca za bardzo szkodzi, odbija się na naszym zdrowiu zarówno psychicznym i fizycznym. Zapewne u Ciebie przyszedł taki moment że trzeba było spasować. Praca jest ważna ale najważniejsze jest zdrowie. Dbaj o siebie, o swoje samopoczucie i zdrowie. Nie pozwól aby inni wpływali negatywnie na Ciebie i twoje życie. Pamiętaj że w twoim życiu najważniejszą osobą jesteś Ty. Trzymam kciuki żebyś znalazła pracę a przede wszystkim żebyś nie miała problemów o których piszesz, oczy żeby były radosne a czarne kolory odeszły na rzecz tych jasnych, radosnych. Pozdrawiam, Adam.
Black Dog
2021-10-19 01:10
00
Ludzie piszą na takich forach jak to, bo nie mają nikogo komu mogliby sie wyżalić . I to jest bardzo smutne . Słuchajmy naszych bliskich. Nawet jeśli nie potrafimy im realnie pomóc to wysłuchajmy , badźmy empatyczni. Samo wygadanie się wiele pomaga .
odpowiedz
Luna
2021-11-15 00:31
00
Bo ważne jest to poczucie, że ktoś to może przeczytać, że może coś odpisze. CO z tego, że żalisz się mężowi, a on mówi rozumiem Cię i idzie spać, a Ty płaczesz w samotności. Co z tego, że powiesz matce, a ona na to weź się w garść. Na leki i specjalistę poszło dużo kasy i zero poprawy tylko depresja większa, bo jeszcze myślisz o braku pieniędzy..
Black dog
2021-11-18 11:00
00
No trochę racji w tym jest . Jest to pewien sposób na wygadanie się .
dzięki temu tekstowi na górze zrozumiałam jak ważne jest dbanie o swoją psychikę i psychikę innych dziękuję
2021-03-28 15:23
00
często odczuwam pustkę ale staram się myśleć pozytywnie nie myślę o samobójstwie bo zawsze myślę o tym co by myśleli inni gdyby mnie zabrakło na pewno ktoś by tęsknił inni by pytali czemu to zrobiłam itd zawsze mówię sobie gdyby nie to że żyję nie poznała bym moich znajomych ciężko jest urwać z nimi kontakt a co dopiero zostawić na zawsze myślmy pozytywnie kochani
odpowiedz
Mirabelka
2021-01-15 14:47
00
Najlepiej się izolować samemu mieć wszystko gdzieś i nie zwraca uwagi na siebie bo dobre rady nie zaszwe działają a z lekami tak samo albo działają albo nie. Najlepiej być bezdomnym albo umrzeć szybko i nie patrzeć na innych. W życiu nie ma nic do stracenia. W życiu najgorsze jest to że tak naprawdę to nic nie działa tak jak powinno życie to samo zło tylko czasem jest dobrze a po za tym znajdą się osoby które mówią że świat jest dobry i że życie jest wspaniałe ale wszyscy wiedzą że to nie prawda i czasem po prostu szkoda słów. Życie jest okropne i a tak wszyscy mówią że jednak nie że będzie dobrze a tak czasem trudno sprawić żeby tak naprawdę było a inni się z tym nie liczą. Nikt się nie liczy z moim uczuciami i nie powodzeniami. Najlepiej uciec od życia i wszystkiego co złe. Ja wolę zniknąć i mieć życie za sobą. Wychodzi mi najlepiej znikanie i zamartwianie się wszystkim a nie umiem sobie poradzić z tym każda próba kończy się moją porażką raczej na zamartwianie się nie ma lekarstwa a nie mam z kim pogadać bo nikt mnie nie rozumie nawet nikt nie skłamię że mnie rozumie. Najlepiej rzucić wszystko i zapomnieć o wszystkich.
odpowiedz
Actinidia
2021-05-09 07:26
00
No, nie jest najlepiej rzucic wsztstko i zapomniec o wszystkim bo po jakims czasie wspomnienia wroca. Ja tak zrobilam pare razy w zyciu i przysporzylo mi to jeszcze wiecej klopotow niz mialam. Jest to chwilowe rozwiazanie. Naprawde nie wiem co mam ci powiedziec, jak pocieszyc ale sprobuj sie nie poddawac. Tak jak ktos tu powiedzial, wszystko moze sie zmienic. Nawet nie bedziesz sie spodziewala kiedy. Co do izolowania siebie....hmmm....powiem ci tak, ja sie izoluje. Moj psychiatra i psycholog pytali jak znosze restrykcje zwiazane z coronavirus, odpowiedzialam, ze dla mnie jest fantastycznie bo nigdzie nie musze wychodzic i spotykac ludzi i miec jakikolwiek kontakt z nimi. Musze czasami opuscic dom aby isc do sklepu i tyle. Co do lekow to bede szczera i na mnie dzialaja tylko niektore i przez bardzo krotki okres czasu, potem trzeba zwiekszyc dawke. Wiec nic nie biore bo to dla mnie bez sensu.... bylam krolikiem doswiadczalnym przez ok. 10 lat. Czasami biore diazepam ale tylko w kryzysowych sytuacjach poniewaz od dluzszego brania diazepamu mozna sie uzaleznic. Nie rzucaj wszystkiego i nie uciekaj, wszystko moze sie jeszcze zmienic, tego nie wiesz. A szkoda by bylo stracic Ciebie, zycie kazdego czlowieka jest wazne.... Serdecznie pozdrawiam
Jim Jim Falls
2021-05-10 02:37
00
No, ten okres tego pierwszego lockdownu zaraz na początku pandemii był wybawieniem . Może to zabrzmi głupio ale wspominam go z uśmiechem na twarzy . Niestety to tylko wspomnienia . Teraz wszystko wróci do normy . Coraz wiecej ludzi , coraz wiecej słońca . Ale to prawda , trzeba wierzyć . Los się musi odmienić . Na początek dwie rzeczy : metoda małych kroków i nigdy nie porównuj się z innymi . Nigdy ! Widzisz Mirabelko , piszesz że nie masz z kim pogadać , a tu już odpowiedziały Ci dwie osoby . Powiesz , to tylko forum internetowe . Fakt, ale zawsze coś . Ktoś zupełnie obcy poświęcił swój czas .
Rose
2021-05-13 14:06
00
Dobrze mówicie fajnie mieć osoby chętne do rozmowy a teraz chyba najbardziej się takich osób do rozmowy potrzebuje
Jk
2021-10-31 08:33
00
Zdecydowanie tak. Ja też szukam., niestety bez efektu. Znajomi zajęci swoimi sprawami, rodzina już chyba zmęczona. Może tu znajdę kogoś komu ja pomogę a on mnie
Anonim
2022-05-13 14:41
00
Fajnie jest poczytac te wszystkie wypowiedzi. Mysle, ze powinno sie tworzyc jakies spotkania dla osob, ktore zmagaja sie z podobnymi problemami. Ta samotnosc i poczucie beznadziei jest straszna. Czesto mysle, ze nikt mnie nie rozumie i to mnie jeszcze bardziej frustruje. Dusze to w sobie a potem przychodzi taki moment, ze popadam w depresje. Kazdy z nas potrzebuje zrozumienia, pocieszenia i dobrego slowa. Tylko nie zawsze jest gdzie tego szukac.
Martaa
2021-01-12 00:14
00
Cześć wszystkim nazywam się Marta mam 21 lat , nam cudowba miesięczna córeczkę i kochanego narzeczonego ale żeby się z tego cieszyć niestety coś mi w tym przeszkadza opowiem może od początku . Trzy lata temu zaczął się bardzo ciekzo dla mnie czas miałam problemy z dogadaniem się z mamą , nie poświęcała mi czasu każdy był dla niej lepszy ważniejszy niż ja , nie rozmawiała że mną , przychodziła z pracy i od razu szła spać przestała mi i bratu obiady gotować , jeździła z moim ojczymem wszędzie nie mówiąc mi i bratu nie zabierali nas nigdzie mnie uważali że jestem zwykłą idiotką wszystko miała ważniejsze oddemnie nawet mnie nie wspierała z prawem jazdy gdzie bardzo chciałam go zdać ponieważ do skzoky miałam daleko i daleko do przystanku żeby się wgl dostać do tej szkoły a to by mi dużo ułatwiło np nie musiałabym chodzić na pieszo albo rowerem w zimę 5 km codziennie rano ;/ potem problemy ze szkołą zasypiałam na lekcji nie mogłam się na niczym skupić ciekzo mi było coś zrozumieć , ponzije problemy ze znajomymi każdy wie oddemnie odwracał popadłam w źle towarzystwo zaczęły się wagary a potem już było mi obojętne czy stawkę do tej skzoky czy nie wtedy nie mogłam wgl spać w nocy na portalu randkowym poznałam mojego narzeczonego bardzo dobrze mi się z nim rozmawiali czułam że mnie rozumie cały dzień i noc poświęcaliśmy sobię czułam wtedy że mam w końcu kogoś wsparcie no i się zakochałam na początku nie było to coś odwzajemniane z jego strony ale po miesiącu się spotkaliśmy i coś zaiskrzyło wtedy przestałam całkowicie chodzić do szkoły spotykałam się Żnin codziennie chociaż dzielny nas kilometry choć nie tak duże bo to tylko 60 km jeździliśmy autem stawaliśmy nad wodą piliśmy wino rozmawialiśmy wtedy czułam się mega szczęśliwa i rzuciłam szkolę pewnego dnia moja mama zauważyła mnie pijana pokłóciłam się żniw eoriclan do domu z Wojtkiem tak się kłóciliśmy że tego dnia wyprowadziłam się do Wojtka i przez długi czas nie utrzymywałam z nią kontaktu po pewnym czasie kłóciłam się z narzeczonym byłam bardzo zazdrosna o niego bo przecież miałam tylko jego bałam się go stracić wynajęliśmy mieszkanie ale potem wyjehckaimsy za granicę tam się bardzo pokłóciliśmy przez moją zazdrość wróciliśmy do Polski ja zamieszkałam z moimi rodzicami on u siebie kontakt nam się popsuł czułam się tam bardzo bardzo samotna wyłam do poduszki bo moje życie się zmieniło wtedy wzięłam dużo tabletech i chciałam się zabić myślałam że jak żadne to już się nie obudzę ale na szczęście zwymiotowałem to wsystsko po kilku godzinach . Zadsowbilan do niego powiedziałam mu o wszystkim myślałam że może przyjedzie do mnie i porozmawia ale nie zrobił tego dobrze się bawił później umarł mój ojciec z którym nie miałam kontaktu chociaż jednak to biologiczny tata więc ta więź się czuje dzownilam do Niego nie przyjechał nie poszedł ze mną na pogrzeb nie pocieszał mnie bawił się z znajomymi . Plakalam nocami i dniami i pewnego dnia powiedizlan że tak nie będzie pojechałam do Niego porozmawialiśmy zamieszkalam znów u niego było dobrze do pewnej młotki gdzie on nie chciał ze mną czasu spędzać znów wyjechałem do siebie bo nie dawałam sobie już z tym rady jaka jestem i co się dzieje wyłączyłam telefon poszlam do dawnej koleżanki i spędzałam x nie czas po tygodniu włączyłam telefon a tam milion nieodebranych telefonów zadsowbil znów odebrałam wtedy a on powiedział że czeka na mnie przed moim domemi prosi o spotkanie nie wyszłam do niego znów minął kolejny tydzień siedziałam sama w pokoju płakałam cały czas chodziłam od ściany do ściany nie wiedząc co że doba zrobić . Nie wytrzymałam spotkałam się z nim porozmawialiśmy i wróciliśmy do siebie poświęcał mi więcej czasy robił wszystko żeby być blisko zabrał mnie nawet do hotelu żeby spędzić kilka dni razem od wszystkiego . Było całkiem Dobrze pokłóciliśmy się czasami czasami mnie olewał ale jakoś dawaliśmy radę wyjechaliśmy do Niemczech i tam zaszłam w ciszę worilisny po pół roku w wakacje a on zaczął dużo pić całkowicie mnie olewał nie wracał do domu na kilka dni tydzień nie chodził że mną do lekarza nie interesowała się niczym nie przytulał nie całkowal ja nie wiedział. Co się z nim dzieje przecież jak nie on chodziłam wtedy jeszcze do pracy w Polsce plakalm całe noce do końca ciąży czasami nawet sięgnęłam po alkohol będąc w ciąży ale to lampkę wina bądź trzy cztery łyki piwa bo było mi ciężko chociaż to nie jest powód do tego żevy pić w ciąży masakra siedziałam cały czas w domu sama z daleka od moich bliskich bo nie miałam Żnin wgl kontaktu tutaj znajomych nie miałam nie miałam całkowicie nikogo gdy jego nie było w domu popadłam w jakąś depresję nie robiłam nic leżałam w łóżku martwiłam się czy wgl on jeszcze żyję co dalej ze mną i dzieckiem płakałam sama do siebie i nawet fadama do siebie że dam sobie radę jakoś wsystsko jakoś poukładam ale po jakiś czasie straciłam jakiś sens życia nie śmieje się nadal nie mogę się na niczym skupić nie chce mi się malować ubrać z pidżamy wyjść gdzieś porozmawiać z kimś udaje tylko że nie ma mnie w domu żeby x nikim nie rozmawiać , teraz gdy urodziła nam się córeczka narzeczony oświadczył się i zmienił się chociaż to już nie jest tak jak kiedyś kiedyś ważne że opiekuje się naszą córka i robi tak zbwy było nam dobrze ale ze mną jest coś nie tak wszystko to zostało jestem cały czas płaczliwa nie jestem radosna szczęśliwa krzyczę cały czas coś mi przeszkadza , czasami widzę jakbym się wyżywała na partnerze chociaż jedyny plus poprawił mi się kontakt z moją mamą , ale nadal nie jestem sobą potrzebuje jakiejs pomocny żeby wrócił do dawnej siebie chce mieć radość z życia chce mieć przyjaciół znajomych i wychować dobrze córeczkę a z moim zahxowbsiem nie dam jej przykładu że jestem dobra mamą . Co ja mam zrobić pomocy :((
odpowiedz
Basia
2022-01-08 15:40
00
przystanekmama.copernicus.gda.pl/ Napisz, pomogą. Szukaj pomocy za wszelką cenę ja nie szukałam i teraz bardzo żałuję. Mam 3,5,letniego syna. Zacznij już dziś.
Jeszcze nie czas...
2021-12-06 21:22
00
Może doceń to co masz,zdrową córkę,partnera,lepszy kontakt z Mamą.Mi zmarło wiele osób,nie wierzę w system.Straciłam wiele osób przez walkę z covidem bo nie odratowano chorych mi bliskich...ciesz się tym co masz i dopóki możesz.Jesteś młoda,pilnuj swego szczęścia,nie pozwól sobie upaść.Zawsze możesz popłakać,wyżalić się ale doceniaj też rzeczy istotne - zdrowie swoje i bliskich,ich uśmiech,miłe rozmowy...pamiętaj że inni obok też cierpią w inny sposób,też czują się niepewnie i...omijaj ludzi złych.ZAWSZE.Powodzenia
Hela
2021-10-16 18:35
00
Idż najszybciej jak się da do lekarza (najlepiej psychiatry także psychologa). Taka przedłużające się stany depresyjne i jeszcze wzmocnione chyba depresją poporodową są - jak zresztą sama widzisz - po prostu niszczące. Niszczysz siebie, dziecko i pewnie także partnera. Szkoda życia, a szczególnie w Twoim wieku powinnaś cieszyć dosłownie wszystkim. Trzymaj się i szukaj pomocy tam, gdzie naprawdę ją otrzymasz - u lekarza i psychoterapeuty.
Mim życia
2020-12-23 10:31
00
Pozytywna energia i moc miłość na święta
odpowiedz
ToWhomItMayConcern
2020-12-11 16:45
00
14 lat w depresji jest tylko co raz gorzej. Próby samobójcze? Były i będą, jest coś takiego jak nieuleczalna depresja 4 lata próbowania czegokolwiek co może pomóc bez skutku. Niektóre osoby po prostu są na to skazane. Nie mam zamiaru podawać swojego wieku, byłem u psychiatry stwierdził co stwierdził, na koniec tylko słowa otuchy: ,,Prawdopodobnie będzie Pan musiał przyjmować leki do końca życia." Pozdrawiam
odpowiedz
:<
2021-10-22 17:56
00
masz osobę z którą możesz pogadać?
Paulina Karolina
2020-11-27 12:18
20
Sama już nie wiem co się ze mną dzieje. Zawsze byłam silna i to ja innych pocieszałam. Ale nie mam już siły. Mój tato choruje na raka w stopniu zaawansowanym z przerzutami. Nie mogę znaleźć pracy, nie mam przyjaciół , już w szkole podstawowej byłam odrzucana i wyśmiewana bo byłam zawsze nieśmiała i spokojna. Z matką nie mam dobrego kontaktu bo zawsze porównywala mnie do innych, nigdy nie kochała. Ojca w większości nie było bo ciągle tylko praca. A i tak żyliśmy w ciąglej biedzie nigdy nie zapraszałam koleżanek do domu bo się wstydzilam ale też matka nie pozwala żeby inni zobaczyli w jakich warunkach żyjemy. Babcia była na tyle miła ze zawsze zakrecała zawsze od wody żeby nie było, albo prąd żebym odrabiałam lekcje przy swieczkach, zawsze spałam w zimnym pokoju bo babcia napalila sobie w piecu w pokoju w typowej kozie a matka z ojcem u siebie w pokoju. Tylko ja spałam w zimnym pomieszeniu tak samo z wodą zimną w domu. Nigdy nie było lekko ale nigdy nikomu nic nie mówiłam bo uważałam ze pewnie inni mają gorzej a ja jestem nikim ze i tak mi nikt nie pomoże. Teraz mam 28 lat mam narzeczonego mieszkam u niego ale nie radzę sobie już z emocjami. On jest dobry kochający . Ale martwię się o ojca i jego zdrowie pomimo tego ze nie mieliśmy dobrych relacji to tak się martwie. O mamę również bo mam problemy z chodzeniem. Jeszcze teraz wyczulam guzek u siebie na piersi i boje sie ze mam raka. Ile jeszcze nieszczęść mnie spotka. Chciałabym tylko spokojnie żyć. Mieć męża dzieci i zdrowie. Codziennie wybucham placzem, nie mogę spać po nocach, zrobiłam się małomówna, nie widzę przyszłości i codziennie mam myśli ze zostalo mi mało czasu i ze nic dobrego mnie nie spotka. Nie mam przyjaciół gdyby nie narzeczony to całkiem nie widziałabym sensu życia. I tak z dnia na dzień wegetuje. Zazdroszczę innym rodziny przyjaciół i zdrowia. Nie chce pocieszenia, chciałam się tylko wygadać.
odpowiedz
IK
2021-08-09 18:56
00
Kopia mojej historii, może za jednym wyjątkiem….Trzymaj się cieplutko.
Adam
2020-12-28 02:23
00
Identyczna historia u mnie, tyle że ja nie mam specjalnie wsparcia w nikim. powodzenia.
Ik
2021-08-09 18:58
00
Witaj w klubie Adamie. Mam nadzieje, ze chic i Ciebie lepiej..
Ala 22***
2020-10-27 13:12
00
Ile wziąć leków żeby nic nie czuć? Straciłam wolę walki o swoje zdrowie i życie W sumie to powinna myśleć o swojej pierwszej pracy o wyjściu z do ludzi a nawet nie wiem czy będę miała jakąś pracę bo epidemia, bo tylko wykształcenie się licz, bo trzeba ładnie wyglądać, bo zawsze komuś nie będzie coś pasować, bo warunki fizycznie wykluczają mnie z wielu tych zawodów w których chciałam siebie widzieć mogę się tylko nadawć do wyrywania chwastów choć sama się czasem czuje jak chwast. Czuję że mam tylko presję i nawet jak chce coś zrobić to mi nie wychodzi. Wszyscy mówią nie podawaj się a to chyba najlepiej mi wychodzi. Tak najbardziej to chciałbym się niczym nie martwić i nie podawać się ale to dla mnie za trudne. Szukanie pracy pogodzenie się ze śmiercią babci, z byciem nie lubianym w szkole, z problemami w nauce, z problemami zdrowotnymi ( krzywy kręgosłup, niskie ciśnienie i problem z niską wagą, problem z niską samooceną ) jak ma żyć jak moi najbliższy choć to zauważają to mnie nie widzą, nawet nie rozmawiają zemną. Przecież z tym da się żyć ale ja chyba już nie chce
odpowiedz
IK
2021-08-09 19:01
00
Jesteś na początku swojej drogi, jeszcze możesz wiele zmienić. Ja już tego czasu nie mam… Trzymaj się cieplutko. IK
Zuzia
2020-11-20 20:08
00
Każde życie ma wartość i nie należy go przedwcześnie kończyć bo nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Nie wiesz tego czy np jutro nie spotkasz miłości Twojego życia, albo po prostu czy nie spotka cię coś miłego
Ala 22***
2020-11-23 21:20
00
sama nie wiem co jeszcze zrobię? mam nadzieję że szybko zniknę?......? to i tak nie będzie to rozwiązanie jakie bym chciała chyba żadne rozwiązanie nie sprawi że będę się czuć dobrze a za radę dzięki.
Batwoman
2020-10-26 10:31
00
Dlaczego świat ma tyle wad i dlaczego muszę być jedną z nich przecież życie jest piękne tylko chyba tego na codzień nie dostrzegam
odpowiedz
Ala
2020-10-25 11:21
00
Wierzy ktoś w ogóle w miłość i pomaganie? Bo według mnie to nie istnieje dobro dla mnie chyba nie istnieje wszędzie widzę miłość ale w swoim życiu jej w ogóle nie widzę i mam wrażenie że wszyscy mnie jakoś tak wyjątkowo nie kochają a jak już zaczną to chce uciekać bo dziwne dla mnie jest jak inni kochają mnie bardziej niż moi rodzice ma wrażenie że do miłość też trzeba mieć talent tak jak do szkoły bo ja nie masz talentu to nikt cię nie zauważa
odpowiedz
Rose
2020-10-24 18:10
00
Chciałabym zniknąć ale nigdzie nie ma dla mnie miejsca bo chuda osoba ma problem ze znalezieniem pracy a jak jeszcze nie nie lubi rozmawiać z ludźmi czy się nie odzywa za dużo to widzą w niej same problemy a jak do tego dojdą problemy rodzinne, zdrowotne i problemy w szkole i nikt tego nie widzi i nie ma się prawdziwego przyjaciela i dla wszystkich to problem że się w ogóle jest bo nikt nie chce problemu nikt nie chce dziecka z problemami a ja nie chce się starć żyć to według mnie bardzo widać ale jak nie trafię do szpitala albo jak nie zniknę lub się nie zabije to nikt nie zaważy i w sumie to nie wiem co mam w ogóle robić w życiu wszyscy mają jakieś plany ja miałam ale jak spotykamy dobrych ludzi to mi nie wychodzi bycie pozytywną osobą zawsze mam ze sobą smutek a chciałabym żeby każdy widział we mnie coś pozytwego wszyscy zapamiętają mnie smutną i jestem chuda. Tylko chciałam żeby ktoś mnie kochał a tego po prostu nie widzę i czuję że nie mam nikogo . Nawet nie szukam pomocy bo nie wierzę że ją znajdę ale czasem chciałabym żeby ktoś czasem zemną porozmawiał, przytulił pocieszył w zły chwilach a nie tylko wytkał mi moje błędy bo wszyscy je robią a nie chce się czuć bardziej gorsza od innych.
odpowiedz
Byt
2021-02-18 22:40
00
Słodko opisałaś ta swoja depresje i rezygnacje , aż chciałbym Cie bliżej poznać ^^ , też jestem w fazie mocnej bardzo negatywnej depresji i ciężko mi sie z kimkolwiek dogadać a co dopiero mówić pokochać ... Myśle że dość często ludzie sie odnajdują w podobnych środowiskach i odczuwanych w danym momencie emocjach jak naprzykład 2-dwie smutne bez radości i akceptacji wsród innych postacie potrafia bardzo pozytywnie na siebie zadziałać bo są w podobnej wręcz identycznej sytuacji i teoretycznie nikt poza nimi samymi nie zrozumie ich myśli , odczuć , emocji . Psychiatra jak i inne podobne pseudo-wymyślone postacie powiedzą ci to co każdemu nastepnemu pacjentowi czyli tego czego nauczyli się w swojej szkole , przepiszą leki bo taki ich zawód . Wiem że ciężko odnaleźć i wyczuć powiedzmy " po drodze " osobe z sytuacją emocjonalną jak twoja , moja lub innego nieszczęśliwego człowieka , ale mysle i jestem wręcz przekonany że odnalezienie/znalezienie/odszukanie takiej osoby jest właśnie LEKARSTWEM . Jeśli jakims cudem to kiedys przeczytasz to jeśli bys chciała to możesz napisać na mojego maila cokolwiek Lekkolekki@wp.pl
Arczi
2021-01-07 14:29
00
Djeja1982@wp.pl odezwij się, mam ten sam problem.
TambourineMan
2020-11-01 00:11
00
Wcale nie jesteś gorsza od innych. Bycie chudym jak piszesz , nie jest twoją wadą , to prostu taka jesteś . A smutek ? każdy ma w sobie smutek . A w Tobie jest też na pewno wiele pozytywnych cech . Pozdrawiam i na pewno spotkasz kogoś kto Cię pokocha a Ty pokochasz jego . Nadzieja uczy cierpliwości ...
Kinga
2020-11-06 20:25
00
Sorry że zapytam ale co powiedziałbyś , (powiedziała), (Ali, Batwoman i Ala 22***) to jest ta sama osoba jest moją koleżanką co mogłaby zrobić?
TambourineMan
2020-11-07 00:01
00
Pytasz co powiedziałbym Ali ( batwoman , Ala ) , która jest twoją koleżanką ? Co bym jej radził ?
Kinga
2020-11-07 19:36
00
Tak bo jest moją najlepszą przyjaciółką i martwię się po prostu bo wiem że nie chce pomocy a nie chce je na siłę zmuszać tylko żeby inaczej spojrzała na swoje życie .
Rose
2020-11-06 18:19
00
Dziękuję TambourineMan że uważasz że nie jestem wadą szczerze mówiąc spodziewałam się dużo gorzej odpowiedź ale trochę się cieszę z tego że osoba której nie znam widzi że nie jestem wadą mam nadzieję że w moim życiu nie zostanie tylko nadzieja na lepsze jutro czy miłość? Może w końcu nauczę się cierpliwości ale u mnie wszystko się dzieje tak wolno wiem że wszystko nic nie przychodzi łatwo ale chyba o tym nie chce pamiętać tylko żeby mi też wychodziło być a nie tylko bycie smutną.
Sophie
2020-10-06 12:54
00
Bylam przez 8 lat z chopakiem, ktory chorowal na depresje. Ostatni rok, po smierci jego mamy. Mimo, ze staralam sie mu pomoc, nie bylam w stanie. Odeszlam 4 lata temu, on tez chcial byc sam. Dodam, ze mial wszystko:urode, inteligencje, dobra sytacje ekonomicza. Nie chcial zyc. 2 miesiace temu dowiedzialam sie, ze popelnil samobojstwo (wiek 38 lat). Stad moj apel do wszystkich chorych i ich rodzin: prosze sie leczyc, bo depresja to bardzo bardzo bardzo powazny problem.
odpowiedz
Agnieszka
2020-07-28 21:11
00
ja również nie radzę sobie sama że sobą.Mam siebie dość i swojego zachowania a nie potrafię tego zmienić przez to moje relacje z partnerem się psują ciagle narzekam a w sumie to już sama nie wiem czego chce.Nic mnie nie cieszy i wieczny lęk o swoje i moich dzieci życie i zdrowie nie pozwalają funkcjonować tak jak kiedyś.Czuje się niepotrzebna ,wydaje mi sie ze się co tam zamiast rozwijać.Kiedys wiedziałam czego chce a teraz mam pustkę w głowie i poczucie że życie mi ucieka a ja jeszcze nie osiągnęła nic.Najgorsze jest to że leczylam się już i przez parę lat było świetnie a teraz mam nawet lęk zeby leki brac.
odpowiedz
Le
2020-07-25 11:49
00
Dziś znowu popłakałam się zaraz po obudzeniu. Już koniec lipca. Nie wyszłam z domu prawie całe lato. Chciałam, ale nie potrafię. Lato to moja ulubiona pora roku, boje sie, że nie przetrwam jesieni i zimy...
odpowiedz
Arkadiusz
2020-07-08 01:00
00
Proszę o pomoc i radę bo już nie wiem jak sobie radzić sam ze sobą. Mam 40 lat, pracuje w korporacji od wielu lat, mam zonę i długo wyczekiwanego syna, wydawało by się piękne życie. Cały czas jednak narzekam na wszystko dookoła, nic nie sprawia mi radości. Bardzo wielu znajomych się odwróciło się ode mnie, bądź bardzo mocno mnie zawiodło. Nie potrafię nikomu zaufać, nie potrafię się uśmiechać, jestem typowym obserwatorem otoczenia i racjonalizowania wszystkiego dookoła widząc wszędzie spiski, próbę ugrania czegoś , patrzenia na własny interes. Czasem jednak, jak komuś wydaje się zaufam od razu zalewam go swoimi problemami i żalami na życie i ten ktoś szybko się ulatnia, albo mnie omija. Z żoną układa się średnio, nie raz mówiła że ma dość życia ze mną i chciała mnie zostawić. Od dłuższego czasu nie układa nam się w łożku, mimo, że jest bardzo atrakcyjna mam lęk przed rozpoczęcia jakiekolwiek gry wstępnej, pocałunków. Boję się wewnętrznie, że nie będzie chciała, albo po tak długiej przerwie uzna to za sztuczny akt z mojej strony. Uciekam wtedy do innego pokoju pod pretekstem dokończenia pracy czy czegokolwiek innego, zerkając czy juz zasnęła. Pociąg seksualny mam, jednak te uczucie jest silniejsze. Marze o tym, żeby to ona zaczęła inicjować sex, nigdy tego nie doświadczyłem z jej strony. Innym rodzajem lęku, który mam to katastroficzna wizja śmierci i choroby typu np. rak, cały czas czuje się jakby niewiele życia mi zostało bo mam 40 lat a takich ludzi już coś łapie. Kolejny lęk to lęk o życie mojego syna, cały czas mówię sobie że jak mu sie coś stanie nie pozbieram się, mimo, że jest zdrowy cały czas boje się że zachoruje, czasem aż zrywa mnie wewnętrznie na płacz myślać co by było gdyby ... to samo dotyczy mojej mamy, bardzo podobne uczucie. Ostatnio doszło jeszcze obrzydzenie do alkoholu w sensie nie jestem w stanie wypić nawet jednego piwa. W przeszłości zdarzało mi sie zapijać smutki i problemy i wpadać w dobry stan, ale nie nazwałbym tego alkolizmem, zawsze w towarzystwie, raz na 3,4 tygodnie. taki jakby reset. Byłem nawet duszą towarzystwa. Nigdy sam się nie upijałem. Jednak od pół roku nie jestem w stanie wypić nawet piwa. Po spożyciu większej ilosci alkoholu zdarzało mi się na drugi dzień mieć lęki, strach przed wstaniem z łożka, wewnętrzny niepokój, dlatego w ogóle odstawiłem alkohol. W swoim życiu czuje ogromną pustkę, jakby czarną dziurę, widzę wszystko jakby przez mgłę. Cholerne uczucie niespełnienia, bezwartościowości, mimo, że jestem dość stanowczy i twardo trzymam swoich racji i decyzji chociaż by w pracy to cały czas mam wrażenie że robię coś źle i brnę w ślepy zaułek. To inni mają rację, a ja mam problemy z głową. Zdarza się, że nakręcam sam siebie czarnymi myślami, nie wiem po co i co mi to daje. Ostatnio zaczełem czytać o depresji, ale nie mam żadnych myśli samobójczych, wręcz odwrotnie, chce żyć tylko inaczej sam nie wiem jak. Najchętniej uciekłbym gdzieś i zaczął nowe życie zdala od wszystkiego co mnie do tej pory otaczało. Jestem kompletnie wypalony i kompletnie sobie nie radzę sam ze sobą. Czy są to objawy depresji czy jeszcze czegoś gorszego?
odpowiedz
bt
2020-09-15 12:02
00
To nie jest odpowiednie forum na takie pytania i nikt nie odpowie ci czy to depresja bo to może stwierdzić jedynie dobry powtarzam dobry lekazr psychiatra. Jednak na pewno potrzebna ci wizyta u psychiatry - dobrego. Wejdź na znany lekarz i wyszukaj psychiatrów ze swojego miasta/ regioonu, poczytaj opinie i wybierz. Jeśli się wstydzisz umówoć się na wizytę spróbuj umówic się na konsultację telefoniczną. Mówię że potrzebna ci wizyta u lekarza psychiatry bo jest oczywiste że cieprpisz psychicznie. Choroby psychiczne czy zaburzenia są uleczalne - farmakoterapią, a kiedy znikają dzięki lekom lęki i złe myśli, kiedy człowiek psychicznie wylozowywyuje się dobrze jest z dobrym/ takim z którym jest chemia psychologiem przepracować swoje problemy. Polega to na tym że on sprawia, że negujesz swój własny punkt widzenia i wątpiąc zaczynasz wprowadzac drobne zmiany w swoim zachowaniu, w zachowaniu w stosunku do żony itp. Sama mam depresję i leki działają cuda. Poszukaj dobrego mądrego lekarza. I nie zniechęcaj się jeśli za pierwszym razem trafisz na kiepskiego specjalistę. Dobry lekarz pomoże ci znowu czuc się dobrze i odnaleźć sens w życiu. Powodzenia.
Tangled up in Blue
2020-07-09 15:55
00
Nie ma chyba nic gorszego od depresji ...Moja partnerka ( Boże co za określenie ) ma identyczne objawy jak Ty . Najgorsze co Cię trapi to ten strach o syna . Współczuję i życzę Ci poprawy. Ale niestety są to objawy depresji
Ela
2020-07-09 19:39
00
Tak to na pewno depresja mój mąż choruje od 3 miesięcy i leczy się od 2,5. Bardzo podobne objawy proszę pójść do lekarza. U nas cierpi cała rodzina a mam 4 dzieci i jest mi ciężko.
Weronika
2020-07-02 09:42
00
Czy pogorszenie samopoczucia podczas farmakoterapii jest czyms zupelnie normalnym? Lecze sie juz 4 miesiac i nagle zaczelam sie czuc jakbym bylam nacpana kazdego dnia, nic nie sprawia mi frajdy. Czy jest to okres przejsciowy?
odpowiedz
Mateusz
2020-06-30 21:40
00
Jak zachecic zone do leczenia? Wie ze ma depresje. Unika rozmow na ten temat. Mowi ze sama sobie musi poradzic. Zyje jakby pod kloszem nie dopuszczajac nikogo do siebie.
odpowiedz
Kamil
2020-06-02 23:36
10
Cześć. Ogólnie nie wiem czy to jest normalne, ale od drugiej gimnazjum czuję, że wmawiam sobie depresję.. . Czuję jak bym miał depresję, ale boję się, że tylko sobie ją wymyślam.. Nie wiem czemu, ale lubię być smutny.. Nie mam pojęcia jak opisać to uczucie..
odpowiedz
agnieszka
2020-05-24 19:10
00
Witam, Od 4 miesiecy jestem ofiara swojego bylego chlopaka. Zniszczyl mi zycie. Nie spie po nocach bo kazdy odglos mnie budzi , mam napady leku, nie chce mi sie z nikim rozmawiac, nie mam kompletnie motywacji do czegokolwiek... Musialam zmienic dom I myslalam ze wszystko wroci do normy ale nie... Zaniedbuje firme , nie mam ochoty zajmowac sie nia bo nie sprawia mi juz przyjemnosci moja praca. Czuje sie jak zywy trup...
odpowiedz
Ehhh
2021-04-27 17:57
00
To stany lenkowe po traumatyczne,
Ewa
2020-05-09 13:41
00
Witam nie wiem od czego zacząć od paru miesiecy nic mnie nie cieszy wiecznie jestem smutna wszystko mi obotne. Mąż woli iść się plotac ciągle mówię że to moja wina że wiecznie mam pretensje więc czasu spędza z kolegami że mu się w domu nudzi mamy razem 7 letnia córkę wszystko ja przy niej robię on tylko że zmęczony że mu sie nie chce zawsze ma wymowke mam dosc takie zycia czasami chce sie zabic bo nie mam po zyc wiecznie jestem ta najgorsza pewnie w ktorym dni sie zabije bede miec spokoj odpoczne
Zaloguj się aby komentować