Przeciętny amerykański wyborca z debaty wychodzi dokładnie z takimi samymi przekonaniami, wrażeniami i obawami o obu kandydaturach. Tyle. Dosadniej tego ująć się nie da.
Trump tak mocno usiłował obnażyć Harris, że skutecznie przypomniał zniechęconym wyborcom co oznacza powrót do jego prezydentury. Momentami Trump wręcz "odjeżdżał" z tematami kilometry od zadanego pytania i zaczął przypominać siebie na rallies z wyborcami.
Harris miała swoje 4 ważne momenty (m.in oczywiście aborcja), ale o wiele rzadziej walczyła o głos i w efekcie znacznie częściej sama była kontrowana. 2 razy udało się jej podpuścić byłego Prezydenta do typowego dla siebie stylu, w którym - po prostu zaczyna pajacować. Natomiast imo zabrakło wrażenia siły do tego żeby utrzymać stratę w elektoracie mężczyzn w ryzach (a są limity tzw gender-gap na korzyść kobiet, które Demokraci są w stanie osiągać).
Natomiast strategia Trumpa obnaża jego sytuację w wyścigu - z prowadzącego zaczął przybliżać się z powrotem do roli underdoga. Stąd rekordowo (nawet jak na Trumpa) ofensywny styl w debacie. Trump potrzebował zwrotu w dynamice i ta debata chwilę po zwieńczeniu miesiąca miodowego Harris była idealnym momentem. W efekcie był wręcz zajadły w swoich atakach i odpłynął od meritum tak mocno, że moim zdaniem tylko zakopał się głębiej w obecnym problemie - skrajnie negatywnej kampanii, której sypie się miejscami platforma.
Harris była zdecydowanie bardziej skupiona na tym "co dalej" (i było to wyraźnie wyszkolone, przez co nie kontrowała skutecznie wielu ciosów w stronę obecnej administracji, a wiele razy miała do tego wygodną przestrzeń). I to jest strategia wyraźnie zbudowana na tym, że ani Amerykanie nie chcieli ponownego starcia Trump v Biden, ani, jak pisałem już kiedyś, nie zwykli wracać do przeszłości i "powracających" kandydatur.
Natomiast po tej debacie Harris imo nie przesunęła się wyraźnie bliżej przekonania niezdecydowanych, że JEJ "dalej" jest tym, czego oczekują. Dlatego nie zdziwię się, jeśli to Harris HQ będzie nalegał na drugą debatę, a Trump - nieco mniej.
Dlatego mówię o status quo. (choć warto pamiętać dla kogo to zła wiadomość przy obecnej dynamice).
#polityka #usa
Zaraz po przebudzeniu na tym foto zobaczyłem Modern Talking
@PlatynowyBazant20 xD
Harris miała swoje 4 ważne momenty (...) Natomiast imo zabrakło wrażenia siły do tego żeby utrzymać stratę w elektoracie mężczyzn w ryzach
Wnioski na poziomie producenta reklam kosmetyków dla mężczyzn.
Trump potrzebował zwrotu w dynamice i ta debata chwilę po zwieńczeniu miesiąca miodowego Harris była idealnym momentem. W efekcie był wręcz zajadły w swoich atakach i odpłynął od meritum tak mocno, że moim zdaniem tylko zakopał się głębiej w obecnym problemie - skrajnie negatywnej kampanii, której sypie się miejscami platforma.
Nie oglądałem debaty, ale to brzmi jakby dobił wreszcie do poziomu, z jakim media establishmentowe go traktują, i zaczął tak traktować resztę. W 2020 chyba jeden stan przegrał, bo nie mógł się powstrzymać od krytykowania republikańskiego polityka wywodzącego się z jego stanu w znany sobie sposób xD
W efekcie był wręcz zajadły w swoich atakach
@smierdakow Tak, był zajadły. Szczególnie kiedy wyskoczył o Haitańczykach w Springfield zjadających psy i koty mieszkańców. Kurwa nie wierzę że to zrobił.
Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że czytanie polskich komentatorów wydarzeń w US jest stratą czasu.
Zaloguj się aby komentować