Tak obiektywnie... jak na tą sytuację patrzycie..??
Żyję na "dalekiej prowincji" (blisko Czech; opłaca mi się tam jeździć po tanie, dobre piwo), tego typu problemów w swojej okolicy nie spotkałem, zatem bezpośrednio ten problem mnie nie dotyczy, ALE!!! (zawsze najważniejsze pada po 'ALE'), mnie by krew zalała..
Ktoś tam wyskoczył z gaśnicą... he, he; bejzbola bym wyciągnął (chociaż nie mam) i porządek zrobił... Już pomijam fakt, że nie mogę dojechać do roboty... (wkurw na 110%), ale te ich postulaty... Odklejeni.. Zakładam, że w nigdy w życiu nie przepracowali 2 tyg. bez absencji..