– A ciekawe co się dzieje z Góferem. Czy nadal wylewa wodę ze swoich kanałów ? Jak myślicie ? – zapytał Puchatek.
– Ja tak właściwie to go nigdy nie lubiłem… – stwierdził Tygrysek.
– To nie jedz – Odparł leniwie Kłapołuchy.
– Oooo kkkkurwwwa! – wystękał przerażony Prosiaczek.
– Coś czułem, że to mięso jest jakieś lewe. Strasznie śmierdziało stęchlizną… – Stwierdził odgryzając kość przedramienia Puchatek.
– Mam nadzieję, że chociaż ketchup był prawdziwy… – jęknął polewając udko czerwonym płynem Tygrysek.
– A skąd niby o tej porze w lesie wziąłbym pomidory, konserwanty, barwnik naturalny E-20, kwasek cytrynowy i wreszcie butelkę ? – zapytał Kłapołuchy.
– Uff. Ale dobrze, że dodałeś cebulki bo byłby nie do zjedzenia… – wycedził przez zęby Puchatek.
– A tak w ogóle to skąd ty się Kłapołuchy tu wziąłeś ? Przecież nie mieszkasz z nami w lesie od początku ? – zapytał Tygrysek.
– Dobrze, że o to pytasz. No więc przyjechałem do was ze Stanów Zjednoczonych. Uciekłem tam z zamkniętego zakładu dla morderców-psychopatów. Tak naprawdę nazywam się Hannibal Lektor. Na mnie był właśnie wzorowany bohater „Milczenia Owiec”.
– To świetnie. Wiedziałem, że tylko pozornie jesteś taki spokojny. Wiedziałem, że twoja dusza jest rozrywana setką krzyczących jaźni… – rzekł z dumą w głosie Puchatek.
– Ale skąd oni wzięli ten tytuł ? – zapytał Tygrysek.
– Bo „Star Wars” był już zajęty – odparł smutnie Kłapouch.
@figa-rybka
Eech... Klasyka
@figa-rybka Memory unlocked
Mam to wydrukowane na igłowe na kartach z notesu 🙂
Może tygłysek woli salami?
Zaloguj się aby komentować