Ciekawe ile osób już nie pamięta kiosków ruchu
@SzubiDubiDU Przecież kiedy to zamknęli, w 2021? xD
@SzubiDubiDU Kioski znikają. Mieliśmy z żoną jeden w ajencji. Bardzo podobny model jak ze zdjęcia - jeszcze w starym brandzie. Wcześniej pracowała w nich dla kogoś, a ten pchała 2-3 lata. Zrezygnowaliśmy w 2011 roku, bo w RUCHU zaczęło chujem śmierdzieć, jak się zaczęły konotacje z Orlenem (no cóż za przypadek). W tym samym czasie w ajencję wzięli 2 kioski nasi znajomi. Do dziś pchają tą karuzelę, ale już z jednym kioskiem, bo chyba nie maja pomysłu na siebie. Zresztą jak odchodziliśmy to RUCH kierował swoja ofertę m.in. do 18-latków po szkole średniej, bez doświadczenia w jakimkolwiek zawodzie czy prowadzeniu własnej działalności, co dziś uważam za przejaw skurwysyńskiego cynizmu osoby, która na to wpadła.
Nam w tym 2011 roku nie szło źle. Żona wtedy wyciągała na czysto dobrze ponad 3 koła, ale zrezygnowaliśmy właśnie przez szopki z RUCH i wałki na wekslach inblanco, jakie zaczęli odjebywać na ajentach. Uciekliśmy w ostatniej chwili. Sprawa przekręconych ajentów trafiła nawet do telewizji (Polsat i ich odpowiednik "Uwagi") prokuratury, która olała sprawę. Komuś chyba bardzo na tym zależało, żeby to wyciszać. Krótko mówiąc RUCH wprowadził scentralizowany system sprzedaży i przekręt polegał na tym, że jak się robiło zamówienie, to zwykle nie przyjeżdżało wszystko, a pod sam koniec naszej działalności często mniej niż połowa. Natomiast wszystkie zamawiane pozycje były na fakturze, którą ktoś w centrali wprowadzał zdalnie. Jak się nie wyjasniło braku jakichś 2 gazetek z płytą to już się było w plecy na inwentaryzacji o jakieś 50 zł. Żona miała samozaparcie, żeby to odkręcać, ale bardzo dużo ludzi kapitulowało, bo nawet nikt w centrali na Kierbedzia nie odbierał telefonów. I pod koniec kończyli z niedoborami na 100000 zł i komornikiem.Nasza rezygnacja podyktowana była nakazem wejścia na nowy system, na co się nie zgadzaliśmy, bo wiedzieliśmy czym to pachnie, tym bardziej, że ludzie donosili, że stany im się same w nocy zmieniają! Jak dla mnie to wszystko było celowym zagraniem na dymanie ajentów.
W naszym kiosku kręciło się głównie dlatego, że w okolicy nie było normalnego sklepu, choć okolica wcale nie była na zadupiu (warszawski Żoliborz, 2 kilometry od Arkadii czy willi karalucha). Mimo, że nawet przystanku normalnego nie było w okolicy to szły nam wyjątkowo takie rzeczy jak srajtaśmy, podpaski, proszki do prania czy inna przemysłówka i to robiło kasę.
@Chmurkins Pierdole cię i tak nie kupisz tego w innych kioskach
@qdco co zamknęli, kioski ruchu? Ciekawe, że mam akurat jeden rzut beretem od mieszkania, i to czynny
@Pieruk No może jeszcze wszystkich nei zamknęli, ale w 2021 przejął je Orlen i ogłosił, że będzie przerabiał to na jakieś swoje punkty handlowe. Rak daje przerzuty również na kioski, jak już gazetki kupili.
@qdco @R8Ozd25vIENpxJkgdG8gb2JjaG9kemk
Właśnie jak R8...(ja pierdole jak ty się logujesz?) opowiadał swoje perypetie to w okolicy 2011-2014 mnóstwo kiosków zamknięto. Na mojej ulicy były 2 a w promieniu 1,5km chyba 10 mimo, że mówimy o małym miasteczku 40 tys. mieszkańców.
Teraz już wiem, że ludzie bankrutowali przez podejście Ruchu do ajentów. Finalnie w mieście został tylko jeden kiosk ale prywatny, nie ruchu.
@SzubiDubiDU Już za czasów mojej podstawówki w kioskach się głównie kupowało fajki i bilety. Ludzie mniej palą, a bilety to są w telefonach/automatach.
Podejście do ajentów to jedno, ale w sumie komu dziś potrzebne są kioski? Żabki przejęły ich rolę w dużej mierze.
@SzubiDubiDU Mój nick jest w base64, a loguję się mailem
Nawet na prywatny kiosk trzeba mieć kupę siana na towar. W 2011 roku wartość towaru przy inwentaryzacji wynosiła u nas około 50000 zł, dziś pewnie trzeba ze dwa razy tyle. Kwotę oprócz fajków robiły wtedy zdrapki i bloczki z biletami.
Żeby uzmysłowić podejście do ajentów przez RUCH to przedstawię taki obrazek. Jak zaczynaliśmy to w dziale księgowości siedziało z 5 kobiet do obsługi ajentów. Jak kończyliśmy i zdawaliśmy resztę towaru to w tym samym pokoju była tylko jedna księgowa do obsługi ajentów, których wtedy jeszcze aż tak dużo nie odpłynęło. Pamiętam przechadzkę po korytarzach centrali na Kierbedzia, gdzie cały czas było słychać dzwoniące telefony w pokojach, w których już nikt nie pracował. To właśnie ajenci chcący coś wyjaśnić czy załatwić jak np. nieścisłości w dostawach. Żona wiedziała kogo molestować numerem na komórkę, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Do tego przy tych zmianach pojawili się upośledzeni kierownicy, którzy czepiali się planogramu rozkładanych towarów i do innych rzeczy z dupy. Na szczęście żonka umie tłamsić umysłowe ameby, którym się wydaje, że maja jakąś władze. Kiero mieli być od pomagania, a ta nasza ameba (którą nazwiemy WIATR) nie potrafiła porozumieć się z administratorem budynku, do którego przylegał kiosk w kwestii powiększającego się nawisu lodowego z dachu. Efekt był taki, że bryła lodu spadła z wysokości 4 piętra na kiosk, przebiła jego dach i spadła za plecami żony w okienku. Tak to się załatwiało sprawy z RUCHEM. Była straż miejska czy tam policja, administrator dostał mandat i tyle. Potem przyjechali konserwatorzy do naprawy i elo. Przygłup WIATR nie poczuwał się do odpowiedzialności.
Żeby było ciekawie to zmiany na gorsze zaczęły się jak prezesem został gość, który wcześniej był ponoć prezesem Orlenu. Wtedy tego tak nie śledziłem i tu potrzebne jest źródło. Generalnie człowiek ten zamarzył zrobić z kiosków niemal drugie stacje benzynowe. To za jego kadencji zmieniono brand na szary, wpadnięto na idiotyczny pomysł sprzedawania kawy i wprowadzono nowe pawilony z gigantyczną dziurą, zamiast typowego kioskowego otworu okiennego do sprzedaży. No i do tego rewelacyjny system kasowy nastawiony na przekręt. Prychłem śmiechem, jak się okazało, że Orlen przejął to w całości kilka lat później. Jak dla mnie temat był nagrywany już wcześniej - właśnie w okolicy 2010-2011 roku. Na miejscu dawnej centrali dziś już dawno stoją nowe bloki na atrakcyjnej działeczce na Mokotowie. Reszty można się domyślać.
Generalnie przykre, a jednocześnie ironiczne jest to, że firma z taką tradycją jak RUCH skończyła na ruchaniu swoich ajentów. A temat prokuratury to kuriozum, o który sobie teraz lepiej przypomniałem. Gdy ludzie zbiorowo zaczęli się zgłaszać to prokuratura mimo zeznań świadków stwierdziła, że jest to wewnętrzny konflikt pomiędzy RUCHEM, a ajentami i sprawę ucięła.
@R8Ozd25vIENpxJkgdG8gb2JjaG9kemk naprawdę ciekawe. Może chcesz zrobić wpis o prowadzeniu kiosku ruchu? poczytałbym więcej
@SzubiDubiDU Niewykluczone. Może się za to zabiorę, choć sporo rzeczy musiałbym sobie przypomnień i porozmawiać z żoną, bo to ona zajmowała się tym pierdolnikiem na bieżąco, a ja pomagałem jej z doskoku, bo miałem swoją robotę. Pamiętam jak opowiadałem o tym wszystkim mojemu promotorowi na studiach. Temat był świeży, bo broniłem się w 2012 roku. Włosy mu się jeżyły na głowie, a facet nie wypadł sroce z pod ogona. Prowadził jedne z lepszych wykładów i zapełniał aulę nawet popołudniu w niedzielę. Był doktorem nauk ekonomicznych i sporo widział w przeróżnych, czasami i potężnych spółkach, w których zajmował się m.in. audytami i nie ograniczał się do pracy na uczelni. Kilka razy powtórzył przy mnie "a to skurwysyny" xD
Zaloguj się aby komentować