Ciekawe jak wygląda praca w schronisku górskim i czy można dostać się tam bez "kontaktów osobowych"?
@Lubiepatrzec na łabki szczyt szukali przed sezonem xD z mojego doświadczenia to śpisz na schronisku i zapierdalasz xD że względu na lokacje średnio robic coś innego
Pamiętam pewnego dnia wybrałem się na śniadanie na łabski, i po półtorej godziny marszu dotarłem, jednak obsada chyba zaspała i otworzyli dopiero przed 8 więc przez godzinę rozmawiałem z przemiłym facetem który przyjechał z rodziną w góry ale ani zona ani dzieci w góry iść nie chca więc chodzi sam xD
@Sweet_acc_pr0sa na pewno są pracownicy sezonowi którzy pracują tak jak w każdej gastronomii Ale ja mam bardziej na myśli stałe zatrudnienie w takim schronisku bo przecież na pewno jest jakaś obsada przez cały rok. Coś czuję że takich stanowisk jest bardzo mało i obsadzają je ludzie którzy są związani mocno z górami a nie ktoś przypadkowy.
No chłopa szkoda bo miał nadzieje a potem musi sam zapieprzać No ale tak sobie wybrał to tak ma.
@Lubiepatrzec tak pracują pewnie miejscowi, u mnie z Karpacza czy Szklarskiej, bo jednak codziennie trzeba tam na górę wjechać tym hiluxem czy inna niva
@Sweet_acc_pr0sa akurat jeżdżenie terenówką po górach to raczej atrakcja 😁
@Lubiepatrzec gdy jeździsz codziennie, a nie tylko wtedy gdy masz ochotę, to zdecydowanie nie jest atrakcja. Tym bardziej, gdy nawali multum śniegu, coś w aucie nie trybu, szyba paruje, łeb boli, a do pracy przecież trzeba się dostać...
Mieszkałem w górach jako dzieciak, 5km do sklepu, przystanku czy szkoły podstawowej. Jak nie kupiłeś chleba to nie było chleba. Worek mąki w razie czego w piwnicy, zamrażarka z owocami/warzywami, krowa dająca mleko... Ale to jest fajne dzień, czy dwa. Jednak gdy trwała śnieżyca trzy dni, a gmina odśnieżyła drogę piątego dnia, a w sklepie i tak były puste półki do poniedziałku... Nie było wcale fajnie. Może dziś inaczej, ale te 25 lat temu szału nie było. To były czasy przed Żabkami, zresztą w mojej rodzinnej okolicy dalej nie ma Żabki blisko. Są Delikatesy Centrum te 5km od domu
@conradowl trochę się romantyzuje takie życie ale mam wrażenie że brak dostępu do sklepu byłby dla mnie najmniejszym problemem zwłaszcza że schroniska w mojej okolicy nie są jakoś szczególnie odcięte od świata.
@Lubiepatrzec to się tak wydaje, dostęp do sklepu gdy brakuje aspiryny, albo ktoś z gór do schroniska i ma ranę, a tu ostatni bandaż, albo zwyczajnie coś nie pykło i mysz zjadła zapas torebek herbaty... To nie tylko dla ciebie ma być ten dostęp.
A gdy jest pogoda do kitu to utkniesz w takim miejscu z turystami. Trzeba nie tylko samemu sobie radzić, ale pomóc innym. Ciężka praca.
Ale rozumiem to, bo sam jakbym nie miał psa to przeglądałem ogłoszenia na rangera w parku narodowym w Szkocji i kurczę... Pieniądze słabe, ciężka praca, ale i tak bym spróbował. Więc jak możesz i chcesz to spróbuj, żyjemy raz tylko.
@conradowl możliwe żebym chciał pracować jako pracownik parku narodowego ale praca w schronisku, przy turystach, robiąc naleśniki to chyba jednak nie jest mój kierunek. Jeśli trafię kiedyś ciekawą ofertę to pewnie się zainteresuje ale po przeczytaniu waszych komentarzy na razie wezmę na wstrzymanie.
@Lubiepatrzec szukaj zatem coś pokroju rangera, pracownik parku narodowego. Choć w Bieszczadach to chyba po prostu leśnicy, co innego Tatry
Koleżanka się zatrudniła, z ogłoszenia normalnie.
Zapieprz jest, albo obsługa klientów, albo sprzątanie pokoi, albo lepienie pierogów, rąbanie drewna, prace naprawcze, zaopatrzenie.
Kasa taka sobie, z wolnym czasem nie ma co robić, głównie czytali/net.
Praca nie dla każdego, tak jak nie każdy powinien mieszkać w domku w górach (choć niejeden by chciał).
@slawek-borowy podejrzewam że taka praca jest mocno romantyzowana, również przeze mnie A to pewnie jest dokładnie to samo co w każdym pensjonacie czy gastronomii.
@Lubiepatrzec kiedyś bazowałem na studenckich bazach namiotowych, kierowanych przez lokalne koło przewodnickie w mieście, w którym studiowałem. Odbywaliśmy przez cały sezon dwutygodniowe zmiany po dwie osoby. Ponieważ infrastruktura była minimalna, to nasza praca polegała na zapewnieniu drewna na opał do pieca, załatwianiu formalności meldunkowych, pobieraniu opłat i ogólnie utrzymania porządku. W sumie tej roboty nie było jakoś specjalnie dużo, więc wystarczało czasu na włóczenie się po okolicy.
A, i to były czasy, gdy nielegalne przekroczenie granicy było przestępstwem, a że bazy leżały na terenach przygranicznych, to Straż Graniczna miała w zwyczaju wpadać z wizytą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W takim schronisku pewnie jest więcej roboty, bo infrastruktura większa. Zarobki też chyba nie należą do konkurencyjnych, więc pewnie biorą każdego, kto chętny.
@MostlyRenegade mógłbym robić przy jakimś zaopatrzeniu albo pracy fizyczne ale za to użeranie się z gastronomią czy turystami to nie jest rzecz która mi się uśmiecha
@Lubiepatrzec na bazach namiotowych nocują (a przynajmniej tak było 15-20 lat temu) spoko ludzie. Głównie plecakowcy, którzy przychodzą wieczorem ze szlaku i wychodzą rano. Czasami komuś się spodoba i przesiaduje dłużej ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kiedyś nawet dwa sezony z rzędu na dwóch różnych bazach spotkałem tego samego turystę, który też mnie pamiętał.
Oczywiście maDki z dzieckiem też się zdarzały, ale to był zupełny margines. Najgorsi, wbrew pozorom, byli... przewodnicy z koła, do którego baza należała, bo traktowali wszystko jak swój prywatny folwark i robili burdel. Przyjeżdżali sobie na weekend samochodami, zajmowali całą wiatę dla siebie i chlali wódę do rana, a turyści, którzy zeszli ze szlaku musieli kryć się po namiotach, bo nie mogli sobie odpocząć przy ognisku.
@MostlyRenegade niby u siebie a jak w chlewie. Ludzie którzy powinni uszanować najbardziej zachowywali się widze jak margines społeczny.
@Lubiepatrzec m.in. dlatego przestałem się w to bawić po którymś razie. A robiłem to, bo chciałem pomóc (brakowało ludzi na obsady). Za dwa tygodnie przysługiwała niby jakaś tam dieta, ale to były grosze (chociaż dla biednego studenta nawet taki grosz się liczył). W sumie, pomijając tego typu incydenty, to było fajne doświadczenie.
@MostlyRenegade w takich rzeczach najfajniejszy jest kontakt z innymi ludźmi i nawet jeśli jest ciężka robota to potrafi być super. Są wspomnienia i to się liczy.
@Lubiepatrzec gadałem kiedyś z ekipą jednego schroniska w Bieszczadach. Ponoć schroniska często przyciągają specyficznych ludzi, którzy z jakiego spowodu chcą na trochę uciec od normalnego życia i wyjechać w Bieszczady xd
Co do dostania pracy to ponoć nie jakoś szczególnie trudno, za to praca jest bardzo ciężka. Zajmujesz się właściwie wszystkim co jest do zrobienia, ogarnianiem budynku i obejścia, sprzątaniem, przywożeniem zapasów, gotowaniem itd. Poza tym, zwłaszcza w sezonie jest zapierdol, bo wstajesz przed pierwszym gościem a spać idziesz po ostatnim, i tak w kółko.
Gość opowiadał też historię babeczki chorej na raka, która przyjechała do nich umrzeć w ładnym miejscu, tylko po pewnym czasie skończyła jej się kasa na noclegi i próbowała na litość wyłudzić darmowe spanie a gościu tylko się wkurwial i mówił, że w dupie ma jej raka XD
@pszemek czyli to jednak jest praca jak w każdym pensjonacie plus można spotkać dziwne historie bieszczadzkie. Dobrze że podpytałem was wszystkich bo widzę że to nic szczególnego No chyba że jest się jakimś kierownikiem to wtedy pewnie jest robota całkiem spoko bo sezonowi pracownicy po prostu zapierdalają
@Lubiepatrzec Ciebie to musieliby przywiązać w tym schronisku, bo uciekalbyś na szlaki.
@Mr.Mars na szlaki można po robocie czy choćby w nocy 😁
Zaloguj się aby komentować