Ech. Czuć było wtedy powiew zmian. Koniec SLD i PSL, post solidarność ma 80% parlamentu. Weszliśmy do UE i Schengen. Nic tylko pisać ustawy i konstytucję. Taki chuj.
W sumie bardziej w 2005 bo w 2007 to już po mniejszościowym rządzie PIS i rozłamie w postsolidarności ale wciąż były nadzieje. PO miała zajebisty wolnorynkowy program. Jowy, likwidacja senatu, ustawa o referendach. PiS też trochę romansował z obniżaniem obciążeń podatkowych, za sprawą minister, imienia nie pomnę. Ta co zmarła.
I taki chuj. Z tego wszystkiego zrobiła się lewacka PO i narodowo -socjalistyczny (nazywany dla niepoznaki prawicą. A bliżej im przecież do pps i sanacji).
I tak to 17/19 lat później jesteśmy podzieleni w prawie każdej sprawie, prawo rozjebane, konstytucją można się podetrzeć, socjal spuchł, podatki tylko rosną.
No o "antysystem" się kompletnie skompromitował. Czy to przez czynniki zewnętrzne czy na własne życzenie. Pewnie trochę tego i tego ale nie ma to dla mnie już znaczenia.
Zaloguj się aby komentować