Ferdynand był poczciwym mężczyzną. Był trochę uzależniony od alkoholu, jednak bardzo kochał swoją rodzinę. Jego żona - Halina znęcała się nad nim. Wyzywała go od leni i nierobów. Ferdek bardzo chciał ją zadowolić. Niestety nie mógł znaleźć pracy, gdyż nie miał odpowiedniego wykształcenia. Jego córka - Mariola była z charakteru bardzo podobna do matki. Nazywała go "Zgredem". Zarzucała mu, iż jest mało nowoczesny. Ferdek miał oparcie w swoim synu - Waldemarze oraz w swoim sąsiedzie i przyjacielu - Arnoldzie Boczku.
Kiedy teściowa Ferdynanda - Rozalia zmarła załamał się. Zaczął się ciąć. Został ofiarą mobbingu ze strony swojego sąsiada Mariana Paździocha i jego żony Heleny.
Pewnego dnia Paździoch nazwał Ferdynanda "Dziwakiem". Ten zdenerwował się i dźgnął go nożem w brzuch. Marian zaczął pluć krwią. Opluł ulubiony dywan swojej żony. Kiedy Helena to zobaczyła rzuciła się na obu mężczyzn z siekierą w dłoni. Ferdek w ramach samoobrony zabił kobietę. Paździoch opłakiwał śmierć ukochanej i powiedział, że zadzwoni na policję. Ferdynand bał się więzienia. Uciekł do lasu i został samotnym wędrowcem.
Sześćdziesiątego dziewiątego dnia swojej podróż Ferdynand spotkał Mariolę. Miała w dłoni piłę łańcuchową. Powiedziała, że ma żal do niego, iż uciekł z domu, gdyż od jego ucieczki matka zaczęła wyżywać się na niej. Próbowała go zabić, jednak nagle pojawił się Waldemar, który osłonił swego ojca i umarł. Mariola z frustracji obcięła sobie głowę.
Ferdek się załamał. Poszedł na most, aby z niego skoczyć. Niespodziewanie pojawił się Listonosz Edzio, który zaśpiewał mu balladę, aby się nie poddawać i wrócić do kamienicy. Ferdynand zepchnął go z mostu z okrzykiem "Zejdź mi z drogi!" i pobiegł do domu.
W kamienicy spotkał Paździocha. Marian powiedział mu, że Halina zmarła w wypadku samochodowym. Boczek, który był najlepszym przyjacielem Ferdka często słyszał od niego, że jest gruby. Załamał się, popadł w anoreksję i umarł. Ferdynand zaczął płakać.
"Beksa, beksa!" szydził z niego Paździoch. Kiepski nie wytrzymał i wbił mu nóż w serce. Po tym wszystkim powiesił się.
Kiedy teściowa Ferdynanda - Rozalia zmarła załamał się. Zaczął się ciąć. Został ofiarą mobbingu ze strony swojego sąsiada Mariana Paździocha i jego żony Heleny.
Pewnego dnia Paździoch nazwał Ferdynanda "Dziwakiem". Ten zdenerwował się i dźgnął go nożem w brzuch. Marian zaczął pluć krwią. Opluł ulubiony dywan swojej żony. Kiedy Helena to zobaczyła rzuciła się na obu mężczyzn z siekierą w dłoni. Ferdek w ramach samoobrony zabił kobietę. Paździoch opłakiwał śmierć ukochanej i powiedział, że zadzwoni na policję. Ferdynand bał się więzienia. Uciekł do lasu i został samotnym wędrowcem.
Sześćdziesiątego dziewiątego dnia swojej podróż Ferdynand spotkał Mariolę. Miała w dłoni piłę łańcuchową. Powiedziała, że ma żal do niego, iż uciekł z domu, gdyż od jego ucieczki matka zaczęła wyżywać się na niej. Próbowała go zabić, jednak nagle pojawił się Waldemar, który osłonił swego ojca i umarł. Mariola z frustracji obcięła sobie głowę.
Ferdek się załamał. Poszedł na most, aby z niego skoczyć. Niespodziewanie pojawił się Listonosz Edzio, który zaśpiewał mu balladę, aby się nie poddawać i wrócić do kamienicy. Ferdynand zepchnął go z mostu z okrzykiem "Zejdź mi z drogi!" i pobiegł do domu.
W kamienicy spotkał Paździocha. Marian powiedział mu, że Halina zmarła w wypadku samochodowym. Boczek, który był najlepszym przyjacielem Ferdka często słyszał od niego, że jest gruby. Załamał się, popadł w anoreksję i umarł. Ferdynand zaczął płakać.
"Beksa, beksa!" szydził z niego Paździoch. Kiepski nie wytrzymał i wbił mu nóż w serce. Po tym wszystkim powiesił się.
Zaloguj się aby komentować