Epitafium kioskom Ruchu

Epitafium kioskom Ruchu

Bezprawnik
To już jest koniec. Nie ma już kiosków Ruchu. W kolejnych latach będziemy wspominać je niczym Teleranek czy starą, dobrą Cherry Coke w oszronionej puszce, a za kilkanaście lat dzieci w ogóle nie będą wiedziały o czym mówimy. Naprawdę jakaś baba siedziała cały dzień w paczkomacie i nawet nie robiła hot-dogów?

Synu, jeśli czytasz te słowa, a mnie już nie ma, musisz zrozumieć, że kioski Ruchu w szarych i ponurych latach 90. były bardzo ważną rzeczą. Mieliśmy też inne kioski, na przykład Kolportera, ale od zawsze istniały jako egzotyczne odstępstwo od reguły w monoruchowym społeczeństwie. Funkcjonowały jako moralna przestroga na temat tego, co może się stać z kioskiem, który wypadnie z sieci Ruch. No bo nawet jeśli dało się w nich kupić płyty z CD-Action bez CD-Action, a proszki do prania sprowadzali bezpośrednio z Niemiec, wyjątkowo bez oleju palmowego, to podskórnie wiedzieliśmy, że coś jest z nimi nie tak.

Z Ruchem było wszystko tip-top. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo pierwsze lata naszej współpracy obserwowałem z poziomu parteru. Człowiek wprawdzie mógł zaznać lepszego świata, gdy mama akurat na chwilę podsadziła do okienka i pozwoliła popatrzyć, ale brutalna prawda jest taka, że do kiosków Ruchu trzeba było po prostu dorosnąć. [...]

#biznes #polska #handel #kioski #historia #epitafium

Komentarze (1)

maly_ludek_lego

To wtedy padały pytania fundamentalne: gdzie pani z kiosku robi siku?

Zaloguj się aby komentować