Cóż, fatalne decyzje tej organizacji w ciągu kilku ostatnich lat sprawiły, że fundusze skurczyły się znacznie. To było do przewidzenia.
Martwiące jest to, że na przestrzeni tylko jednego roku ilość odpytań przeglądarki mozilli do różnych miejsc wzrosła znacząco. Próby ograniczania tego to jak walka z reklamami, a taka zabawa w kotka i myszkę robi się nużąca po pewnym czasie. Rozwiązaniem na to są w pewnej mierze forki. Tutaj librewolf jest najlepszym z możliwych rozwiązań, choć tak drastyczne podejście do prywatności sprawia, że codzienne korzystanie z najczęściej odwiedzanych serwisów może być dość uciążliwe.
Natomiast na polu "przeglądania" danych użytkowników, którzy korzystają z synchronizacji nie mam jakichś obaw. Te dane są szyfrowane i to w sposób, przy którym nawet poznanie hasła nie powinno być wystarczającym do ich deszyfracji. Natomiast udostępnianie pewnych danych, co jest już od wielu lat domyślnie włączoną opcją w przeglądarce, jest anonimizowane tak, aby nie było tak jednoznacznym do kogo te dane należą. Niemniej jednak adresy IP - z tego co podawała EULA - są usuwane po określonym czasie. W obecnej dobie wyłudzeń i cyberprzestępstw zbieranie takich danych jest całkowicie zrozumiałe a wręcz obowiązkowe dla każdego usługodawcy sieciowego.
Summa summarum źle się dzieje, no ale nikt za darmo nawet szklanką wody nie uraczy.