#przegryw #blackpill #redpill #rozowepaski
@JSON jeśli nie umiesz zyc że sobą to z innym człowiekiem myślisz że będzie lepiej?
@Tylko_Seweryn człowiek jest zwierzęciem stadnym, więc chyba lepiej. Poza tym to co mnie też wkurza, to to, że z moich podatków będą utrzymywane znajdy i bękarty tych p0lek, mokebe, chadów i zachodniej patoli.
@JSON kłopot polega na tym, że nie istnieje coś takiego, jak źródło ciągłego szczęścia. To jedno z niewielu uogólnień mających dla mnie sens. Można odczuwać samotność i izolacje, także w udanym związku. Co więcej, także w takim związku przyjdzie na to czas. Zawsze spotykasz kogoś, kto ma swoją historię, tak jak i Ty.; każdy ma swoje problemy, zawsze - i nie odnoszę się tu do perspektywy blackpilla, ani innego pilla - posiada takie aspekty swojej osobowości i przeszłości, których nie akceptuje. Więcej, każdy dostrzega w innych także aspekty, których nie ceni, które przeszkadzają; pytanie polega na tym, co i dlaczego ceni, a czy te subiektywnie negatywne może i chce tolerować. Kłopot polega na tym, że należy przyjmować ludzi takich, jakimi są, nie tylko dlatego, że wchodzenie w relacje z ukrytym motywem zaprojektowanej zmiany kogoś jest nieetyczne. Także dlatego, że ludzie nie zmieniają się zgodnie z oczekiwaniami. Sami nie zmieniamy się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, tym bardziej nie należy tego oczekiwać od innych. Ostatecznie pozostaje tyle, czy wybieramy kryteria które nas unieszczęśliwiają, przez które tracimy czas i energię, czy nie.
Kłopot polega na tym, że należy przyjmować ludzi takich, jakimi są
@Zlasu spróbuj przyjąć, trynkiewicza, teda bundyego, zakłamaną nimfomankę i borderkę, która będzię kłamać, że miała jednego, a tak na prawdę miała 100 bolców i mnóstwo onsów.
@JSON tak, i na tym to polega. Trynkiewicz jest Trynkiewiczem, nawykowy kłamca nawykowym kłamcą, borderka -borderką. Ja jestem sobą, a Ty sobą. Nie należy uważać, że ktoś może być kimś, kim nie jest. Może, w określonych okolicznościach, być trochę "lepszy" niż jest, bo ludzie na siebie wpływają. Może, tak jest chyba rzadziej, na przestrzeni wielu lat stać się zauważalnie "lepszy" w indywidualnej perspektywie. Ludzie czasem obierają nowy kierunek. Dalej: zazwyczaj ludzie mają określony stosunek do siebie i swojej przeszłości. Nie wiem, być może Trynkiewicz brzydzi się sobą za to, co zrobił; a może zupełnie nie. Jedno i drugie wpływa z kolei na to, co myślą inni i jaką przyjmują wobec niego postawę. Inny przykład: jeśli założę, że moja partnerka stanie się inna, zmieni się znacząco na lepsze, to oszukuje i unieszczęśliwiam samego siebie. To byłoby takie wygodne kłamstwo, jakim mógłbym się karmić - być może ze względu na samotność, pragnienie posiadania rodziny, dzieci itd. Natomiast będzie to kłamstwem, które przychodzi się zemścić i nawet lepiej, żeby zemściło się jak najszybciej. W przypadku takich kłamstw ciekawe jest to, dlaczego są potrzebne. Czy w tym przypadku nie jest np. tak, że samotność doskwiera tak bardzo, że czuję się przewlekle nieszczęśliwy. A jeśli tak, to czy nie jest tak dlatego, że przyjąłem, że istnieje tylko jedno rozwiązanie samotności, jedna recepta na bycie nieszczęśliwym - bo może istnieją różne. Może istnieje zasadnicza, jakościowa różnica między przeżywaniem samotności a byciem nieszczęśliwym...
@JSON ja mam tak, że chciałbym mieć dziewczynę ale wiem że nie nadaję się do związków, z rok temu zagadałem do jakieś na mieście, następnie zaprosiłem ją do kawiarni i odwołałem spotkanie bo niby zle sie czuje i nie mam z nia juz kontaktu, ja za bardzo się przyzwyczailem do samotnosci
@JSON dlaczego odnoszę wrażenie, że mimo wszystko jesteś normikiem, ale takim trochę spierdolonym?
Nie zdziwiłbym się gdyby się okazało, że masz jakąś dziewczynę .
@JSON poważnie chciałbyś dziewice za partnerkę? Przecież takiej po głowie cały czas by chodziła myśl "jak to jest być z innym facetem?"
Nie zdziwiłbym się gdyby się okazało, że masz jakąś dziewczynę .
@Eldon.Tyrell lol, typie jestem 36 letnim prawiczkiem, może i nie mam mordy jak typowy przegryw, ale mam 177 cm wzrost i ważę z 65 kg max.
poważnie chciałbyś dziewice za partnerkę? Przecież takiej po głowie cały czas by chodziła myśl "jak to jest być z innym facetem?"
Serio? Bo badania wskazują na co innego. Te które wyszły za mąż za swojego pierwszego faceta lub były dziewicami w dniu ślubu tworzą najtrwalsze małżeństwa.
Nie należy uważać, że ktoś może być kimś, kim nie jest.
@Zlasu jako sędzia w sądzie też byś nie wymagał namacalnych dowodów, tylko skazywał na słowo?
@JSON nie rozumiem. Nie ma nic bardziej namacalnego, niż uznać, że to, co jest - po prostu jest. Daje się zaobserwować, zweryfikować, odnieść do innych faktów, wniosków. Istotne jest to, dlaczego tak jest? W tym sensie, borderka jest borderką, to jak się zachowuje jest często poza jej kontrolą, wynika z głęboko zakorzenionych mechanizmów, które trudno zmienić, ale jest to możliwe - wymaga zaangażowania, pomocy, sprzyjających okoliczności i odpowiedniego środowiska. Socjopata nauczył się manipulacji i agresji jako strategii, może nauczyć się innego sposobu funkcjonowania. Psychopata nie zna innego funkcjonowania i się go nie nauczy. To, co może być, jest tylko możliwością, mniej lub bardziej prawdopodobną, co można ocenić na podstawie tego, co jest. Będąc z kimś w bliskiej relacji nie ma, tak myślę, co zakładać, że ktoś się zmieni na lepsze. Należy raczej się zastanowić, czy jeśli ktoś będzie dokładnie taki sam, to czy mi to odpowiada? Co jeśli przez jakiś czas będzie dalszy od moich oczekiwań? Podobnie jest w pracy: zmienia się motywacja, umiejętności i doświadczenie, osobowość człowieka jest względnie trwała. Pytanie brzmi zawsze, czy charakter kolegi z zespołu czy szefa jest ok albo - jeśli nie - to na dłuższą metę faktycznie można to tolerować? A jeśli tak, to jaki jest tego koszt?
Odwracając rolę: nie chciałbym, żeby ktoś brał mnie za kogoś, kim nie jestem, zakładając, że mnie zmieni. Dlaczego? Bo teraz jest teraz, a te oczekiwania są rzadko wypowiadane, niekoniecznie też muszą mi przypaść do gustu. Wiem też, że zmiana to wysiłek i czas, a prowadzenie kogoś w ukrytym kierunku często zakłada manipulację. Więc uczciwiej byłoby w pewnym momencie porozmawiać kim się jest i jakim się chce być w przyszłości. No i zastanowić się, jak ja wpływam na tą osobę, a jak ona na mnie. Tak po prostu.
Nie ma nic bardziej namacalnego, niż uznać, że to, co jest - po prostu jest.
@Zlasu nie to co jest, tylko co kto mówi, a powiedzieć to można wszystko, nawet, że się miało jednego bolca, podczas gdy faktycznie się miało 100.
@JSON Ok, ale zauważ, zazwyczaj mówimy to, co o nas dobrze świadczy, ale im dłużej kogoś słuchamy, tym więcej wychodzi rzeczywistości, czasem nawet wbrew intencji. Natomiast to, jak się zachowujemy, jest bardziej autentyczne. Nie sposób wierzyć w słowa, ignorując zachowania. To słowa "kłamią" częściej. Więcej, to, kiedy ktoś mówi komuś coś, co o nim źle świadczy, czego się wstydzi, albo co chcę zmienić, pokazuje zaufanie, jak i świadomość swojej "ciemniejszej" strony. Każdy ją ma, nikt przed nią nie ucieknie. Im bliżej się z kimś jest, tym lepiej się ją - z czasem - poznaje. Powierzchowne, prymitywne podejście do życia, tak jak i do seksualności, zdradzają słowa, jak i zachowanie.
Wystarczy, kiedy się uzna, że jest to warte zachodu, dać komuś czas i uwagę, pozwolić być sobą - zastanawiając się, co to w Tobie wywołuje. I już. Z innej beczki, nie spotkałem jeszcze kogoś, komu w związku przeszkadzałby brak doświadczenia seksualnego. Poznałem osoby, którym przeszkadzało rozczarowanie: ta osoba nigdy nie będzie tym, kim się chciało i wydawało się, że może być. Albo: nie jest tym, kim myślałem że jest - co rodzi zawsze pytanie: czy chciało się widzieć osobę, czy znaleźć kogoś, kogo można ubrać w swoje oczekiwania. Poznałem też sytuacje, w których - choć wszystko zgadzało się tak bardzo - i tak pozostało rozczarowanie, ból, poczucie jakiejś porażki, bo okazało się, że dwie osoby nie są w stanie ustalić wspólnego sposobu życia, wspólnych celów i wspólnego podziału codziennych obowiązków. Nawet nigdy się nie spodziewałem, jak bardzo to może podzielić ludzi, którzy się poznali, kochają i szanują - tylko po prostu życie razem im nie wychodzi i wzajemnie się zamęczają, czynią nieszczęśliwymi. I to okropna sytuacja.
Jeszcze wywrotka: czy ktoś, widząc mnie takim, jakim jestem, jest w stanie zaakceptować to, co drażniące, niepożądane, kłopotliwe, trudne? Nawet kiedy to rzeczy które mi samemu przeszkadzają, tak szczerze, nie mógłbym uczciwie stwierdzić: tak, zmienie się, z tym wszystkim sobie poradzę.
@JSON za bardzo ci blackpill siadł
@JSON
ale mam 177 cm wzrost i ważę z 65 kg max.
Ja pierdole, chciałbym mieć takie problemy w twoim wieku! Ja w twoim wieku ważyłem 164kg, przy 180cm . Całe życie byłem gruby i nadal jestem (106kg). Otyłość to dopiero kurwa gwóźdź do trumny w poznawaniu kobiet, to jest dopiero megadramat, a ty mi tutaj pierdolisz, że masz 177cm i 65kg wagi i to ma być problem?????
Ja pierdolę!!! Ty chyba faktycznie jesteś jakiś niedojebany jeżeli to problem dla Ciebie .
Samo bycie chudym może dawać ci z automatu 5/10! Odrobinę lookmaxingu i może wskoczysz na 6-7/10 .
Chyba, że masz mordę jak Przemcel , to wtedy będzie ciężko
Daj swoje foto na PW jak się nie boisz szczerej oceny
Zaloguj się aby komentować