I znowu się łudziłem, że może uda mi się utrzymać tolerkę na poziomie tej z początków brania. Nope - nie minął tydzień, a znów jestem na 200mg majki na strzała, 3 razy dziennie.
Nie dochodzi jeszcze do mnie tragizm tej sytuacji, bo nie trzeźwieje (biorę od rana do wieczora, na wieczór usypiam się midazolamem). Może tylko nad ranem. Ale wtedy staram się odgonić myśli i tylko przygotować dawkę.
Najgorsze, że była to moja 6ta terpia, a ja dalej nie mam po prostu decyzji o byciu trzeźwym. Starałem sobie przypomnieć, co mnie skłoniło, żeby znowu pójść na detoks (notabene w 2022 zaliczyłem ich 3) i było to spowodowane po prostu zbyt wysoko wyrobioną tolerancją.
Fakt, ratowali mnie w zeszłym roku na SORze, w przeciągu 2 tygodni byłem na nim 2 razy. Powinno mi to dać do myślenia. Ale niestety opiaty mają tak silny profil oddziaływujący na chęć zażycia, że i takie sytuacje robią mi maksymalnie "meh", kiedy o tym wspominam. Może kiedyś opisze ten przypadek, bo wyrwanie się z wenflonów ze szpitala i powrót do domu na boso, próbując wchodzić do losowych aut - był dość spektakularnie śmieszny, choć i żałosny.
Zobaczę, jak sytuacje się rozwinie. Ciężko mi tam było wytrzymać (na odwyku), bo większość to ludzie, którzy przed przyjazdem nie potrafili robić podstawowych, życiowych rzeczy (pranie, gotowanie, sprzątanie etc.), pracowali tylko fizycznie (nie uwłaczając takim zawodom, po prostu ciężko było mi znaleźć wspólny grunt z kimkolwiek), albo potracili wszystko.
Pomimo mojego uzależnienia (jakkolwiek absurdalnie i abstrakcyjnie może to zabrzmieć), mam bardzo dobrą prace (Senior Software Dev) oraz mam zainteresowania/hobby, które realizuje (produkcja muzyki, gram na perkusji i gitarze). Także możecie sobie wyobrazić, jak mało terapeutyczne było dla mnie wpajanie, że to właśnie następującymi aktywnościami mogę się wyleczyć: grabienie liści w lesie, odśnieżanie, typowe prace MPO, przecieranie kurzu po raz 10ty w tym samym miejscu w trakcie dnia. To samo ze spotykaniem się społecznością (traktowane jako główna metoda terapeutyczna) i omawianie osranego kibla przez 2 godziny (do czego nikt się oczywiście nie przyznał), czy debatowanie na podobnie ważne tematy o 1 w nocy.
Ktoś ma jakieś doświadczenie z odwykami w Polsce? Czy próbował ktoś i terapii prywatnej i NFZtowskiej oraz miał podobne spostrzeżenia? Czy ktoś tutaj skończył leczenie?
Za ewentualne przynudzanie - przepraszam. Miłej nocy, kochani
#odwyk #narkotykizawszespoko #zdrowie
@vault_dweller cale życie kręcę się w towarzystwie z narko w tle, brałem różne rzeczy i nigdy nie widziałem hery na żywo. To tak zamknięte kręgi? Ile to teraz kosztuje?
@vault_dweller Mordo, bardzo ciekawy wpis. Trudno mi komentować, bo nie znam tematu. Obejrzyj Dopesick, tam pokazują proste prace właśnie jako formę terapii - obcujesz ze światem i nie śpieszysz się. Dobry serial. Tyle wiem, czyli gówno wiem. 3maj się tam i nie zajeb się
@slodze_gorzkie_zale Ja akurat helu nie biorę, nie mam dobrego dojścia, a już kilka razy zdażyło mi się trafić na domieszkę fenta, albo jakiegoś jego analogu. Ale ogólnie to 70-100zł za pestkę (ćwiare), w zależności od miasta. 280-400 za gram.
Ja biorę tylko morfine i oxy, bo to sprawdzony, farmaceutycznej jakości wynalazek. Przynajmniej wiem, co zażywam i znam swoją tolerancję. Nie mam aż tak wyjebane na swoje życie, żeby doprowadzić do depresji oddechowej, czy w ogóle przedawkować, bo mit "przyjemnego" złotego strzału to... właśnie, tylko mit.
@vault_dweller zastanawia mnie coś. Dostęp do opiatów. Czy używałeś jakieś rzeczy dostępne w aptekach bez recepty, czy kupowałeś w zaułku od typa w dresie. Pytam, bo teoretycznie dostęp jest ograniczony, a ty jednak wpadłeś w cug.
@vault_dweller to fentalnyl jest w ogóle dostępny w pl?
@vault_dweller Raz miałem morfinę w szpitalu i był to najpiękniejszy dzień mojego życia. Alkoholizm przy tym nałogu to musi być popierdułka. Jedyna metoda to nie zaczynać.
@slodze_gorzkie_zale Wszystko jest dostępne, jeśli się wie, gdzie szukać. Dosłownie wszystko
@vault_dweller walisz po kablach?
@Utylizejszyn Na niektóre rzeczy mam recepty, ale większość kupuje od vendorów, bo nie chciałbym przypału przez recki. Dla mnie nie jest to problem zapłacić 500zl więcej za paczkę, niż w aptece.
A taka cena za spokój związany z brakiem organów ścigania na karku za np. podrobione historie choroby w PLB, to żadna cena (większość opiatców, którzy chcą być uniezależnieni od dilerów, zmienia dilera na lekarza)
@slodze_gorzkie_zale Tak. Wiem, może się to wydawać żałosne. Jedyne, czym się pocieszam, to że zawsze dbam o pełne BHP podawania, nigdy nie dzieliłem się sprzętem etc. A są ludzie, którzy używają tej samej pompki i igły po kilka razy, walili z wodą z kałuży czy z kibla, otwierali pachwiny, przez co później np. mieli amputowane kończyny
@vault_dweller doczytałem, jak morf i oksy to pewnie nie. Zawsze mnie to fascynowało w polskich warunkach, ale zdecydowanie bardziej wolałem stimy. Feta, koks ale nie kryształ. Straszne dziury w mózgu robi.
@vault_dweller nie oceniam mordko, każdy ma swoją historię. W mojej ekipie walenie po kablach było równoznaczne z ostracyzmem i kłopotami. Zresztą za dużo miałem do stracenia.
@vault_dweller odpaliła mi się gonitwa myśli, ale skrócę ją do pytania: czy masz jakiś powód, żeby wytrzeźwieć? Jak pytanie nie ma sensu dla Ciebie, to postaram się doprecyzować jak dopytasz.
@vault_dweller a tak między prawda, a Bogiem... jakie to uczucie, że tak ciągnie z powrotem?
@PanGargamel Dziękuję:) Na pewno zobaczę. Po opisie widzę, że produkcja na temat kryzysu opioidowego w USA.
Po odsetku opiatowców, których na detoksach/odwykach w Polsce przybywa coraz więcej w ostatnich latach; widać, jak wielki wpływ na młodzież mają Stany.
W końcu to największy eksporter kultury/popkultury na świecie. Wystarczy posłuchać, jaki przekaz jest od kilku lat promowany w muzyce.
U nas jest lekkie opóźnienie, ale nadganiamy. Tam zaczęło się od :
-
Aderralu (może nie opio, ale wystarczy mi, że słyszałem nawiazanie do niego w jakimś randomowym pop shicie w radiu)
-
potem LEAN (prometazyna+kodeina i Sprite, obecnie sprzedawany przez wielu vendorów w PL; napój wszystkich CheefKeefów, ale również i Miley)
-
Oxycontin (promowany przez PreudPharma, wypisywany jak cukierki)
-
teraz praktycznie już wszystko, przy czym ta faza dopiero do nas dochodzi.
Na odwyku na którym byłem 10 lat temu, stosunek opiatowców do spidziarzy był mniej więcej 1 na 30. Teraz w ośrodku, w którym byłem, proporcje się te wyrównują.
Ale trzeba też zauważyć, że osoby uzależnione od opio mają ciężej z podjęciem decyzji o leczeniu - wersja miła. Wersja realistyczna - niestety duża część po prostu umiera poprzez OD przed dotarciem na sam detoks.
Współczuję młodej generacji. Nie szufladkuje ludzi na alternatywki itp itd. Staram się po prostu połączyć fakty i nie wyobrażam sobie, jak trudno musi być im w życiu - odrzucanie, wyśmiewanie, brak wzorców rodzinnych/zainteresowania rodziców. A tacy ludzie sa idealnym materiałem na opiatowców. Na pozór inteligentni, wrażliwi, krusi w środku
@wombatDaiquiri Właśnie to jest to. Wiem, o co pytasz, tj. czy mam np. dziecko, w terapii nazywa się to motywacją zewnętrzną. Takowej nie mam.
Na ten moment staram się spisywać co 2 dni bilans zysków i strat związanymi z wyjściem z odwyku. Żeby jednak niektóre narzędzia poznane na indywidualnych spotkaniach z terapeutą, nie poszły na marne.
Dochodzę powoli do wniosku, że z każdym kolejnym powrotem do nałogu, nie będzie już tego efektu "wow", jedynie frustracja, że tak nie jest. Z tego wywodzi się zwiększanie dawek, a wtedy ląduje w punkcie 0 - tolerancja wyjebana w kosmos, żeby tylko zaleczyć skręta.
A wracając do meritum - chciałbym nie brać już po prostu opio, nie czuć się jak menel przy każdym strzale (w przeciwieństwie do 3/4 userów, który te drogę podania uważają za świętą, nawet się nią chwaląc). To robi się naprawdę kłopotliwe, kiedy jadę np. gdzieś na 3 dni i wiem, że np. 10h jestem poza bezpiecznym miejscem do ugotowania/podania.
Wiesz. Żałosne jest to, że zamiast cieszyć się, że jadę odpocząć w fajnego tripa (no pun intended), to rozkminiam, ile naszykować na drogę, jak spakować, etc.
I może do meritum meritum - chciałbym nie chcieć brać tego gówna. Na moje zaburzenia psychiczne biorę inne leki, ale gdy je biorę, wpadam w splrale myślenia "a to jak walne jeszcze do tego setkę majki, to będzie idealne combo".
Więc to nie jest do końca tak, że ja nie chcę z tego wyjść. Po prostu od 10 lat próbuje wszelakich dostępnych form leczenia, ale każde kolejne kończy się moim facepalmem dot. archaiczności tych placówek, bądź obecnością ameb IQ50 z mózgami przeżartymi dopalaczami
@vault_dweller nie wiem jak to mało ofensywnie przekazać, ale wydaje mi się, że źle myślisz. Daj znać, czy się zgadzasz proszę.
Cała Twoja wiadomość jest o jednym - o narkotykach. Ale mnie w sumie smuci, że nie masz ludzi, przy których możesz bezpiecznie pierdolnąć, jak masz z tym problem i w sumie tylko sobie robisz krzywdę. Tzn. to oni powinni być dla Ciebie wsparciem, a nie Ty się obwiniać, że jesteś dla nich ciężarem. Może sobie właśnie pojedź na ćpunotripa? Może to jest Twoje powołanie w życiu? A może stwierdzisz "eh kurwa, w sumie poszedłbym z synem do lasu, gdybym miał syna". Nie wiem, ale Ty też nie wiesz i się nie dowiesz, jak nie wyjdziesz z chaty i nie zobaczysz co tam się dzieje.
Wydaje mi się, że jest nas więcej, ale problem jest praktycznie nie do zauważenia - nikt się tym nie będzie chwalił w pracy, statystyki publiczne tego nie obejmą, prywatne nie upublicznią.
@slodze_gorzkie_zale W mojej ekipie też tak zawsze było. Ja może przez kilkanaście miesięcy byłem w towarzystwie, że tak się wyrażę, w "branży po igle". I jest to w większości najbardziej zezwierzęcona grupa ludzi. Szczególnie w przedziale wiekowym 19-23.
Dla przykładu (nie byłem świadkiem, ale o całym zajściu informowała mnie koleżanka kilka dni później) - ogólna znieczulica, polegająca na tym, że dany typ na domówce ma "za mocno" . Co robi reszta? Decyduje się posprzątać chatę z całego towaru, uprzednio oczywiście szykując sobie strzała (bo są "rozjebani emocjonalnie"... ha tfu). W międzyczasie ktoś miał zadzwonić na pogotowie. W pewnym momencie pada genialna propozycja, że przecież mogą go zawieźć. Niestety nie mają kasy. Decydują się napisać do mojej koleżanki (ta, która mi o tym właśnie potem opowiedziała) czy nie podwiezie ich za ileś tam tabletek majki. Nie mówią gdzie, ale mówią, że im się spieszy.
Efekt: zanim to ogarnęli, gość był już dawno siny. Wiozła dosłownie trupa, który w drodze zaczął wydałac płyny.
A te kurwy przez ten cały czas w domu nawet nie sprawdziły, jak wygląda jego stan. Byli w końcu zbyt zajęci sprawdzaniem swojego stanu nacpania, stanu mieszkania pod kątem ewentualnego przypału.
Mogę zrobić osobny tag, w którym będę wrzucał swoje anegdoty zebrane przez ostatnie 13 lat nałogu. Niektóre są dość ostre, jak ta wyżej, ale są też i naprawdę zabawne.
Natomiast co do drugiego Twojego pytania - uważam, że do opio ciągnie mnie właśnie dlatego tak, że jest to narkotyk, który działa nie jak większość - za receptory odpowiedzialne za przyjemność. Ale na te, odpowiadające za szczęście. Jest to przerażające, gdyby zastanowić się nad skalą tego porównania
@vault_dweller poddać się może każdy a ćpać trzeba.
@slodze_gorzkie_zale Moja narkomania zaczęła się od stimów. Miałem 3 letni ciąg na fudze, pod koniec jadłem już z cukierniczki. Od tamtego momentu nie tykam szmaty częściej niż może 5 razy w roku.
Koks natomiast uwielbiam, ale po kilku tygodniach walenia speedballi, wystraszyłem się tego, jak to się może skończyć (helupa+koko, ew. majka+koko, ale hel ma większy profil euforyczny).
Było cudownie. Największe doznania związane z czymkolwiek pięknym w moim życiu, w porównaniu do SB, można było sprowadzić do emocji towarzyszącymi obieraniu ziemniaków.
Doszło do mnie, że jak nie przestanę, to wpierdolę się w nałóg, który przy nieuchronnym zwiększeniu się tolerancji na koks, będzie kosztował mnie jakieś 400-500zł/dzień
@BylemSimpem Alkohol jest bardzo blisko heroinie na różnorakich wykresach dotyczących gradacji szkodliwości.
Dwa pierwsze z brzegu:
- Harm to Others / Harm to Users
(szkodliwość dla społeczeństwa / dla używającego)
- Dependence / Physical Harm
(łatwość uzależnienia / fizyczna szkodliwość)
- Pleasure / j.w. / j.w
@vault_dweller a ja się martwię, że mi się samochód spierdolił. Trzymaj się OPie, nic mądrego Ci tu nie napisze, to Twoje demony
@wombatDaiquiri Hm. Masz na pewno sporo racji w tym, co piszesz. Przez ostatnie lata bardzo zdystansowałem się do ludzi. Wstydzę się przed znajomymi (których jednak mam trochę wokół siebie, po prostu nie dbam o te relacje), że jeśli dowiedzą się, co biorę (oraz jaką formą podania), to nie będą chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Ale masz racje, nie dowiem się, jeśli nie spróbuje.
Np. kiedy w zeszłym roku wybierałem się już na terapie, powiedziałem o tym kilku z nich. Trzymają za mnie kciuki, cieszyli się, że powiedziałem o tym, bo już dawno widzieli, że jest ze mną coś nie tak. Ale na ten moment nie odezwałem się do nich, że wyszedłem z terapii i boję się ich reakcji.
Co do ćpunotripa - może nie byłby to głupi pomysł, ale wróciłem dopiero do pracy po kilku miesiącach, i tak cieszę się, że PM i mój Team Lead przymknęli oko na taką absencje.
Do tego musiałbym zejść z opiatów, bo podróż z kontrabandą w postaci leków może się skończyć co najmniej nieciekawie. Jeszcze nie jest tak daleko od początku tego ciągu (3-4 tygodnie), żeby nie dało się zejść na buprenorfinie bezboleśnie.
Mam jeszcze opcje Naltrexonu - to taki bloker, który powoduje, że nie ma się ochoty na opiaty (jest całkowitym antagonistą wszystkich receptorów opioidowych).
Ale nie jest to zły pomysł. Jeździłem kiedyś dużo stopem (cała EU zjeżdżona) i sprawiało mi to dużo funu. Fakt, moje hobby jest dość introwertyczne (jak i styl życia - pracuje z domu, za to potem przejeżdżam na fotelu na drugie biurko i siedzę przy Abletonie do 1-2 w nocy). Jak przepracuje trochę po tym długim L4, to może o tym pomyśle. Tylko gdzie tu zebrać zaufaną grupę ludzi, którzy nie będą oceniać. A z drugiej - z doświadczenia wiem, że osoby biorące mają... jakby to eufemistycznie ująć... małą reputacje związaną z zaufaniem
Natomiast co do "nie wiem jak to mało ofensywnie przekazać" - możesz walić śmiało, mam bardzo duży dystans do siebie
@vault_dweller
przymknęli oko na taką absencje
chuj z nimi tak czy siak, gdybyś się zwolnił to zatrudnią nowego, ale jak Ci dobrze to też nie ma co robić rewolucji
Do tego musiałbym zejść z opiatów
nie musisz. sugeruję tylko o "zmianę miejsca i zobaczenie, że gdzie indziej jest inaczej", może być tak, że jest też inaczej nie na trzeźwo
małą reputacje związaną z zaufaniem
właśnie mi się totalnie wydaje, że to siedzi trochę w głowach ludzi uzależnionych. był taki moment, że lubiłem bardzo skracać dystans i opowiadać o życiu ludzi - praktycznie każdy ma coś czego się wstydzi, traumę, przypadłość, cokolwiek. jeden wali ćpanko, drugi pisze skrypt wrzucający pterodaktyle na wykop.
możesz walić śmiało, mam bardzo duży dystans do siebie
to była bardziej moja prośba do Ciebie, bo ja się staram przestać hiperbolami wywoływać przypadkowo odruchy obronne jak staram się coś wyjaśnić
Póki co najlepsze na co wpadłem to właśnie pytanie "jak musiałby wyglądać ten dzień, żebym faktycznie wolał go przeżyć na trzeźwo". Nie wiem czy to mądre, czy głupie, zobaczymy. Powodzenia, dawaj znać jeśli będziesz chciał pogadać!
@vault_dweller
Panie kochany.
W życiu tak jest, że człowiek często trudne rzeczy widzi jako prostsze niż są. Ale w w moim życiu częściej proste rzeczy są trudniejsze niz powinny. Mniej więcej wydaje mi się że mógłbym Cię zrozumieć. Dlatego też mogę powiedzieć, że zawsze jest szansa na wyprostowanie wszystkiego. Mi się część udała. Tobie też tego życzę.
Powodzenia.
@vault_dweller mojego znajomego nie przyjeli na odwyk, zadzwonili nastepnego dnia, ze jest juz wolne miejsce, ale on juz nie żył... tez opiaty. tylko takie doświadczenie "mam"
@vault_dweller co znaczy "otwierali pachwiny" ?
@vault_dweller czyli tak naprawdę jest to droga zabawa. Ewentualnie akurat ty jesteś uzależniony od drogich specyfików. Jednak rozumiem. Są tacy co muszą acodin kupować byle mieć fazę i są tacy co muszą się wysilić przy kupnie, bo potrzebują silniejszych środków.
@vault_dweller mysle że za granicą byś musiał szukać jakiegoś miejsca. polska psychiatria to żart, istnieje byleby izolować najcięższe przypadki, gdzie leczenie i tak nie ma sensu, głęboka komuna, a z tego co piszesz ty musisz pogadać z kimś inteligentnym kto w jakiś sposób znajdzie drogę w twojej psychice żeby zaskoczyło że "po co się chcesz zabić?", Bo to jedyne co osiągniesz na dłuższą metę . Z fartem
@vault_dweller tu chyba nikt nic mądrego nie napiszę. A próbowałeś iść w sport? Jakikolwiek? Coś co spodoba Ci się na tyle aby regularnie uprawiać a jednocześnie da Ci jakaś społeczność obok? Tak głośno mysle. Trzymaj się, pomysł że masz jedno życie na tej planecie, zaćpać się zawsze zdążysz.
@vault_dweller Ale mnie nie chodziło o szkodliwość alkoholu tylko jakość odczuć, alko faza na super imprezie versus morfina po wypadku w szpitalu. Biby całego życia nie dały mi takiego poczucia szczęścia jak ten jeden dzień , dodatkowo byłem połamany ale to wszystko nie miało znaczenia. To musi kurewsko uzależniać skoro człowiek nie mający styku z koksem po jednym razie dostaje takiego kopa. Żadne tam kurwa mantry, medytacje sracje, jeden strzał i po prostu jesteś w niebie. Nie tykać tego bez potrzeby - taka moja rada.
@vault_dweller Jeśli teraz nie uda się wyjść i będziesz ciągnął dalej, to będziesz podbijał dawki, czy utrzymywał tylko, żeby nie mieć skręta?
Skoro chciałbyś wyjść, to może schodzenie z dawek? Odmówienie sobie przyjemności, ale nie samego strzała? "Wiem", bo raczej czytałem tylko, że majka tak wbija się w organizm, że potem funkcjonowanie z nią w systemie staje się stanem domyślnym dla ciała, ale może to by jakoś pomogło - walenie dla walenia, nie dla przyjemności.
@vault_dweller duża część jakbym o sobie czytał - gdybyś chciał tak po prostu pogadać bez żadnych złotych rad, pisz na priv. Trzymaj się tam
Zaloguj się aby komentować