Dzisiejszą, mam nadzieje leniwą sobotę (taaa już to widzę) będzie mi czasoumilać przedstawiciel jednej z fajniejszych i bardziej udanych linii zegarków Casio.
Casio Marlin (tu model W-36 z 1986) to piękny przykład zegarka cyfrowego (elektronicznego, kwarcowego, bateryjki - jak zwał tak zwał), a jednak posiadającego „to coś” przez to często ląduje na moim nadgarstku.
Marliny były/stały się typowymi EDW - (kiedy zawitały do oferty katalogów nie było wtedy jeszcze g-shockow) stalowa koperta, hartowane szkło, „mechanizm”, który po małym liftingu trafił do pierwszych modeli g-schock i wodoszczelność 50-100M (w zależności od modelu) - wszystko to sprawiło, ze niestety nie produkowana już linia tych zegarków zyskała status produktu kultowego, choć został onpotem przyćmiony pojawieniem się G-shock i słynnego „bin ladena” (F91w).
Przyjemnie natomiast zobaczyć było symbol linii, Marlina na Casio MDV106 „Duro”, również bardzo udanym i chyba niepokonanym w swojej półce cenowej
Casio Marlin (tu model W-36 z 1986) to piękny przykład zegarka cyfrowego (elektronicznego, kwarcowego, bateryjki - jak zwał tak zwał), a jednak posiadającego „to coś” przez to często ląduje na moim nadgarstku.
Marliny były/stały się typowymi EDW - (kiedy zawitały do oferty katalogów nie było wtedy jeszcze g-shockow) stalowa koperta, hartowane szkło, „mechanizm”, który po małym liftingu trafił do pierwszych modeli g-schock i wodoszczelność 50-100M (w zależności od modelu) - wszystko to sprawiło, ze niestety nie produkowana już linia tych zegarków zyskała status produktu kultowego, choć został onpotem przyćmiony pojawieniem się G-shock i słynnego „bin ladena” (F91w).
Przyjemnie natomiast zobaczyć było symbol linii, Marlina na Casio MDV106 „Duro”, również bardzo udanym i chyba niepokonanym w swojej półce cenowej
MDV-106 to fakt, zegarek nie do zajechania, typowy wół roboczy
Zaloguj się aby komentować