Dzisiaj 1140 kcal, byla rybka w panierce, ziemniaczki, troche ogorkow, mussli z kakalkiem, 3 japka male, pomarancza i banan. Zjedzone w 2 godziny dokladnie. Malo bialka, ale spokojnie jutro nadrobie je, mam plan na posilek skladajacy sie z makaronu z groszka i fasolke z serem.

Przez 4 dni nie trzymalem zadnej diety, jadlem jak chcialem, wczesniej bylem na malym deficycie kalorycznym i dlugim okienku zywieniowym, ale od dzisiaj jade na ostro i przygotowuje sobie jedzenie od razu, probujac je zjesc w 2 godziny maksymalnie.
Nie pamietam co wtedy jadlem, nic spektakularnego.

Moje spostrzezenia odnosnie normalnego jedzenia przez te 4 dni i jedzeniu co sie chce?
Dla mnie, osoby ktora od grudnia stosuje intermittent fasting to bylo okropienstwo xD
Caly cos mi sie chcialo zrec, zjadlem cos, to lakomy bylem na jeszcze cos i jeszcze cos, przypomnialo mi sie wrecz dlaczego utylem jak swinia, wlasnie przez takie napychanie sie.
Najgorzej bylo jesc slodycze i ciasta, pelno cukru, autentycznie zle sie czulem po ich zjedzeniu, mdlilo mnie od slodyczy, a od tej ilosci cukru czulem sie naelektryzowany jak bateria. Nigdy wiecej nie bede tego syfu jesc, matko boska nic dziwnego dlaczego ludzie czuja sie zle i tyja z tym przetworzonym swinstwem.

#dieta #intermittentfasting