Dziś mija 10 lat, odkąd zmarł gitarzysta amerykańskiego zespołu Slayer, Jeff Hannemann. Przyszedł na świat 8 stycznia 1964 roku w Oakland. Wychowany na muzyce hardrockowej, a później punkowej, miał on niebagatelny wpływ na muzykę zespołu, a zarazem na cały gatunek. Odpowiada on za zdecydowaną większość najbardziej znanych i klasycznych kompozycji zespołu, jak choćby Angel of Death, War Ensemble, Dead Skin Mask, South of Heaven czy Seasons in the Abyss.
W 2011 roku zaczęły się jego ogromne problemy ze zdrowiem. Gitarzysta zachorował na martwicze zapalenie powięzi, wywołane ugryzieniem przez pająka. Choć wydawało się, że Jeff wraca do zdrowia, jego kolega z zespołu, Kerry King, w lutym 2013 roku podał do publicznej wiadomości, że stan zdrowia Hannemana pogarsza się. 2 maja 2013 roku poinformowano o śmierci Hannemanna w szpitalu w Los Angeles. Początkowo podano, że przyczyną zgonu była niewydolność wątroby, ale ostatecznie sprecyzowano, że chodziło o alkoholową niewydolność wątroby. Nadużywanie alkoholu miało więc dla tego wybitnego muzyka tragiczny finał.
#muzyka #metal #thrashmetal #slayer
W 2011 roku zaczęły się jego ogromne problemy ze zdrowiem. Gitarzysta zachorował na martwicze zapalenie powięzi, wywołane ugryzieniem przez pająka. Choć wydawało się, że Jeff wraca do zdrowia, jego kolega z zespołu, Kerry King, w lutym 2013 roku podał do publicznej wiadomości, że stan zdrowia Hannemana pogarsza się. 2 maja 2013 roku poinformowano o śmierci Hannemanna w szpitalu w Los Angeles. Początkowo podano, że przyczyną zgonu była niewydolność wątroby, ale ostatecznie sprecyzowano, że chodziło o alkoholową niewydolność wątroby. Nadużywanie alkoholu miało więc dla tego wybitnego muzyka tragiczny finał.
#muzyka #metal #thrashmetal #slayer
@schweppess Oby tylko wytrwali w postanowieniu, że Slayer się już skończył (co zresztą i tak było ciągnięte dosyć długo bez Hannemana). Byłem na przedostatnim (który miał być ostatni) i faktycznie ostatnim koncercie w Polsce, gdzie czułem jakbym żegnał się z kimś bliskim - kawał historii mojego życia.
Nie chciałbym, żeby reanimowali tego, nomen omen, trupa - choć King i Araya mogliby założyć nową kapelę, jak było z Black Sabbath
Zaloguj się aby komentować