Dzień dobry,
mimo Bożej niedzieli zapraszam na krótką opowieść o Arabie. Kraje Bliskiego Wschodu słyną z tak zwanego czarnego złota, co prawda wpis nie będzie o nim, ale to określenie i te kolory mają coś wspólnego z bohaterem dzisiejszej #recenzjeperfum czyli Gold is Oud z domu Hind al Oud, który myślę cieszy się tu uznaniem.

Jak przystało na Araba, Gold is Oud otwiera się indyjskim oudem - no bo jakby inaczej - jest ostry przyprawowo-zwierzęcy z wyraźnym czekoladowym niuansem; podbity został jeszcze szarą ambrą, która to potęguje wrażenia swoim słonawym i wilgotnym charakterem. Amatorów może odrzucić, ale jak ktoś już miał styczność z oudowcami to nie powinien się przestraszyć, bo mimo wszystko zwierzak jest tu gładko i wręcz elegancko podany. A właśnie tej elegancji dodaje nieśmiało wyłaniająca się z oddali róża słodkawa, ale przy tym mroczna, w jakiś sposób nadaje też pewnej świeżości i czystości; towarzyszy jej gęsta woń kwaśnych fermentujących owoców charakterystyczna dla kambodżańskiego oudu.
Róża cierpliwie zaczyna przejmować inicjatywę, jest ciepła i balsamiczna, nadal w mrocznym wydaniu; skąpana w miodzie, ale bardzo nietypowym, bo o kwaskowatym i trochę gorzkawym bukiecie, choć oczywiście charakterystyczna dla miodu słodycz też jest, ale wszystko w takich proporcjach, że czyni to jednym z najlepszych aromatów miodu z jakim miałem do czynienia. Oud jest obecny w postaci żywiczno-drzewnego profilu z owocami.
W drydownie robi się pudrowo, choć dzięki miodowi nie ma tu pudernicy, a mroczny charakter róży trochę się stonował. Żeby nie było nudno wciąż obecna jest nuta animalistyki pochodząca ze skórzanego w wydźwięku oudu, co jakiś czas przypomina też o sobie ambra, która dodaje pikanterii.

Kompozycja mimo wszystko jest raczej liniowa i niewiele się tu zmienia, to jedynie składniki ewoluują pokazując swoje różne oblicza i bogate profile zapachowe.
Zapach porównałbym do Taif al Emarat UAE Oud, tylko, że w otwarciu jest łagodniej, natomiast ta animalistyka trwa tu znacznie dłużej, bo wręcz do samego końca; róża nie jest tu tak pudrowa, bo dopiero w drydownie ta forma następuje i też nie jest tak intensywna.
Jakość składników jak i parametry są na poziomie do którego przyzwyczaiło nas Hind al Oud, aczkolwiek moim zdaniem kompozycja lepiej sprawdza się w chłodzie niż w cieple, gdzie zwykle przy Arabach zalecano aby nosić w klimacie w jakim je stworzono.

#perfumy #perfumemy
307795b9-e0d0-49d4-91d4-23284e7ea842
pedro_migo

@pomidorowazupa dzięki! zapach też super ale podjąłem decyzję, że sprzedam

Zaloguj się aby komentować