Droga do zaplecza Ekstraklasy - diagnoza Lechii Gdańsk
hejto.plProblem Lechii jest wielopłaszczyznowy. Leży głównie w kiepskim Prezesie i jego miernym zarządzaniu, ale również po trochu w niewiele lepszym trenerze, który jest wręcz idealnyn owocem zarządzania klubem z Gdańska. O ile głowa odgrywa bardzo ważną rolę, to głowa bez taktyki i siły nie zadziała. Jak to wygląda od dłuższego czasu w praktyce? Zawodnicy Lechii w każdym meczu wyglądają na styranych, zdołowanych, wyraźnie odstają fizycznie OD WSZYSTKICH przeciwników. Ten sam problem powiela się co sezon, ale w obecnym mamy do czynienia z tragedią, kataklizmem. Odstawać fizycznie od Legii czy Lecha to nie grzech, ale od Korony albo Radomiaka?
Niedoskonałości Lechii w sztuce piłkarskiej można wymieniać w nieskończoność.
Zacznijmy od rozgrywania piłki. Zazwyczaj wygląda to tak, że jeśli piłka przesuwa się do przodu, to do zawodnika grającego plecami do bramki, z przeciwnikiem między jajami. Wtedy naturalnie zawodnik nie ma przestrzeni i piłkę oddaje koledze, który nie zdążył postawić metra wprzód - brak progresu. To był najlepszy scenariusz. Te częstsze i gorsze polegają na tym, że piłka trafia do środkowego obrońcy albo bramkarza, potem do boku obrony, a stamtąd laga wgłąb boiska, chociaż zawodnicy Lechii mają ogromny problem z wygrywaniem górnych piłek. Gdańska tikitaka polega na tym, że pozbywasz się piłki, póki kolega z drużyny nie zdążył schować się za przeciwnikiem. Tak zwane krycie zwrotne.
Skoro nie możemy liczyć na utrzymanie się przy piłce, to może należy grać z kontry? Z kontry też się nie da, bo zawodnicy Lechii nie potrafią odbierać piłek, a wszelkie posiadanie wynika z błędów rywali w tworzeniu akcji. Jeden bierno-pasywny Kubicki to łakomy kąsek dla każdego. Jest niczym tunel, którym możesz biec, i biec, i w końcu dobiec do pola karnego. Próby odbioru z doskoku są zwykle tak przewidywalne i mdłe, że przeciwnikowi otwiera się droga do bramki Kuciaka.
W meczu z Lechem można było obejrzeć Diabate w roli pomocnika długodystansowego. Jak już dobrał się do piłki, to biegł z nią ile sił w nogach - zdobywał cenne metry niczym w rugby. Sam zawodnik do tej roli kompletnie się nie nadaje, ale rozwiązanie jako takie wyglądało na dobrze prosperujące. Prawdopodobnie już go nie ujrzymy (rozwiązania, nie Diabate).
Nie możemy liczyć na kontry. Może trzeba ukłuć rywala ze stałego fragmentu? Lechia nie ma dobrego wykonawcy stałych fragmentów. Uparcie wykorzystuje się Gajosa, którego umiejętności techniczne całkowicie wyparowały. Wrzutki z rzutów wolnych są albo zdecydowanie za krótkie, albo kończą za bramką przeciwnika. Rożne są tak nieskuteczne i niegroźne, że przeciwnik mógłby dziesiątką stanąć na linii środkowej i tylko czekać na błyskawiczną lagę od bramkarza.
Do końca sezonu jedenaście kolejek, a Lechia nieubłaganie stacza się do pierwszej ligi, mierząc się z problemami, które powinny zostać wyeliminowane w przerwie przedsezonowej.
#pilkanozna #lechiagdansk #lechia #ekstraklasa #gdansk