Komentarze (17)
Niestety sama prawda - sam przeszedłem
@Parezywek Opowiadaj
@imie-nazwisko może kiedyś przez anonimowe hejto wyznania
Szanuję ból tego człowieka, tak samo jak każdego, który decyduje się na takie desperackie kroki. Nie wiem, co było przyczyną jego problemów psychicznych, które doprowadziły go do takiego kroku, może był to konflikt z matką dziecka, może bie skończyłoby się tak tragicznie, gdyby nie przekładanie wokandy w sądzie itp. Ale czy autor tego tekstu powierzyłby swoje 11 letnie dziecko komuś, kto jest w takim stanie psychicznym, że jest na granjcy samobójstwa licząc, że może dziecko go pocieszy i przejdzie? Myślę, że ta historia uczy nas raczej, że osoby w takim stopniu frustracji powinny dostać pomoc, wyprowadzić na prostą swoje sprawy, być w stanie zająć się na początek samym sobą - tak, żeby dojść do etapu gdy mogą wziąć odpowiedzialność za drugą osobę. Były w Polsce przypadki gdzie nie zauważono myśli samobójczych u rodzica i ginęły dwie osoby, nie jedna...
@LGirl A nie przyszło ci do głowy, że przyczyna jego problemów była batalia z systemem, k0bietą i całym światem?
@imie-nazwisko przyszło, przecież o tym piszę. Coś sprawiło, że poszło nie tak, setki tysięcy ludzi przechodzą przez rozwód, tu był to widać za duży stres. Współczuję temu człowiekowi i jego bliskim, ale dziecka własnego ani cudzego bym mu nie powierzyła w okresie, gdy miał ze sobą problemy i nie szukał pomocy. Te facebookowe grupki gloryfikujące samobójstwa i babranie się w nienawiści do świata zamiast normalnej terapii i/lub farmakologicznego leczenia mają wielu ludzi na sumieniu.
@LGirl Coż za kobiecy brak logiki.... Sądzisz, że kobieta, której zabrano dziecko, nazwano dziwką, od której odwrócili się koledzy, rodzina, która straciła urodę (pieniądze mężczyzny są odpowiednikiem urody u kobiet) - nie załamałaby się nerwowo?
Otóż gdyby rozwód był na uczciwych zasadach - 90% kobiet po rozwodzie byłaby załamana - bez kasy, bez alimentów, bez dzieci.
To że większość mężczyzn jest w stanie przeżyć przewalcowanie przez system świadczy tylko o niezwykłej sile męzczyzn. Kobiety by tego nie przeżyły, ... więc może nie dawać im dzieci skoro sa takie słabe?
@imie-nazwisko załamanej nerwowo po rozwodzie
kobiecie też dziecka nie powinno się powierzać. Sorry, ale opieka nad dzieckiem to nie jest nagroda dla najbardziej skrzywdzonej osoby tylko obowiązek, któremu trzeba umieć sprostać. Jeśli ktoś jest załamany nerwowo - najpierw niech sobie pomoże, potem bierze odpowiedzialność za innych.
jestem na sto procent pewna, że gdyby kiedyś pojawiły się u mnie myśli samobójcze - zostawię dzieci pod opieką kogoś, kto jest w stanie się nimi zająć i zacznę się leczyć. Nie będę myślała o sobie że "a dzieci to by mi było miło mieć przy sobie podczas samobójstwa" tylko o dzieciach - "dzieci mają prawo do opieki dawanej przez stabilną psychicznie osobę".
rozwód to ciężkie doświadczenie, ale wielu ludzi je przechodzi i potrafi je przepracować. Jeśli bohater miał tendencje do depresji itp - równie dobrze mógł załamać się pod wpływem ciągu nieprzyjemnych sytuacji w pracy czy problemów finansowych albo i mandatu od drogówki. Trzeba było mu pomóc, gdy był czas. Rozumiem, że trafił na środowisko, które zamiast mu pomóc, zasugerować terapię - nakręcało go w wierze, że tylko dziecko go uzdrowi. Sorry, dziecko to nie pluszak na pocieszenie chorego.
@LGirl No i nie rozumiesz. Gdyby ten chłop wygrał rozwód - dostał alimenty, dzieci, wsparcie, współczucie, był traktowany w sądzie jak król - na pewno byłby bardzo szczęśliwy. Czyli jednak zgodnie z twoją logiką - dzieci mu należało przyznać.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że chłop miał myśli samobójcze na początku rozwodu? Na jakiej podstawie twierdzisz, że chciał się dziećmi leczyć? Moim zdaniem myśłi samobójcze pojawiły się dopiero po przegraniej sprawie. Na jakiej podstwie tak sądzę? Bo się zabił po rozprawie a nie na jej początku. Poza tym wybrał miejsce symboliczne - chciał zaprotestować w ten sposób.
Dla kobiet to nie jest cięzkie doświadczenie - to jak wygrana na loterii. W końcu same o niego wnoszą.
@imie-nazwisko w życiu jest wiele stresujących sytuacji, rozwód jest jedna z nich, nie jedyną. Skoro tak na rozwód zareagował to znaczy, że miał problemy z radzeniem sobie ze stresującymi sytuacjami. Gdyby ktoś go nauczył radzić sobie z nimi - żyłby. Ja nie umniejszam cierpienia, ale życzliwe osoby pomogłyby radzić sobie z nim zamiast wpędzać w jakąś szaleńczą wojnę. Gdyby "wygrał rozwód" (cokolwiek to znaczy, chyba nigdy dziecka ani rodziny nie widziałeś jeśli uważasz, że w rozwodzie może jedna strona wygrać albo przegrać) to spotkałoby kiedyś inne stresujące zdarzenie - nie wiem, utrata pracy, awaria samochodu, cokolwiek - i byłby w tym samym miejscu. Ogólnie - mówię to z życzliwością i empatią, ale może też o jakiejś terapii dla siebie pomyśl, bo takie widzenie świata (np że kobieta zamiast sobie pieniądze zarobić ma urodę zamiast pieniędzy itp) to trochę oderwane od rzeczywistości. Naprawdę większość ludzi bez zaburzeń ma fajne, normalne relacje z byłymi, omawiają na spokojnie sprawy dzieci przy kawie i żyją dalej i budują nowe relacje zamiast babrać się konfliktami z kimś, kto powinien w życiu mieć już marginalną rolę.
@LGirl Czy ty poważnie nie rozumiesz, czy trolujesz?
Stresująca jest np rozmowa o pracę. Wyobraź sobie - idziesz na rozmowe o pracę w multikulturowym zespole a tam 3 Murzynów łapie cię, gwałci przez tydzień, bije, kręci z tobą pornole i wypuszcza. Po tym wszystkim jesteś lekko przybita. A ja mówię: "skoro ta świnka nie radzi sobie z rozmową o prace to musi być bardzo niestabilna psychicznie".
Już rozumiesz, czy nadal nie?
Ty masz fajne relacje z byłymi - bo oni ci płaca alimenty i od twojej łaski zależy czy się z dzieckiem zobaczą. Mężczyzna natomiast musi liczyć na łąskę kobiety w każdej kwesti po rozwodzie. Taka drobna różnica.
Znakomity artykuł, dogłębnie opisuje istotę problemu i z czym musi się borykać rozwodnik.
Niemniej i tak ślubów jakoś zauważalnie ubywać nie będzie.
Bo żaden facet mądry przed szkodą
Faceci to są frajerzy i tyle. Moja opinia powstała po przegadaniu tysięcy godzin z ojcami i ludźmi w trakcie rozwodu i po kilku prośbach o pomoc które dostałem za późno, żeby coś zrobić...
Są proste metody na to, żeby dziecko zostało z mężczyzną, ale śmiem twierdzić, po doświadczeniach które mam, że mało który facet ma jaja, żeby to zrobić.
Większość tych osłów najpierw się poddaje kobiecie, a potem się jak ostatnie śmiecie daje traktować jak ludzie drugiej kategorii w sądach.
Baby mają plan i konsekwentnie prą do celu, a faceci nie myślą przyszłościowo i reagują na coś, co się dzieje. Która postawa ma większe szanse w sądzie?
Ja wygrałem wszystko, co można było wygrać ale jak o tym opowiadałem jeszcze na wykopie, to frajerzy mi opowiadali, że moje dziecko skrzywdziłem. Trwało to 7 lat, bo popełniałem te same błędy co reszta. I pomimo to, moja córka właśnie dostała się do najlepszego liceum w mieście, choć od frajerów słyszałem, że doprowadzam do jej nieszczęścia. Nigdy nie widziałem szczęśliwszego i normalnego dziecka.
Nie szanuje frajerów i tyle. Dla mnie sam fakt, że ktoś strzelił samobója w bramie sądu to idealne podsumowanie, że nie nadaje się na ojca. Zamiast walczyć o dzieci, które przecież kiedyś będą dorosłe, ojebał ich ciepłym moczem, bo przegrał jakieś bitwy. Jak idziesz na wojnę, to wiadomo, że możesz kilka potyczek przegrać, ale jak masz plan, to możesz wygrać wojnę i jestem przykładem na to, że to jest możliwe.
Ps. Obiłem się o kilka fundacji praw ojca, ale jak sobie popatrzyłem na tych ludzi, to szybko stamtąd uciekłem.
@Janusz_Nosacz To opowiedz konkretne sytuacje. Co w tych fundacjach spotkałeś? Poza tym - może miałeś żonę narkomankę, może jej na rękę było oddać tobie dziecko. Nie napisałeś żadnych konkretów.
@imie-nazwisko odkąd na wykopie podzieliłem się radami i historiami, a pierdolone fajtłapy nie dość, że sobie nie radzą, to jeszcze najwięcej do powiedzenia mają jak ktoś sobie radzi, to mam wywalone na dzielenie się historiami publicznie. W internecie towarzystwo tylko patrzy jak się dowartościować kosztem innych. Taka prawda.
Żonę miałem w miarę normalną pod tym względem, żadne numery na "nie radzi sobie", czy "patologia" nie miały racji bytu.
@Janusz_Nosacz Więc może miałeś normalną żonę i się nad tobą zlitowała. A co by było, gdybyś miał wściekłą, borderkę podkręcaną przez kochanka?
@imie-nazwisko zlitowała, hahaha. Dobre sobie. Akt sądowych z rodzinnego mam trzy segregatory xD
Wściekła borderka z kochankiem to łatwiejszy temat, niż w miarę normalna baba, która w zaciszu domowym potrafiła się podrapać a potem zadzwonić na policję i powiedzieć, że mąż ją pobił. Nie moja historia, ale z bliskiego kręgu rodzinnego.
Zaloguj się aby komentować