#czytajzhejto #tworczoscwlasna

Przypowieść o tym, jak szukać przyjaciół, rozpoznać północ w lesie i myć zęby.

(dla Dyzia)

Do wielkiej i głębokiej dziury wpadł obywatel Zajączek, co nigdy do niczego nie wpadał. Dziura głęboka i ciemna, ale gdzieś dalej widać światełka cztery. Otóż nie. Nie była to winda jadąca pociągiem, a obywatel Wilk w towarzystwie obywatela Miszki. Siedzi więc nasza trójca dzień cały, siedzi i patrzy jeno spod byka, spod zająca, a czasem wilkiem. Gdy nadszedł wieczór i zwyczajowo zrobiło się, yyyy, mroczniej, Misza poszukał ciemnego kąta - co nie było specjalnie trudne, a obywatel Wilk nastawił budzik na szóstą. Po chwili było słychać słodkie chrapanie i delikatny szczęk zębów. Punkt szósta zerwał się obywatel Wilk, zrobił dwanaście pompek przy asekuracji obywatela Miszy. Następnie obywatel Misza podszedł do martwego ciągu, ale przypomniał sobie, że to dzień nóg, więc weszły przysiady. Żeby nie było, obywatel Zajączek zrobił przebieżkę w miejscu, oraz stanie słupka.
Koło południa ktoś złamał gałązkę na perymetrze obywatela Miszy, przyrżnął w coś, oraz wyraził swoją opinię o czyjejś matce, w języku słynnego Wańki Morozowa i niejakiego Dostojewskiego. Na wszelki wypadek, nasi bohaterowie zamilkli bardziej. Jedynie obywatel Zajączek wyraźnie żałował, że w szkole unikał nauki języków obcych. Oraz fizyki. I matematyki. Biologii, historii, literaturoznawstwa. I matematyki. Zajęć praktycznych, wychowania obywatelskiego i oczywiście matematyki.
Czas miło płynął, muszki brzęczały, górą wiatr szumiał w koronach, a obywatel Wilk z pomocą kukułki dowiedział się ile milionów wygra już wkrótce na loterii. Wieczorem wszystko się powtórzyło z jedną maleńką zmianą. Obywatel Zajączek życzył wszystkim dobrej nocy, co obywatel Misza skwitował głośnym pierdnięciem, ale przeprosił! Rankiem, słonko wcale nie poprawiło nastroju naszym pułapkowiczom. I może stąd, pierwsze co zobaczył po przebudzeniu obywatel Zajączek, to wpatrujące się w niego wielkie, czerwone oczy obywatela Wilka.
- no nie mamy wyjścia - rzucił obywatel Wilk. - Będziemy musieli kogoś zjeść.
Zapadła jamowa cisza, a obywatel Misza obrócił łeb w kierunku obywatela Zajączka. I tu stał się rzecz niesłychana. W porywie serca, obywatel Zajączek stanął słupka, wypiął pierś, uniósł brodę, splótł łapki na klacie i gromko zawołał:
- Nie, o nie, nie zgadzam się! Nie damy zjeść naszego Miszy!
Niedźwiedź zamrugał, wolno obrócił łeb w kierunku obywatela Wilka, a atmosfera jakby zgęstniała stanowczo i wilczo.

Koniec.
ef69761d-e64f-4a08-9364-be66c2714ac1

Zaloguj się aby komentować