Czy wiesz, że…

… wynalazca zapałek świadomie ich nie opatentował?

John Walker to wynalazca pochodzący z Wielkiej Brytanii. Choć o jego życiu prywatnym nie wiemy zbyt wiele, z dostępnych informacji możemy wywnioskować, że najprawdopodobniej pochodził z zamożnej, a na pewno dobrze sytuowanej rodziny. W końcu nie każdego w XVIII wieku było stać na zdobycie formalnego wykształcenia. John, urodzony w 1781 roku, nie tylko ukończył szkołę, ale także zaraz po niej uzyskał etat asystenta głównego chirurga w mieście.

Niestety, zawód chirurga nie był dla niego. Mężczyzna miał olbrzymie problemy z widokiem krwawych operacji, dlatego postanowił się przekwalifikować. Wybrał zawód chemika i zaraz po studiach założył swój warsztat, który dziś można by nazwać apteką. To tam eksperymentował z różnymi substancjami, a efektem tych prac było wynalezienie zapałek.
W tamtym czasie, choć znane były różne mieszaniny, które zapalały się na skutek eksplozji, to wciąż nie znaleziono metody przeniesienia takiego ognia na materiał wolno palący się, taki jak np. drewno. Walker pracował więc nad substancją, która by to umożliwiła. Wynalezienie zapałek było jednak dziełem przypadku. Otóż, eksperymentując z nową mieszaniną, przez przypadek doszło do zapłonu drewnianego mieszadełka na skutek potarcia go o strukturę kominka w aptece.

Mężczyzna od razu docenił wartość tego wydarzenia. Niedługo później wprowadził na rynek pierwsze zapałki, czyli kawałki drewna pokryte siarką i nasączone na końcówce mieszaniną siarczku antymonu, chlorku potasu i gumy. Mieszanina ta miała wywołać wybuch ognia, a siarka miała umożliwić przeniesienie go na kawałek drewna. Do każdego pudełka z zapałkami dołączany był również kawałek papieru ściernego, o który trzeba było potrzeć zapałkę, aby ta się rozpaliła.

Pomimo licznych prób namówienia go do opatentowania swojego wynalazku, John Walker nigdy tego nie zrobił. Stwierdził, że i tak jest lepiej sytuowany niż większość ludzi i postanowił oddać swój wynalazek ludzkości za darmo.

I od tamtej pory wszyscy żyli długo i szczęśliwie, a zapałki stały się symbolem wolności. Czy zmyśliłem to ostatnie zdanie? Oczywiście, że tak. To, że John nie chciał skomercjalizować swojego wynalazku, wcale nie oznacza, że ten ostatecznie nie został skomercjalizowany. Niedługo później pojawiła się bowiem osoba, która lekko zmodyfikowała substancję chemiczną, którą John namaczał kawałki drewna (czyniąc ją toksyczną dla ludzi), i w ten sposób opatentowała zapałki fosforowe, które później okazały się niebywałym sukcesem komercyjnym (do roku 1900 produkowano ich niemal 3 biliony sztuk rocznie).

#ciekawostinwestycyjne
8114f2f8-fb4c-40df-8b0d-a2bc3ccfe984

Zaloguj się aby komentować