W Teatrze Powszechnym grają obecnie sztukę na podstawie "Roku 1984" George'a Orwella. Chociaż nie przepadam za teatrem współczesnym (wolę klasyki), byłam ciekawa adaptacji jednej z moich ulubionych książek. Zaskoczyłam się pozytywnie, bo sztuka jest bardzo wierna oryginałowi. Uwspółcześniono głównie scenografię - Ministerstwo Prawdy wygląda jak open-space w korpo a postacie zamiast pracować z długopisem i papierem mają laptopy. Cała reszta pozostaje niezmieniona. Przestawiony jest system, który potrafi tak wypaczyć ludzi, że nie wiedzą co jest obiektywną prawdą (czy dwa i dwa to pięć, jeżeli tak twierdzi Wielki Brat?), potrafi sterować nienawiścią (codziennie w pracy przerwa na Dwie Minuty Nienawiści), prowadzi stałą inwigilację i wprowadza pojęcie myślozbrodni. W interesującym ujęciu przedstawiony był proces przestawiania człowieka na jeden właściwy tok rozumowania, wyprany z jakichkolwiek pozytywnych uczuć, całkowicie poddany celom systemu.
Nie jest to sztuka łatwa ani zabawna, ale warto zobaczyć jak poruszane są ważne tematy. Książka była wydana w 1949 roku a problemy są ciągle aktualne.
