Nie potrafię tego precyzyjnie nazwać, więc bądźcie wyrozumiali i spróbujcie dotrzeć do tego ze mną.
Mówiąc, że był lekki mam na myśli takie odczucie, że był jakby pełny, przejrzysty, szeroki i "łatwo zrozumiały" już przy niższych głośnościach. Co najważniejsze, nie męczył uszu czy słuchu i nie "świdrował" tak do wewnątrz uszu.
Wszystkie te słuchawki były albo nauszne albo wokółuszne. Nie miały ANC.
Porównując do słuchawek bezprzewodowych, te, które mam, zachowują się zupełnie inaczej. Są to słuchawki wyposażone w ANC oraz (błąd przeszłości) mocno podbite basy. W nich ten dźwięk jest męczący, ciemny, jakby zabłocony. Żeby też dobrze wszystko słyszeć to trzeba ich używać głośniej.
Pobrałem sobie systemowy equalizer i znalazłem ustawienia zrobione przez rtings, które z tego, co zrozumiałem, ustawione są tak, by dźwięk tego konkretnego modelu był o neutralnym profilu. Jest lepiej, ale nadal ten dźwięk jest ciężki, męczący, i zabłocony. Próbowałem też wyłączać ANC I niewiele to zmienia, słuchawki nadal męczą.
Czy macie takie doświadczenia? Macie podobne obserwacje? Czy to rodzaj technologii może być tutaj przyczyną? Czy może te przewodowe słuchawki były normalne a te bezprzewodowe, pomimo zmian w equalizerze, mają profil dźwięku jaki mają i przez to trudno się na nich słucha muzyki?
#sluchawki #audio #pracbaza #pytanie