Tak jak obiecałem wpis podsumowujący co i jak się dotychczas stalo. Jeśli będą jakieś pytania na które znam odpowiedź to odpowiem. TLDR z podsumowaniem na końcu.
Tak jak pewnie już wiecie, na 5 dni przed zabiegiem pobrania komórek zacząłem brać zastrzyki ze środkiem pobudzającym produkcję komórek macierzystych. Ze skutków ubocznych miałem ogólne zmęczenie, ból pleców i mięśni. Było to nieprzyjemne, ale dwa apapy po zastrzyku pozwalały normalnie funkcjonować. Nawet na imprezie rodzinnej byłem, co prawda na trzeźwo, ale zaliczone
Na zabieg pobrania stawiłem się wcześnie rano o własnych siłach, więc mogę spokojnie stwierdzić, że ta część, choć nieprzyjemna- jest do przeżycia.
Pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej w moim przypadku trwało dwa dni. Niestety, mój organizm nie wytworzył wystarczającej ilosci po 9 zastrzykach i musiałem dobrać dwa dodatkowo, czyli wieczorem po zabiegu i rano przed.
Cały czas myślałem, że na zabiegu będę sam (nie wiem czemu w sumie), a tymczasem pierwszego dnia był ze mną jeden kolega, drugiego zaś dwóch.
W tym miejscu serdeczne pozdrowienia dla nich, fajne chłopaki, pozytywny przekaz leci.
I tu ciekawostka- wszyscy braliśmy ten sam specyfik w zastrzyku, ale było różne dawkowanie, np jeden z kolegów ostatnia dawkę miał nieco zwiększoną. Nie wiem od czego to zależy, pewnie jakiś lekarz się wypowie.
Co do samego zabiegu mogę go podsumować jednym slowem- nuda
Gdyby nie wspaniała Pani pielęgniarka ( jeśli to Pani czyta to gorąco pozdrawiam i dziękuję za kocyk
Jak to wygląda: siada się w dużym wygodnym, regulowanym fotelu, wenflon w rękę lewa i prawa, podłączenie rurkami do maszyny separacyjnej stojącej obok i... 5h leżenia prawie w bezruchu. Pierdolca można dostać. Oczywiście jeśli ktoś ma lepszą produkcję komórek wychodzi po 3-4h, ale u mnie trwało to dokładnie 5. Plus godzina czekania na wyniki, plus godzina zanim podłączą, etc, no 7h trzeba spędzić.
Po wszystkim dostaje się komplet wyników, broszurkę o tym jak i kiedy można się skontaktować z biorca, książkę z historiami dawców i biorców, no i oczywiście legitymację dawcy i znaczek. Niestety bez pompy- żadnych kwiatów, wywiadów ani uścisków dłoni. Ale i tak fajnie.
Podsumowanie+TLDR
Nieprzyjemności ograniczają się do paru zastrzyków, grypowych objawów, wkloc wenflonami i spędzeniu paru godzin w pozycji siedzącej. A przyjemności? Możliwość uratowania komuś życia.
I to jest w tym najważniejsze.
Wołam osoby które chciały być wołane
@3379338
@Thomash80
@kajak98
@Pleonazm
@zuchtomek
@StaryMokasyn zuch chłopak, duma! Takich ludzi potrzeba na świecie :)
@StaryMokasyn a mozna miec inaczej ulozone rece? Np jakbys chcial w te pare godzin pograc na switchu czy cos?
@Zielczan teoretycznie tak. Natomiast wenflony są na tyle długie, że każde mocniejsze zgięcie w łokciu powoduje zaburzenia przepływu krwi, alarm na urządzeniu i zatrzymanie pomp. Czyli w praktyce ręką podłączona bezpośrednio do maszyny właściwie nie ruszasz (moja lewa) a drugą tylko w ograniczonym zakresie.
Brawo! Trochę jestem zdziwiony, że dają namiary na biorcę
@Pleonazm nie dają, gdzie masz takie info?
W ciągu 2 najbliższych lat nie mogę się skontaktować z biorca bezpośrednio, jeśli chce napisać to wszystko cenzuruje DKMS. Po tym czasie istnieje możliwość spotkania jeśli biorca i dawca będą chcieli.Natomiast dostałem info, że biorca w moim wypadku to dorosła kobieta. Z Polski. Jak to czytasz to dużo zdrowia
@StaryMokasyn biję się w pierś. Źle zrozumiałem tekst czytany
Gratulacje!
Zaloguj się aby komentować