Do zaprojektowania i prowadzenia nadzoru nad prowadzeniem prac budowy sarkofagu konieczne było wykonanie pomiarów, a co najmniej sprawdzenia co można wykorzystać do podparcia, a na co uważać. W tym miejscu nawet BioSaszka z poziomnicą by się nie sprawdził.
Pomiary na podstawie oryginalnych planów budynku i zdjęć wykonywanych z helikoptera niestety nie były wystarczające.
Na początku zaczęto wykorzystywać batyskafy oceaniczne. Jednak służyły one tylko do wstępnych oględzin i pomiaru promieniowania – w czerwcu 1986 r. dzięki tej metodzie zmierzono, że przy przechylonej pokrywie reaktora poziom promieniowania wynosił bagatela 30000 R/h (300 Sv/h)! Jednak problemem był możliwości sterowania batyskafem i brak komunikacji radiowej z operatorami dźwigu.
A wiec zespawali takie grube cudo z płyt stalowych i ołowianych, dali grubaśne bulaje ze szkła ołowiowego, wyposażyli w aparaturę do sterowania, łączności radiowej po kablu, dalmierz i niwelator, no i stołek. No i taki inżynier był zamykany w środku i na linie spuszczany nad reaktor. Wot technika! Ale innej metody raczej nie było.
#czarnobyl
57fb342f-0531-4c5d-9d20-f1cb7a316eae
7204550b-25c5-461e-94ce-fc8fa5ec6156
164c4911-2615-4269-aac9-3ef3df3e79ec
karwojtek

Łączność radiowa po kablu. Tylko w Rosji 🙂

Dzban3Waza

W ogóle zajebiste xD każą ci jechać do strefy skażonej i ogólnie huj z toba

Zaloguj się aby komentować