Może uda mi się wznowić siłownię, ogarnąć michę? Może dam radę się zmotywować żeby nauczyć gotować, robić sobie wartościowe pod kątem wartości odżywczych posiłki? Czy dalej pracować tam gdzie pracuję, czy w ogóle zostawać w branży mechanicznej/cnc? Czy dam radę spróbować nauczyć się grać na gitarce? Czy otworzę się na innych mimo tego że dopiero będę zaczynał prawdziwe ogarnianie i odgruzowywanie siebie? Czy odważe się założyć Tindera czy inne gówno i wystawić na rzeczywistą, powierzchowną ocenę swojej osoby?
Tak wiele pytań, tak wiele niewiadomych i zmiennych.
Ciężko jest normalnie żyć.
#takaprawda #takasytuacja #zalesie #pytanie #kiciochpyta
@Pimenista2 Odcięcie pępowiny konieczne.
Powiem też nudno ale prawdziwie: jeśli sam nie rozumiesz tego co się dzieje, to trzeba iść na terapię.
@Marchew rozumiem, albo inaczej - zrozumiałem. Jestem na tyle zdeterminowany że nie ma już odwrotu z przeprowadzką. Wierzę tylko że będzie to efekt lawiny i zaczną się poprzez moje działania klarować pozostałe dziedziny życia.
@Pimenista2 u mnie mija 2,5 roku od wyprowadzki. Udało się: rzucić palenie, ogarnąć michę, wrócić na siłownię. Nie bardzo udało się wychodzenie do ludzi i szczerze mówiąc nie bardzo mam pomysł jak to zmienić. Myślałem też o pójściu na studia, ale jakoś brak mi motywacji. Randkowac też próbowałem i powiem tyle - idź pan w uj z tymi apkami. O ile przez dwa lata szło dobrze i czułem jakiś progres, tak teraz mam wrażenie, że utknąłem.
@derzaba No ja nigdy nie próbowałem. Sęk w tym że jestem świadomy że przez najbliższy rok powiedzmy może byc ciężko bo mam trochę kg do zrzucenia i różnica będzie bardzo widoczna. Natomiast tak czy siak nie należe do chadów. Może jak się odpicuję to mój looks rate rośnie, ale to już muszę się naprawdę postarać. Kolejna sprawa, że z nowopoznanymi osobami nie bardzo potrafię gadać, a jak to jest osoba płci żeńskiej to już w gl. Mogę być śmieszek, mogę pogadać na tematy ogólne, ale prawdziwe ja okazuje dopiero po naprawdę dłuższej znajomości. Sęk w tym żeby nawiązać i utrzymać tę znajomość, oswoić się z osobą/osobami by te swoje prawdziwe ja pokazać.
Na studiach miałem tak naprawde jedną koleżanke z którą mogłem pogadać bez żadnego zawachania czy jebnięcia buraka - gdy gadam z nowopoznaną osobą albo nawet w robocie to coś tam czasem pogadam, ale zdarza się że coś palnę i walę buraka - w cale niekoniecznie uzasadnionego i tu jest mój ból.
@Pimenista2
Kolejna sprawa, że z nowopoznanymi osobami nie bardzo potrafię gadać, a jak to jest osoba płci żeńskiej to już w gl. Mogę być śmieszek, mogę pogadać na tematy ogólne, ale prawdziwe ja okazuje dopiero po naprawdę dłuższej znajomości. Sęk w tym żeby nawiązać i utrzymać tę znajomość, oswoić się z osobą/osobami by te swoje prawdziwe ja pokazać.
ehh, jakbym o sobie czytał, tylko ja nie mam jakiejś bariery w stosunku do kobiet. Nie ma dla mnie różnicy, czy nowopoznana osoba to facet, czy baba. Muszę najpierw kogoś poznać, aby poczuć się swobodnie. Oguem to ludzie mnie raczej lubią, przynajmniej takie mam wrażenie. Nigdy też nie byłem typowym przegrywem, bo zawsze miałem jakieś (niewielkie bo niewielkie) grono znajomych i bywałem też w związkach. Mój problem polega na tym, że stare znajomości z licbazy i studiów się pourywały, a obecnie nie mam jak poznawać nowych ludzi. Chadem niestety też nie jestem, plus taki, że nie mam problemów z nadwagą.
@derzaba no u mnie właśnie się to dzieje. Jeszcze kilka znajomości ze studiów próbuję utrzymywać, ale to na ostatnim włosku wisi wszystko. Jedyni ludzie z którymi mogę pogadać w pełni na luzie itd. to są ludzie z pracy (najbliższe grono oczywiście, bo nie każdy współpracownik to mój ziomek xd).
@Pimenista2 próbuj nowych rzeczy, aż znajdziesz coś co Cię jara
poradzisz sobie na pewno dużo spokoju życzę
@ICD10F20 dziękuję
Zaloguj się aby komentować