Co musiał palić Elon Musk, że na miejsce fabryki Tesli wybrał Niemcy? [OPINIA]
Otwarcie fabryki Tesli pod Berlinem już jest opóźnione. Wygląda na to, że nikt nie poinformował Elona Muska o niemieckim "biurokratycznym ping pongu" - pisze w opinii Andreas Kluth, publicysta Bloomberga.
Armin Laschet, szef niemieckiej chadecji oraz kandydat na przyszłego kanclerza kraju, niedawno trafił w dziesiątkę swoją doraźną analizą tego, co dolega Niemcom. Przypadłość tę nazwał „biurokratycznym ping pongiem” i zilustrował to zdjęciem skrzyżowania ulic ze wschodnich obrzeży Berlina. Otóż ok. 25 lat temu lokalni mandaryni postanowili zainstalować sygnalizację świetlną, aby sprawić, że przekraczanie ulic będzie bezpieczniejsze. I wtedy pojawiły się „rakietki” do pingponga.
Po pierwsze, wygląda na to, że osoby z administracji miejskiej pokłócili się z administracją wodociągów o to, kto za co ma odpowiadać, gdyż teren był przedmiotem ochrony środowiskowej. Później zmieniło się prawo i instalacja sygnalizacji świetlnej wymagała nowej specyfikacji. Jeszcze później specjaliści od transportu publicznego doszli do wniosku, że sygnalizacja wprowadzi zamęt do rozkładów jazdy przy znajdujących się w pobliżu przystankach. I trwało to aż do ubiegłej jesieni, kiedy to ktoś doznał objawienia i zainstalowano prowizoryczną sygnalizację świetlną.
Więcej na ten temat: https://forsal.pl/biznes/przemysl/artykuly/8201060,fabryka-tesli-niemcy-co-musial-palic-elon-musk-ze-na-miejsce-fabryki-tesli-wybral-niemcy-opinia.html
Otwarcie fabryki Tesli pod Berlinem już jest opóźnione. Wygląda na to, że nikt nie poinformował Elona Muska o niemieckim "biurokratycznym ping pongu" - pisze w opinii Andreas Kluth, publicysta Bloomberga.
Armin Laschet, szef niemieckiej chadecji oraz kandydat na przyszłego kanclerza kraju, niedawno trafił w dziesiątkę swoją doraźną analizą tego, co dolega Niemcom. Przypadłość tę nazwał „biurokratycznym ping pongiem” i zilustrował to zdjęciem skrzyżowania ulic ze wschodnich obrzeży Berlina. Otóż ok. 25 lat temu lokalni mandaryni postanowili zainstalować sygnalizację świetlną, aby sprawić, że przekraczanie ulic będzie bezpieczniejsze. I wtedy pojawiły się „rakietki” do pingponga.
Po pierwsze, wygląda na to, że osoby z administracji miejskiej pokłócili się z administracją wodociągów o to, kto za co ma odpowiadać, gdyż teren był przedmiotem ochrony środowiskowej. Później zmieniło się prawo i instalacja sygnalizacji świetlnej wymagała nowej specyfikacji. Jeszcze później specjaliści od transportu publicznego doszli do wniosku, że sygnalizacja wprowadzi zamęt do rozkładów jazdy przy znajdujących się w pobliżu przystankach. I trwało to aż do ubiegłej jesieni, kiedy to ktoś doznał objawienia i zainstalowano prowizoryczną sygnalizację świetlną.
Więcej na ten temat: https://forsal.pl/biznes/przemysl/artykuly/8201060,fabryka-tesli-niemcy-co-musial-palic-elon-musk-ze-na-miejsce-fabryki-tesli-wybral-niemcy-opinia.html
Zaloguj się aby komentować