#ciekawostki #korea #koreapolnocna
Kim Pyong Il jest synem pierwszego dyktatora Korei Północnej - Kim Il Sunga (Irsena), bratem przyrodnim drugiego dyktatora - Kim Jong Ila (Dzong Ila) I przyrodnim stryjem Pącka - obecnego szefa KRLD.
Od 1998r do 2015r był ambasadorem KRLD w Polsce. Pamiętam że nasza prasa (chyba Rzepa) pisała że żyje w złotej klatce - określenie mocno na wyrost. W klatce - tak, złotej - niekoniecznie.
Jednocześnie placówka w Warszawie była dla niego swego rodzaju azylem - ogólnie cieszył się szacunkiem i do tego z rysów twarzy przypominał swojego ojca Kim Il Sunga, czego nie można było powiedzieć o Kim Jong Ilu. W ojczyźnie za panowania brata jego życie nie byłoby tak bezpieczne jak w Warszawie.
Dzieci Kim Pyong Ila - syn i córka - wychowały się tutaj, skończyły studia i biegle mówią po Polsku. Tak, bezpośredni kuzyni Pącka mówią po Polsku i można było się na nich natknąć w Warszawie. Pan Kim In Kang robił nawet doktorat z prawa międzynarodowego w PANie, lecz nie doktoryzował się. Prawdopodobnie z powodu konieczności powrotu do ojczyzny, gdzie znalazł pracę w ministerstwie spraw zagranicznych KRLD. O córce - Kim Ung Song - niczego nie udało mi się wyszperać.
Od 2015 do 2019 Kim Pyong Il pełnił obowiązki ambasadora KRLD w Pradze skąd powrócił do ojczyzny na emeryturę.
Z jego misją jako ambasadora w Polsce wiąże się sporo ciekawych historii.
Władze KRLD ograniczyły w pewnym momencie możliwość poruszania się polskich dyplomatów po Północnej Korei, bodajże do promienia 40km wokół Pjongjangu. W ramach retorsji Kim Pyong Il i jego świta mieli taki sam zakaz w Polsce, wokół Warszawy.
Ambasada w Warszawie przy Bobrowieckiej to dość ciekawy widok. Niski, ponury ale monumentalny gmach w stylu wschodnim, na tyłach dziedziniec że smutnymi zapuszczonymi blokami mieszkalnymi personelu. Przy bramie była gablota że zdjęciami w stylu "Kim Jong Il looking at things"
Tyle że sama ambasada ambasadą nie była. Z powodu zwykłej biedy ambasada wynajęła gmach jako biurowiec, w którym siedzibę miało nawet studio Grubasa Walaszka.
Dobra, to tyle, zmęczyłem się. Łapcie zdjęcie Kim Pyong Ila.
Kim Pyong Il jest synem pierwszego dyktatora Korei Północnej - Kim Il Sunga (Irsena), bratem przyrodnim drugiego dyktatora - Kim Jong Ila (Dzong Ila) I przyrodnim stryjem Pącka - obecnego szefa KRLD.
Od 1998r do 2015r był ambasadorem KRLD w Polsce. Pamiętam że nasza prasa (chyba Rzepa) pisała że żyje w złotej klatce - określenie mocno na wyrost. W klatce - tak, złotej - niekoniecznie.
Jednocześnie placówka w Warszawie była dla niego swego rodzaju azylem - ogólnie cieszył się szacunkiem i do tego z rysów twarzy przypominał swojego ojca Kim Il Sunga, czego nie można było powiedzieć o Kim Jong Ilu. W ojczyźnie za panowania brata jego życie nie byłoby tak bezpieczne jak w Warszawie.
Dzieci Kim Pyong Ila - syn i córka - wychowały się tutaj, skończyły studia i biegle mówią po Polsku. Tak, bezpośredni kuzyni Pącka mówią po Polsku i można było się na nich natknąć w Warszawie. Pan Kim In Kang robił nawet doktorat z prawa międzynarodowego w PANie, lecz nie doktoryzował się. Prawdopodobnie z powodu konieczności powrotu do ojczyzny, gdzie znalazł pracę w ministerstwie spraw zagranicznych KRLD. O córce - Kim Ung Song - niczego nie udało mi się wyszperać.
Od 2015 do 2019 Kim Pyong Il pełnił obowiązki ambasadora KRLD w Pradze skąd powrócił do ojczyzny na emeryturę.
Z jego misją jako ambasadora w Polsce wiąże się sporo ciekawych historii.
Władze KRLD ograniczyły w pewnym momencie możliwość poruszania się polskich dyplomatów po Północnej Korei, bodajże do promienia 40km wokół Pjongjangu. W ramach retorsji Kim Pyong Il i jego świta mieli taki sam zakaz w Polsce, wokół Warszawy.
Ambasada w Warszawie przy Bobrowieckiej to dość ciekawy widok. Niski, ponury ale monumentalny gmach w stylu wschodnim, na tyłach dziedziniec że smutnymi zapuszczonymi blokami mieszkalnymi personelu. Przy bramie była gablota że zdjęciami w stylu "Kim Jong Il looking at things"
Tyle że sama ambasada ambasadą nie była. Z powodu zwykłej biedy ambasada wynajęła gmach jako biurowiec, w którym siedzibę miało nawet studio Grubasa Walaszka.
Dobra, to tyle, zmęczyłem się. Łapcie zdjęcie Kim Pyong Ila.
powiązań Walaszka z reżimem koreańskim to się spodziewałem, ale tak na 30%
@voy.Wu
Siedzibę tam miała przez długi czas redakcja 4fun.tv . Była też plakietka Git Produkcja ale czy sam Otyły Pan tam bywał tego nie wiem. Ale na zasadzie nieważne czy ty ukradłeś czy tobie ukradli jesteś zamieszany w kradzież.
Udało mi się doszperać czegoś o Pani Kim Ung Song
@pierdonauta_kosmolony Polish (fluent). pewnie wróciła do koreii i pomyślała: "kurwa mać, w co ja się wjebałam. przepierdolone w tej koreii".
@voy.Wu
Zwykle wracają i albo ginie po nich wszelki słuch albo zajmują jakieś urzędnicze stanowiska. Gdzieś czytałem o córce dyplomaty która postanowiła ze sobą skończyć po odwołaniu rodziny z powrotem do Korei.
Zaloguj się aby komentować