Cena wynajmu mieszkań podskoczyła w ostatnich dwóch, trzech latach, drastycznie do góry.
Oprócz podwyżki energii, nagle pojawia się podwyżka czynszu w spółdzielni (niezwiązana z energią) oraz horrendalne ceny za śmieci. Segregacja śmieci okazuje się wyborem uzależnionym od ceny jaką jesteśmy zapłacić. Segregacja ok, nie segregacja be. Nie chodzi o środowisko. Chodzi o pieniądze i infrastrukturę, którą dysponuje dana spółdzielnia lub nie. A teraz hit: fundusz rentowy - kwota, która wchodzi w skład czynszu. Czy śledzimy na co te pieniądze są wydawane? Fajnie, jak coś się dzieje, gorzej jak płacimy i po czasie orientujemy się, że nie wiemy na co one poszły. A jak jest u was z wynajmem? Czy wynajmować, znaczy się godzić na wszystko? Czy jest jakaś granica? A może zdecydowaliście się pójść na tak zwane "swoje"? Dajcie znać, bo ludzi, którzy chcą mieszkać i uczciwie żyć jest więcej od tych (na szczęście), którym widmo bezdomności już zajrzało w oczy i nie mogą się pozbierać...
Oprócz podwyżki energii, nagle pojawia się podwyżka czynszu w spółdzielni (niezwiązana z energią) oraz horrendalne ceny za śmieci. Segregacja śmieci okazuje się wyborem uzależnionym od ceny jaką jesteśmy zapłacić. Segregacja ok, nie segregacja be. Nie chodzi o środowisko. Chodzi o pieniądze i infrastrukturę, którą dysponuje dana spółdzielnia lub nie. A teraz hit: fundusz rentowy - kwota, która wchodzi w skład czynszu. Czy śledzimy na co te pieniądze są wydawane? Fajnie, jak coś się dzieje, gorzej jak płacimy i po czasie orientujemy się, że nie wiemy na co one poszły. A jak jest u was z wynajmem? Czy wynajmować, znaczy się godzić na wszystko? Czy jest jakaś granica? A może zdecydowaliście się pójść na tak zwane "swoje"? Dajcie znać, bo ludzi, którzy chcą mieszkać i uczciwie żyć jest więcej od tych (na szczęście), którym widmo bezdomności już zajrzało w oczy i nie mogą się pozbierać...
Zaloguj się aby komentować