Brak równowagi, czyli jak umierają mocarstwa

Upadek Imperium Rzymskiego jest nowym trendem na Tik Toku, ale w humanistyce od ponad 200 lat wraca jak bumerang, zazwyczaj wraz z porównaniami do współczesnej kultury.

210 – tyle głównych przyczyn upadku Rzymu wskazywali przez ten czas badacze

Rzym upadał od chrześcijaństwa i od rur z ołowiu. Od nadmiernego socjalizmu i dzikiego kapitalizmu. Od ascetyzmu a także hedonizm. No i, naturalnie, od żydowskich wpływów. Dziwnym trafem zazwyczaj ten demoniczny dla danego autora czynnik znajduje analogię we współczesności, przez co wniosek „czego unikać a co popierać” dla czytelnika nasuwa się sam.

Tymczasem jednak zaraz po I Wojnie Światowej pojawiła się teoria, że żeby nie umrzeć najlepiej po prostu się nie urodzić.

Tak mniej więcej można streścić poglądy na kulturę Oswalda Spenglera, Niemca który przeżywając porażkę ojczyzny w I Wojnie Światowej popełnił jedno z najważniejszych dzieł o historii filozofii jakie napisano. Porównanie do umierania i urodzin nie jest przypadkowe, Spengler bowiem co i raz robi biologiczne analogie, twierdząc, że zmierzch każdej kultury jest zjawiskiem równie koniecznym jak śmierć każdego żywego organizmu.

Na początku warto zaznaczyć, że nie napisałbym tego tekstu gdyby tylko o filozofię historii chodziło.

Spengler opisuje bowiem bardzo dobrze różnice, o których właściwy artykuł chciałem popełnić: pomiędzy antyczną Grecją epoki klasycznej (od wojen perskich do podbojów Aleksandra) a Imperium Rzymskim. Różnice te wydają mi się widoczne na pierwszy rzut oka, jednak zdumiewająco mało się o nich pisze i nierzadko wymienia jednym tchem Grecję i Rzym.

Tymczasem Spengler uważa oba społeczeństwa za dwa różne zjawiska. Klasyczna Grecja stanowi kulturę, Imperium Rzymskie zaś cywilizację. Cywilizacja to finisz kultury, chociaż zdaniem Spenglera finisz konieczny i nieunikniony.

Według niemieckiego autora trudno jednak na pierwszy rzut oka zauważyć, że coś złego dzieje się z cywilizacją. Pozornie odnosi ona wielkie sukcesy, a z punktu widzenia wielu typowych standardów panuje w niej dobrobyt. Jednak posługując się metaforą wielkiego, starego drzewa filozof wskazuje, że prawdziwe „życie” jest tylko w czymś co się dopiero staje, a nie co już jest. Wielkie drzewo może górować nad okolicą, jednak dalej już rosnąć nie będzie, trwa siłą rozpędu i jest po postu kwestią czasu kiedy się przewróci.

Cywilizacja nie jest czymś co produkuje, lecz czymś co konsumuje

Rozwój cywilizacji jest praktyczny i utylitarny, nie zaś odkrywczy i twórczy. To zresztą pierwsza różnica która mi się nasuwa pomiędzy Rzymem i Grecją. Filozofia, astronomia, matematyka – w tych dyscyplinach Grecy biją Rzymian na głowę. Ale Rzymianie w to miejsce stworzyli prawo do dziś, po adaptacji, stosowane w Europie kontynentalnej. To Rzymianie wynaleźli beton, kopułę i łuk posuwając architekturę o całą epokę do przodu. Zbudowali drogi i systemy łączności wykorzystywane jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Grecja to potęga teorii, Rzym praktyki.

Ale dla Spenglera ten praktyczny rozrost był łabędzim śpiewem upadającego kolosa.

Rozrost technologiczny i terytorialny był skierowany na zewnątrz. Ludzie zaczynają patrzeć na siebie przez pryzmat swoich wytworów materialnych, a nie swojej tożsamości. Erich Fromm powiedziałby, że z postawy „być” przechodzą na „mieć”. A Spengler, podobnie jak Ortega y Gasset czy Le Bon mówi o powstaniu masy w miejsce społeczeństwa. Społeczeństwo jest organizmem, gdzie poszczególne części są niezastępowalne, masa zaś maszyną złożoną z wymienialnych trybików.

Ale właściwie dlaczego rozwój kultury ma ostatecznie doprowadzić do jej upadku?

Można to sobie łatwo porównać do śmierci z przepracowania człowieka, który zaszedł zbyt daleko w karierze i nie potrafi podźwignąć nowych, licznych obowiązków i życia na najwyższych obrotach. Spengler ma dosyć pesymistyczne spojrzenie na naturę człowieka i wychodzi z założenia, że nie można być świetnym we wszystkim. Społeczeństwo, które rozrasta się na coraz to nowe terytoria i podbija coraz to nowe dziedziny życia traci kreatywność i ogranicza się tylko do praktycznego i utylitarnego przetwarzania i wykorzystywania starych osiągnięć.

Dodatkowo, rozmiar terytorialny i coraz większe zniuansowanie kultury sprawia, że dla przeciętnego mieszkańca (czy raczej obywatela, w przypadku Rzymu była to konstrukcja prawna a nie narodowa) jawi się ona jako obca. Przeciętny Ateńczyk (a raczej wolny ateński mężczyzna) brał bezpośredni udział w tworzeniu prawa, polityki i kultury polis. W Imperium Rzymskim było to niemożliwe, a poszczególne dziedziny (rządzenie, twórczość artystyczna itp.) stały się zamkniętą dla laików domeną specjalistów.

W takich okolicznościach szerokie masy społeczne dotykał nihilizm i życie wokół hasła „chleba i igrzysk”, które nie dawało odpowiedzi na z natury trapiące człowieka pytania egzystencjalne. Stąd pojawiła się przestrzeń dla wielu mistycznych sekt i religii spośród których jedna na następne kilkanaście wieków opanowała Europę.

Zbyt wielcy by przetrwać?

Po kryzysie 2008 roku pojawiło się określenie „zbyt wielcy by upaść” które oznaczało, że rzekomo niektóre korporacje muszą być ratowane przez rządy, bo ich bankructwo pociągnie za sobą całą gospodarkę. Spengler wobec kultury stosował pogląd odwrotny: każda, która rozrasta się zbyt mocno musi upaść bo nie jest w stanie utrzymać własnego ciężaru.

Żeby wyciągnąć wnioski w tak ogólnej materii jak teoria rozwoju cywilizacji muszą one także być bardzo ogólne. Szukanie konkretnej cechy kultury, która sprzyja upadkom nie ma sensu. Tak jak nie ma sensu szukanie jednej siły, która sprzyja upadkom fizycznym. Upada się od dowolnej siły, której nie równoważy żadna inna. Tak samo kultura może upaść od każdej, choćby najpiękniejszej idei, jeżeli jest stosowana w nadmiarze.

PS: Jeżeli podoba Ci się to co robię możesz mnie wesprzeć drobnym datkiem w linku poniżej:

https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

#historia #filozofia #filozofiadlajanuszy
4d12a9d4-8fba-470d-9752-90aa9e42b38a
bagela

@loginnahejto.pl a już myślałem że to pracownicy British Museum w drodze na wyspy

Zaloguj się aby komentować