Mój dziadek odszedł. Miał 84 lata i można by powiedzieć, że swoje przeżył, gdyby nie to, że wykończyli go w szpitalu.
Miał Alzheimera i problemy z płucami (pylica, dość zaawansowana, musiał robić nebulizacje itp.), ostatnio pojawił się też Parkinson, ale ogólnie dobrze sobie radził, na tyle na ile się da. Ostatnio był osłabiony, więc szybka decyzja reszty rodziny - niech mu coś podają w szpitalu, żeby go odżywiło, żeby nabrał witalności, czy cokolwiek. Zostali poinformowani o jego problemach z pamięcią (kto ma takie osoby w rodzinie ten wie, że zagubione są przerażone i agresywne, ale dziadek nie był niebezpieczny, tylko krzyczał), że czasem się gubi i trzeba do niego na spokojnie podjeść. Co zrobili?
Zapięli go pasami i zostawili samemu sobie. Najprawdopodobniej się udusił, bo leżąc na plecach, bez możliwości wstania, odkaszlnięcia czy nebulizacji odpłynął, a potem umarł.
Sam, nad ranem. Nie chcę nawet myśleć, czy bardzo cierpiał i czy był świadomy. Oczywiście na wypisie "niewydolność oddechowo- krążeniowa".
I wiecie co? Nic im się nie udowodni. A ty człowieku teraz żyj z wyrzutami co powiedziałeś, co zrobiłeś, czemu tak rzadko odwiedzałeś itp. Czasu się nie cofnie, a umysł chodzi na pełnych obrotach, zarzucając wspomnieniami.
To jest nie do pomyślenia, że gdy byłam u niego niecałe 2 miesiące temu, nie pomyślałam, że to nasze ostatnie spotkanie. Dał mi doniczkę do kwiatów i powiedział, że jak przyjedzie, to chce zobaczyć w niej roślinkę. A teraz już nie przyjedzie. Nie będzie wspólnych świąt, obiadów, żartów.. nie zwróci się do mnie i kuzynek słowami "oj i tak to jest moje drogie panie... moje śliczne wnusie". Nawet jak żartował (mam na myśli zarówno czarny humor jak i te zberezne żarty, czy szowinistyczne), to nigdy tak, żeby ktoś się poczuł urażony, robił to z takim takem i wyczuciem.
Został w tej trumnie, ubrany w najlepszy garnitur. Znów taki sam. Chłodny i jakby marmurowy. Zupełnie nie przypominał mężczyzny jakim był. Był zabiedzony i zmarnowany.
W głowie mi się to nie mieści. Do dzisiaj myślałam, że to żart, a potem weszliśmy tam i nogi mi się ugięły. Moja mama miała z nim trudne relacje - Ona pierwsze dziecko, wpadka i dla niej musiał zrezygnować z marzeń- chciał być muzykiem, miał do tego zadatki, do tego był zabawny, mógł być dobrym wodzirejem, takie 2w1. Często jej wypominał, że zmarnowała mu marzenia, ale nas kochał i przed jej śmiercią się pogodzili. (╯︵╰,)
Jest mi tak ciężko, leżę obok mojego mężczyzny i płacze cicho, żeby go nie obudzić. Ech.. tym, którzy to przeczytali, wybaczcie za trucie, musiałam chociaż część z siebie wyrzucić.
Dbajcie o bliskich i kontakt. Jeśli możecie dokumentujcie dla siebie wszystkie spotkania, jest później co wspominać. Ja jego zdjęć i mamy mam raptem kilka, wszystko się potraciło na starych telefonach i komputerach..
dużo spokoju życzę.
@Roche trzymaj się ciepło! Ale pamiętaj, zmarłym życia już nie przywrócisz, za to żywym wciąż możesz jeszcze dać bardzo dużo szczęścia. Oby spokojnej nocy!
@Roche życzę Ci dużo siły. Porozmawiaj o swoich odczuciach ze swoim partnerem... tyle razy ile potrzebujesz.
"Truj" ile wlezie. Trzymaj się!
@Roche nie obwiniaj sie. Tak sie spolecznstwo wyksztalcilo ze trzeba robic, malo kto ma mozliwosc zajac sie starszymi i zaprwnic im godziwy koniec w domowym zaciszu, szczegolnie z takimi chorobami gdzie potrzebna jest stala opieka specjalistyczna. Pamietaj i opowiadaj nastepnym pokoleniom kim byl i co w zyciu cenil. Bolec bedzie chwile i bolec ma bo ta osoba cos dla ciebie znaczyla. Przytulam przez internet i kondolencje wysylam, weekend idzie to sie za pamiec dziadka cos wypije.
@Roche Dzięki, że podzieliłaś się swoją historią. Nie tylko Ty masz takie doświadczenia, choć każdy ma nieco inne.
Cóż, weszłaś w czas, w którym coraz częściej będziesz doświadczać śmierci - bliskich i znajomych. Doświadczać bólu bliskich i znajomych, którzy kogoś stracili.
Trzymaj się.
W tym wieku do szpitala to jak wyrok
@SuperSzturmowiec dziwny zbieg okoliczności, na prawdę xD
Moje kondolencje. Życie daje ci nowe zadanie - dojechanie kogoś kto zdecydował żeby tak potraktować człowieka. Krew za krew nie odpuszczaj. To nie chodzi już o udowodnienie bo zawsze się wykręcą - ale smrodu im narobić wokół nawet trzeba. Może oficjalna skarga? Media? Spotkanie lekarza który jest za to odpowiedzialny i zrobienie mu publicznie jazdy? Sama zdecydujesz. Życzę odnalezienia spokoju ducha
@Belzebub To nic nie da, lekarz nigdy nie będzie zeznawał przeciwko innemu lekarzowi i niczego nie podpisze, co mogłoby zaszkodzić koledze po fachu. A bez tego możesz sobie wynajmować najbardziej jadowitych prawników i tylko stracisz nieco kasy na ich opłacanie, niczego nie zwojują.
Próbowałem paru konowałów poszczuć papugami właśnie, kiedy omal nie przewieźli mi nowonarodzonego syna do Świętego Piotra. Zapomnij, nie ma szans, na gębę ci powiedzą, że ten czy tamten zrobił błąd w sztuce, ale pod niczym się nie podpiszą. A na gębę to się możesz na piwo umówić, a nie szarpać po sądach.
@jonas szanuje za próbę. Nie mniej jednak pisząc swój komentarz mam na myśli bardziej bezpośrednie działanie...czytaj między wierszami
@Belzebub Wtedy dostajesz paragrafem za nękanie, napaść czy co tam jeszcze papuga lekarza mu podpowie.
@jonas niekoniecznie. Trzeba być po prostu sprytnym i kulturalnym
@Belzebub zapomnij, tu same miękkie rury siedzą... nic nie powiedzą... nic nie zrobią... napiszą swoje ogromne rozczarowanie w Internecie... starej szkoły już nikt nie praktykuje
@Roche Trzymaj się! Przykro mi, że coś takiego się wydarzyło
Zaloguj się aby komentować