Barra - wyspa oryginalna
hejto.pl#podroze #ciekawostki #tworczoscwlasna #podrozujzhejto #pracbaza
Dzisiaj trochę podróży. Ale w miejsce nieoczywiste, które ja szczególnie lubię.
Zapraszam was na Szkocką wyspę Barra. Najdalej na południe wysuniętą wyspę, z archipelagu Hybryd Zewnętrznych.
Dlaczego ta wyspa jest oryginalna? O tym poniżej, bo jest kilka ciekawostek, które sprawiły, że bardzo zaintrygowało mnie to miejsce.
Odwiedziłem tą wyspę w 2018r. oczywiście w ramach pracy. Sam nawet bym nie wiedział o istnieniu takiego miejsca.
Wyspa ma około 60km kwadratowych. Zamieszkuje ją około tysiąca osób. Można ją przejechać dookoła, w jakieś 30min samochodem. Jest na niej kilka miejsc, które są bardzo oryginalne. Ale po koleji.
Na wyspę można dostać się na dwa sposoby. Promem (my płynęliśmy małym promem z większej wyspy Skye).
Barra posiada dwa porty. Mniejszy: Aird Mhor Barra i większy: Castlebay, który jest jednocześnie największą miejscowością wyspy. Drugim sposobem jest samolot. I tutaj pierwsza osobliwa ciekawostka: Lotnisko na Barra ma pas startowy na plaży i jest wykorzystywane tylko podczas odpływu.
Teren jest raczej górzysto-skalisty, zwłaszcza na wschodzie. Ludzie w większości posługują się tam językiem gaelickim. Oczywiście można się z nimi porozumieć po angielsku, ale jak zaczną napierdzielać w swoim dialekcie, to nie masz szans (° ͜ʖ °) Jak pada deszcz, to pionowo, bo wieje jak w kieleckim. A w zasadzie, to momentami nawet nie deszcz, tylko woda niesiona przez wiatr z atlantyku. My naubierani w softshele, puchowe kamizelki, a tubylcy popierdalają w swetrach ¯\_(ツ)_/¯
Drugą ciekawostką, jest nieduży zamek na wodzie z XV wieku. Kismul Castle. Przez cały swój żywot, własność rodu MacNeill'ów, którzy opuścili go w XVIII wieku, a następnie strawił go pożar. Jednak dynastia MacNeill nadal była właścicielem posiadłości. w roku 2000 potomek rodu, przekazał zamek pod zarząd wyspy, w zamian za rokroczną opłatę w wysokości 1 funta i jednej butelki whisky (taka jest legenda)
80% mieszkańców to katolicy, w związku z tym, jest i kościół. Moim zdaniem bardzo ładny i położony na wzgórzu ponad miastem Castlebay.
Następna ciekawostka to miejsce katastrofy samolotu Catalina. Wrak leży na wyspie Vatersay "przyklejonej" do Barra, groblą. Mieszkańcy uważają, że Vatersay przyciąga pecha. Niestety nie mam zdjęcia tego wraku, chociaż tam byłem, jednak praca w moim zawodzie, czasami jest tak intensywna, że nie mam czasu nawet wyciągnąć telefonu, żeby cyknąć fotkę. Nagrywamy np. w deszczu, pod presją i spadamy w następne miejsce. Ale łatwo to miejsce znaleźć w sieci.
Ostatnia ciekawostka jest swojska (° ͜ʖ °) Po pierwszym dniu pracy, zadokowaliśmy się hotelu i oczywiście wyskoczyliśmy do marketu po jakieś alki. Jakie było moje zdziwienie, kiedy w lodówce z browarami napotkaliśmy...
Tyskie! oczywiście, nie kupiliśmy, bo nie po to podróżuję po świecie, żeby pić szczochy z Tychów. Wolimy szczochy z wysp (° ͜ʖ °)
Na wyspie spędziliśmy tylko dwa dni. I powiem wam szczerze, że mógłbym tam mieszkać. Mimo paskudnego klimatu. Ale z tego miejsca bił spokój. Mieszkańcy są ospali, oczywiście byli zaciekawieni naszą ekipą, ale to było zrozumiałe. Jednak można było z nimi pogadać bez zbędnego spoufalania się. Wiem, że już tam nie wrócę, ale bardzo się cieszę, że mogłem odwiedzić takie miejsce na ziemi (° ͜ʖ °)
Także stay tuned (° ͜ʖ °) i do zobaczenia w następnym artykule.
Dzisiaj trochę podróży. Ale w miejsce nieoczywiste, które ja szczególnie lubię.
Zapraszam was na Szkocką wyspę Barra. Najdalej na południe wysuniętą wyspę, z archipelagu Hybryd Zewnętrznych.
Dlaczego ta wyspa jest oryginalna? O tym poniżej, bo jest kilka ciekawostek, które sprawiły, że bardzo zaintrygowało mnie to miejsce.
Odwiedziłem tą wyspę w 2018r. oczywiście w ramach pracy. Sam nawet bym nie wiedział o istnieniu takiego miejsca.
Wyspa ma około 60km kwadratowych. Zamieszkuje ją około tysiąca osób. Można ją przejechać dookoła, w jakieś 30min samochodem. Jest na niej kilka miejsc, które są bardzo oryginalne. Ale po koleji.
Na wyspę można dostać się na dwa sposoby. Promem (my płynęliśmy małym promem z większej wyspy Skye).
Barra posiada dwa porty. Mniejszy: Aird Mhor Barra i większy: Castlebay, który jest jednocześnie największą miejscowością wyspy. Drugim sposobem jest samolot. I tutaj pierwsza osobliwa ciekawostka: Lotnisko na Barra ma pas startowy na plaży i jest wykorzystywane tylko podczas odpływu.
Teren jest raczej górzysto-skalisty, zwłaszcza na wschodzie. Ludzie w większości posługują się tam językiem gaelickim. Oczywiście można się z nimi porozumieć po angielsku, ale jak zaczną napierdzielać w swoim dialekcie, to nie masz szans (° ͜ʖ °) Jak pada deszcz, to pionowo, bo wieje jak w kieleckim. A w zasadzie, to momentami nawet nie deszcz, tylko woda niesiona przez wiatr z atlantyku. My naubierani w softshele, puchowe kamizelki, a tubylcy popierdalają w swetrach ¯\_(ツ)_/¯
Drugą ciekawostką, jest nieduży zamek na wodzie z XV wieku. Kismul Castle. Przez cały swój żywot, własność rodu MacNeill'ów, którzy opuścili go w XVIII wieku, a następnie strawił go pożar. Jednak dynastia MacNeill nadal była właścicielem posiadłości. w roku 2000 potomek rodu, przekazał zamek pod zarząd wyspy, w zamian za rokroczną opłatę w wysokości 1 funta i jednej butelki whisky (taka jest legenda)
80% mieszkańców to katolicy, w związku z tym, jest i kościół. Moim zdaniem bardzo ładny i położony na wzgórzu ponad miastem Castlebay.
Następna ciekawostka to miejsce katastrofy samolotu Catalina. Wrak leży na wyspie Vatersay "przyklejonej" do Barra, groblą. Mieszkańcy uważają, że Vatersay przyciąga pecha. Niestety nie mam zdjęcia tego wraku, chociaż tam byłem, jednak praca w moim zawodzie, czasami jest tak intensywna, że nie mam czasu nawet wyciągnąć telefonu, żeby cyknąć fotkę. Nagrywamy np. w deszczu, pod presją i spadamy w następne miejsce. Ale łatwo to miejsce znaleźć w sieci.
Ostatnia ciekawostka jest swojska (° ͜ʖ °) Po pierwszym dniu pracy, zadokowaliśmy się hotelu i oczywiście wyskoczyliśmy do marketu po jakieś alki. Jakie było moje zdziwienie, kiedy w lodówce z browarami napotkaliśmy...
Tyskie! oczywiście, nie kupiliśmy, bo nie po to podróżuję po świecie, żeby pić szczochy z Tychów. Wolimy szczochy z wysp (° ͜ʖ °)
Na wyspie spędziliśmy tylko dwa dni. I powiem wam szczerze, że mógłbym tam mieszkać. Mimo paskudnego klimatu. Ale z tego miejsca bił spokój. Mieszkańcy są ospali, oczywiście byli zaciekawieni naszą ekipą, ale to było zrozumiałe. Jednak można było z nimi pogadać bez zbędnego spoufalania się. Wiem, że już tam nie wrócę, ale bardzo się cieszę, że mogłem odwiedzić takie miejsce na ziemi (° ͜ʖ °)
Także stay tuned (° ͜ʖ °) i do zobaczenia w następnym artykule.