Proszę osoby które wychowały się w rodzinach w których jedno/oboje rodziców są niewierzący , odezwali się i dali znać jak u nich to wyglądało ?
Czy spotykały was jakieś nieprzyjemności w związku z tym za dzieciaka , jak i w dorosłym życiu ?
@LadySpy raczej sobie nie przypominam takich nieprzyjemnosci, nawet niektórzy zazdrościli bo na religię nie musiałem chodzić i miałem godzinę wolnego :p
@cebulaZrosolu jak wyżej. Może nie niewierząca rodzina ale nikt mnie nigdy nie zmuszał do uczestnictwa.
Na rekolekcje tylko czasami chodziłem bo wszyscy z piaskownicy szli. A religia w szkole to jak wyżej, odrabiałem lekcje na świetlicy i miałem w domu spokój xD
@LadySpy jedno niewierzace, drugie niby wierzace niepraktykujace. Czulam sie wykluczona wiec zazadalam od rodzicow chodzenia na religie - zeby byc „normalna”, jak inne dzieci. I tak z 10 lat chodzilam i angazowalam sie w zycie kosciola, nadrobilam brakujace sakramenty i bylam troche „normalniejsza”
Dodam jeszcze, ze moj brat wybral nie wierzenie i brak uczestnictwa w religii - nigdy nie zostal czlonkiem kosciola, nie mial z tego powodu problemow. Byl tylko zazdrosny o prezenty na komunie
Jak masz oboje niewierzących rodziców, jak ja to naturalnie, najprawdopodobniej wybierzesz brak wiary.
Określenie niewierzących też jest kiepskie bo nacechowuje a tacy ludzie są zazwyczaj neutralni, w sensie nie interesuje ich kwestia wiary zupełnie co nie znaczy, że będą ci zabraniać jak ma to miejsce często w religijnych rodzinach w formie nakazu.
Ja jestem właśnie z bardzo religijnej rodziny , ale nie brałam udziału w bierzmowaniu, i tak od ponad 15 lat w nic nie wierzę ( poza tym że po śmierci nic nie ma )
Zakładam swoją rodzinę, i zwyczajnie zastanawiam się jak się żyje takiemu dziecku.
Bardzo zaimponowała mi Twoja uwaga, zgadzam się w pełni ze słowo ,, niewierzący” niesie przykre skojarzenia .
@LadySpy brak wiary w bóstwo nie wyklucza pocieszającego mechanizmu obronnego, że coś jest po śmierci. Można mieć nadzieję na coś w rodzaju nieustającego obiegu energii itp.
Myślę, że takiemu dziecku żyje się najzwyczajniej spokojnie.
Samo z siebie przecież nie zaprząta sobie głowy wiarą a nasz, wiodący nurt religijny jest dosyć niepokojący dla nich. Nie posiada obowiązku, którego jeszcze nie rozumie a musi.
Komentarz usunięty
Mi jakoś nigdy nie było po drodze, miałem swoje sposoby na wyciszenie i odreagowanie- Bogucha tu się wogóle nie sprawdzał. Co do "wierzących" rodziców dzisiejszych 30 latków- może jakiś procent tych ludzi był na tyle inteligentny lub szalony, że wiedział w co wierzy. Jakąkolwiek interakcję filozoficzną podjąłem w tym temacie u siebie i innych okazywało się, że "oni wierzą i co ludzie powiedzą?". Nie trzeba być tytanem intelektu, żeby stwierdzić, że to cała ta otoczka to bullshit i w życiu ci ludzie nie przeczytali ze zrozumieniem "biblii". Dostałem więc wolną wolę i nikt już nie powziął się walki o moją zbłądzoną duszę- zapewne ze strachu.
Zaloguj się aby komentować