#anonimowehejtowyznania
Jestem trochę zagubiony, nie mam nikogo z kim mógłbym pogadać, doradzić sie. Zastanawiam sie czy dramatyzuje, czy powinienem się leczyć. Chodzi o mój związek. Zastanawiam się czy to ja jestem tym złym który krzywdzi swoją partnerkę i zwala na nią winę mimo ze to ja popełniam bledy czy zostałem może zmanipulowany by tak myśleć a sednem moich problemów jest moja kobieta?
Jestem z kobieta już 4 rok, poznałem ja w wieku 26 lat. Nasza relacja zaczęła się bardzo w porządku. Od początku dogadywałem się z nią jak z żadna inna kobieta, chciała mnie bliżej poznać, naprawdę była mną mocno zainteresowana i czułem się przy niej po prostu sobą. Nie musiałem usilnie kogoś udawać, byłem sobą, akceptowała moje hobby, pasje, długie godziny pracy. Mieliśmy spięcia ale potrafiliśmy merytorycznie o nich dyskutować, dochodząc do kompromisów. Rozumieliśmy nasze potrzeby i staraliśmy się być wobec siebie wyrozumiali, wspierać siebie nawzajem. Nie było nigdy miedzy nami zgrzytów finansowych, oboje zarabialiśmy dobrze, dzieliliśmy sie kosztami. I tak jest do dzisiaj.
Moja partnerka jest dla mnie w zasadzie bardzo dobra. Ufam jej, nigdy by mnie nie zdradziła bo i tak za często z domu nie wychodzi, zreszta nie boi się mi mówić z kim pisze na messengerze i mam dostęp do jej konta, zwierzam się jej z problemów, jest dla mnie wsparciem emocjonalnym kiedy tego potrzebuje. Zawsze byłem pracowity już zanim ja poznałem i bardzo to akceptuje, okres 20-26 lat spędziłem sam głównie na przelotnych relacjach i samodoskonaleniu się, rozwoju zawodowym. Próbowałem wejść w poważny związek ale zwyczajnie mi się nie udawało. Ten aktualny związek jest moim pierwszym poważnym.
Wszystko wydaje sie idealne i wręcz bez skazy prawda? I chyba w tym jest problem bo czasami mam wrażenie ze to są tylko pozory. Jestem tym związkiem zmęczony, chyba mam depresje a to co na nią się złożyło to błędne decyzje które podjąłem i presję która czułem ze strony mojej partnerki. Po paru latach zacząłem być ciagle oceniany i miałem wrażenie ze partnerka usilnie chciała mnie zmienić, naprawić. By ja zadowolić, słuchałem jej uwag czasami bardziej niż moich własnych potrzeb czy intuicji. Zacząłem sie izolować by trochę zwolnić tempo, uspokoić się, przemyśleć decyzje bo moja głowa zwyczajnie już nie dawała rady momentami. Moja umiejetność w podejmowaniu nowych decyzji została naruszona, moja pewność siebie zachwiana mocno, nie posiadam w sobie takiej wiary w siebie i optymizmu jak w okresie 20-26. Czy to wina związku? Nie wiem. Związek uczy mnie wiele ale są tez lekcje dosyć bolesne i kosztowne. Kilka przykładów wymieniona w punktach:
  • Moja dziewczyna nie cieszy sie z moich osiągnięć jakoś bardzo, a czasami mam wrażenie ze bardziej mi zazdrości i ze mną rywalizuje,
  • Nasze wspólne decyzje bardziej kierowane są tym by to jej pasowało, a nie nam lub mi, np. Wynająłem mieszkanie większe i droższe w centrum Warszawy by zamieszkać tam razem, pochłaniało to 35% moich zarobków zamiast wziąć tansze mieszkanie na Pradze które było dużo tansze i które mi pasowało, ostatecznie się nie wprowadziła bo uznała ze mieszkanie jest jednak zbyt małe,
  • Frustruje sie z byle powodu i zrzuca emocje na mnie jakbym to ja był wszystkiemu winny, jakby to była moja wina ze nie ma przyjaciółek i ze czuje się samotna, traktuje mnie trochę jak swojego prywatnego psychologa, co chwile się żaląc,
  • Ciagle mnie poucza i ocenia, wymaga ode mnie wiele, nie zauważając tego co już teraz robie dla niej,
  • Gdy pojawia sie kryzys zarzuca mi ze mam depresje i powinienem sie leczyć,
  • Czuje sie czasami tak jakby jedyna rzeczą która powstrzymywała ja od szczęścia jestem ja sam,
  • Jest egoistka, woli opowiadac o sobie zamiast słuchać to o czym ja mam do powiedzenia, a nawet gdy słucha lata gdzieś w myślach z dała od konwersacji (jeden z powodów dla których czuje się tak samotna, bez przyjaciółek)
  • Wywiera na mnie ciągła presję a ja juz mam dosyć, padam, a staram sie jednak bardzo,
  • Dyskredytuje moja wiedzę przez co czasami jest mi wstyd samego siebie np ostatnio mieliśmy problem z fachowcami podczas remontu mojego mieszkania które kupiłem pare miesięcy temu i zamiast wesprzeć mnie i to czego ja potrzebuje, wolała wesprzeć fachowca sugerując przy wszystkich ze to moje widzimisie, ze jej to obojętne, nie czułem jej wsparcia
  • Mimo ze traktuje mnie dobrze czasami mam wrażenie ze jest ze mną bo nie ma możliwości by poznać kogoś innego lepszego i gdyby mogła, zrobiłaby to,
  • W ostatnim roku podjąłem kilka nieprzemyślanych decyzji, trochę chyba pod wpływem jej presji, a potem lawina problemów ruszyła, każdy nowy problem zaczął generować kolejny i zostałem ze wszystkim kompletnie sam, wiele obowiązków spadło na mnie,
  • Czułem się wiele razy winny robiąc coś co mi się podoba, kiedy moja siedziała w salonie i nudziła się bo ciezko jej się zająć sobą,
Może i jestem ciezki z charakteru i może ma trochę racji ale momentami mam ochotę czasami by wszystko skończyć. Wtedy tylko nie wiem jak sobie poradzę sam jeśli z czasem okaże się ze miała racje. Jestem po prostu zmęczony.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6432ef7bd4bee0e5aa3e6d87
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
KKLKK

To nawet nie mieszkacie razem? Stary to nie ma prawa sie udac...

Kubilaj_Khan

@KKLKK dlaczego? Ja ze swoją żoną nie mieszkaliśmy razem przed ślubem i to była bardzo dobra decyzja. Ślub dzięki temu był wydarzeniem. I zycie po nim było nowe, ciekawe, wymagało kompromisów ale było super.

KKLKK

@Kubilaj_Khan no super, ze ci pyklo. Ja znowu znam wiele par, ktorym wspolne mieszkanie tylko przyspieszylo rozpad zwiazku.

Kubilaj_Khan

@KKLKK no właśnie ja gdybym mieszkał z nią przed ślubem też może nie bylibyśmy już razem. To kwestia odpowiedzialności.


Tqk mieszkasm razem, nic cię nie blokuję. Mały zgrzyt i już odchodzę bo nic mnie nie trzyma i suzkam dalej.


A po ślubie nie mogę odejść bo złożyłem przysięgę przed Bogiem. Jest problem to oboje pracujemy, żeby go rozwiązać.

Pan_Wiesio

nigdy by mnie nie zdradziła


po tym niedorzecznym stwierdzeniu przestałem czytać

ewa-szy

Zauważam pewną sprzeczność:

" Nie musiałem usilnie kogoś udawać, byłem sobą, akceptowała moje hobby, pasje, długie godziny pracy. Mieliśmy spięcia ale potrafiliśmy merytorycznie o nich dyskutować, dochodząc do kompromisów. Rozumieliśmy nasze potrzeby i staraliśmy się być wobec siebie wyrozumiali, wspierać siebie nawzajem."

i

"Nasze wspólne decyzje bardziej kierowane są tym by to jej pasowało... Ciagle mnie poucza i ocenia, wymaga ode mnie wiele, nie zauważając tego co już teraz robie dla niej... ( i zwłaszcza) Jest egoistka, woli opowiadac o sobie zamiast słuchać to o czym ja mam do powiedzenia"


Wcześniej miałeś na oczach opaskę, która spadła, kobieta się zmieniła czy to ty masz teraz większą potrzebę akceptacji i wsparcia, którego nie czujesz?

BettyLou

@anonimowehejto Z tego co piszesz to nieciekawie to wygląda jako perspektywa na przyszłość. Związek ze sobą "na siłę", "bo już wypada się pobrać", "bo mogę trafić gorzej", "bo boję się być sam" nie ma sensu. Piszesz o lawinie problemów i przykładów złego dogadywania się po zaledwie 4 latach związku, a będzie tylko gorzej.


Poza tym zamieszkaj z nią jak najszybciej, poobserwuj jak wam się żyje 24h/dobę i wtedy prawdopodobnie będziesz bardziej pewny w którą stronę to pójdzie. Mieszkanie razem weryfikuje wszystko.

Yogahim

Kolego otrząśnij się troszkę. Już sam widzisz że jest kiepsko czujesz że jesteś manipulowany i to co czujesz jest prawdą. Ja nie chcę nic rozsądzać mówić czy to koniec czy nie ale weź się w garść. Nie układaj życia pod kogoś bo jak się wypierdolisz to zostaniesz sam. Znajdź na YT kanał Musisz Wiedzieć. Zanim do mnie dotarło wszystko o czym usłyszałem cały kanał odsluchalem 3 razy. To co spotyka teraz Cb ja już mam za sobą. Jeśli chcesz to naprawić znaczy ten związek wyciągnij "jaja ze słoika" chce przez to powiedzieć że ona chce Cię wykastrować. Działaj jak najszybciej. Stoję murem za Tobą kumplu

Kubilaj_Khan

@anonimowehejto trochę to brzmi jakby ona była narcyzem. Złapałeś ją na jakimkolwiek kłamstwie?

Szlachetkin_Szalony

Jest spora szansa że przestała Cię szanować jako osobę.

Zrzuca na Ciebie problematykę jej regulacji emocjonalnej, dosłownie zarzucając Cię emocjami.

Ubliża Ci, umniejsza, samemu prawdopodobnie mając ze sobą duże problemu - które na Ciebie tak projektuje.

I pewnie z tuzin innych rzeczy których na szybko nie zauważyłem.


To grubo śmierdzi ziomek.


Może terapia dla par? Albo po prostu wyłożenie kawy na ławę?

Zaloguj się aby komentować