Jestem alkoholikiem. Ukrywam to przed żoną, radzę sobie w życiu, ale nie radzę sobie z tym nałogiem. Nie jestem w stanie pójść na terapię bo wmawiam sobie, że nie potrzebuje tego.
#alkoholizm
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #646012453e812ecbdf3a40cb
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
Na takim etapie alkoholizmu obecnie jesteś. Nie wiadomo gdzie jest odbicie. Może być po mniejszym lub większym upadku. Może wystarczy ci że się posikasz na łóżku a może musisz stracić żonę dzieci i psa. Nie mniej powodzenia. Pierwszy krok to się przyznać. Już to zrobiłeś.
@anonimowehejto życzę jak najlepiej. Moim zdaniem ukrywanie nie jest dobre. Przyznanie się też może mieć negatywne skutki. Ale koniec końców, za 10 lat sądzę że będziesz bardziej żałował, że się od razu nie przyznałeś i nie szukałeś pomocy niż tego, że ukrywałeś.
Jak kolega wyżej pisał, pierwszy krok za Tobą. Teraz czas na następny.
@anonimowehejto żona wie
@anonimowehejto sam fakt , że o tym piszesz oznacza że potrzebujesz terapii, skoro nie potrafisz kontrolować spożycia alkoholu, lepiej coś zacząć z tym robić zanim pojawią sie trwałe straty, może bardziej chodzi o treme , że głupio pośród uzależnionych przyznać się do nałogu, tak czy owak nie ma sie czego bać, nie trzeba też zakładać że do końca życia będziesz tam musiał chodzić , po prostu warto spróbować
@anonimowehejto wiesz, że sobie nie radzisz ale uważasz, że nie potrzebujesz terapii?
No to chyba są w tobie dwa wilki i każdy gada coś innego.
PonadgabarytowaDama: Może jak sobie uświadomisz co się stanie w ciągu kilku lat jak NIE pójdziesz z tym do specjalisty przekona Cię do działania. Usiądź sam i wypisz na kartce co stanie się z Twoim życiem jak dalej będziesz trwał w nałogu.
<br />
Zaakceptował: HannibalLecter
11 lat mi zajęło uświadomienie sobie, że mam problem z alkoholem, a raczej alkohol jest wlasnie tym problemem.
Przedtem też uznawałem, że muszę się zresetować po ostrej kłótni z partnerką: od alkoholu, przez trawę, po inne używki.
I wiesz co?
Wcale lepiej nie było, odsunąłem swoje problemy, a one (kto by pomyślał) i tak nie zniknęły, conajwyżej ja po pijaku zniknąłem na kilka godzin nachlany do tego stopnia, że udało mi się zwiedzić kilka pętli, szpitali i różnego rodzaju krzaków, robiąc sobie z tego tymczasowy nocleg.
Zaloguj się aby komentować