Gdy poznałem swoją żonę, praktycznie od razu zaznaczyłem że nie jestem materiałem na ojca. Tzn. lubię dzieci, tylko strasznie długo się gotują. Ona także stwierdziła że nie widzi się w roli matki.
No ale mijały dni, miesiące, lata, jej znajome powychodziły za mąż, zaczęły rodzić dzieci, dostawać pieluszkowego zapalenia mózgu i moja żona zaczęła coś przebąkiwać na temat dziecka. Bo przecież jesteśmy starsi, mądrzejsi i powinniśmy usiąść i przedyskutować tę sprawę. No cóż, w tym wypadku miałem dwa wyjścia. Albo rozwód albo wyleczyć ją z chęci posiadania dziecka. Kobieta potrafiła dobrze gotować, w łóżku nudy z nią nie było a i wyglądała całkiem nieźle. Także pierwsza opcja odpadała bo gdzie znajdę drugą taką.
Zacząłem więc kombinować z opcją nr dwa. I wpadłem na genialny pomysł. Pożyczyłem kaszojada lvl 3 od mojej siostry. Z młodym często się bawiliśmy na spotkaniach u moich rodziców, więc dobrze Nas znał i wiedziałem że nie będzie problemu z tym by z Nami został.
Na początku wzięliśmy go na parę godzin i zacząłem się obawiać że zamiast obrzydzić macierzyństwo to idzie to w drugą stronę. Żona była zachwycona maluchem a on nią. Na moje szczęście sytuacja zmieniła się gdy postanowiliśmy "wypożyczyć" dziecko na weekend.
W weekendy jesteśmy sowami. Siedzimy do późna, gramy, oglądamy filmy, bzykamy się. No ale przy dziecku w pokoju nie da się tego robić. Poza tym trzeba rano wstać, nakarmić dzieciaka, później wymyśleć mu jakieś zajęcia (tym bardziej że młodego bajki w ogóle nie interesowały). A jak powszechnie wiadomo, małe dziecko, mały problem, duże dziecko, duży problem.
Nie przedłużają, po całym takim intensywnym weekendzie w niedzielny wieczór, żona z radością oddała dziecko w ręce jego rodziców a na wspomnienie o następnym weekendzie, dość szybko znalazła wymówkę. Koniec, końców temat dziecka został pogrzebany ale młodego czasem biorę na weekend i organizujemy mu weekend atrakcji by wiedział jakich zajebistych ma wujka i ciocię a dodatkowo by przypomnieć żonie że rodzicielstwo to niełatwy kawałek chleba.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #643451f3d4bee0e5aa3e6dd0
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
@anonimowehejto dzieci są fajne, tylko cudze
Najlepiej psa kupić.
@Unkel-Tadek Taaa i z nim wychodzic a jechac gdzies to tez problem, po co sobie kule do nogi dokładac, pies jest jak dziecko tylko mozna sie przy nim ruchac
@pietruszka-marian Jak masz yorka czy innego szczuropodobnego to do samolotu możesz wejść, a zmęczy się biegając po mieszkaniu.
@Unkel-Tadek
Jak masz yorka czy innego szczuropodobnego
No ale to w końcu chcesz psa, czy małe utrapienie?
@tellet Dla mojej to utrapienie ja się nim praktycznie nie zajmuję.
@Unkel-Tadek kupić sobie psa to jak utknąć z upośledzonym dwulatkiem. Tak samo Cię ogranicza, ale za to nigdy nie dorośnie, wiecznie będziesz musieć z nim wychodzić i nigdy nie pogadasz.
@Hektor To jest tylko twoja opinia
@Unkel-Tadek a która część niby nie jest prawdziwa
@Hektor W "Tak samo Cię ogranicza" - Psa, szczególnie chiuauę mogę spokojnie zostawić samego bez opieki w na parę godzin, 2 latka nie zostawisz. Jak zabierasz to nie potrzebujesz ciuchów, tony zabawek i wielu innych rzeczy.
@Unkel-Tadek to racja 2 latka nie wolno zostawiać samego, ale za to nie sra gdzie popadnie, mówi i rokuje na przyszłość
@Hektor Pies też nie sra gdzie popadnie jak go wychowasz dobrze. " i rokuje na przyszłość" - Rodzice TedBundy też tak myśleli. WIęc odnośnie tego możesz mieć tylko nadzieję. Bo jak urodzi się chory (nikomu nie życzę) to jak wiele rodzin potem całe życie muszą jemu poświęcić na lekarzach i opiece. Wielu znam ludzi co nawet nie chcą znać swoich rodziców po wyprowadzce. Więc są większe potencjalne konsekwencje.
@Unkel-Tad @Unkel-Tadek na przypowieść o Tedzie Bundym mogę powiedzieć tylko tak - mieć psa zamiast dzieci, to jak płacić roksie za całowanie, a poza tym żyć w celibacie, bo kumpel jest nieszczęśliwy w związku. Można, jest bezpiecznie, jest tanio, jest wygodnie, ale już lepiej całkiem sobie odpuścić niż się oszukiwać.
@Hektor Porównywanie ruchania prostytutek do posiadania dzieci lol
@Unkel-Tadek lol
Z dziećmi jest jak z bąkami, lubi się własne
@HannibalLecter ty to w ogóle czytasz przed zatwierdzeniem?
Mógłbyś przytoczyć fragment który dogodnie pokazuje ze jest to „zrzutka” lub jakikolwiek fake? I nie mówię tego sarkastycznie lecz ciężko mi wyłapać i mieć dobry powód odrzucając takie wpisy. Mam się kierować intuicją? Dzięki 🖖
@HannibalLecter nie umiesz nawet odpowiedzieć tak żebym został poinformowany
Kierowca autobusu wstał i klaskał.
@anonimowehejto Tak sobie tłumacz
I dlatego strach myśleć ilu ludzi robi sobie dziecko poprzez jakieś wyidealizowane wyobrażenia, bez zastanowienia się nad możliwymi minusami a potem przychodzi szara rzeczywistość i dzieją się dramaty bo jednak nie jest tak cukierkowo. A dziecko już istnieje i nierzadko ponosi konsekwencje tego że ktoś spłodził bez przemyślenia
@BettyLou To samo jest z hodowlą psów. Naoglądają się tacy słodkich foteczek szczeniaczków w Internecie, poczytają o tym jakie to pieski są słodkie i kochane, najlepsi przyjaciele człowieka i w ogóle. A później okazuje się, że siedzą w klitce w bloku z cuchnącą agresywną bestią jedzącą gówno, którą trzeba karmić i leczyć za gruby pieniądz, wyprowadzać na dwór i pilnować na każdym kroku żeby nie zagryzła kogoś na ulicy.
@Basement-Chad No bo jak się bierze psa to trzeba go wychować, a to już jest przecież wysiłek. Potem takie psy są zostawiane samopas po kilka/kilkanaście godzin same w mieszkaniu jak domownicy wychodzą do pracy/szkoły i zwierzak wyje, wariuje przeszkadzając innym i wypracowując u siebie zaburzenia lękowe.
@anonimowehejto Może siostra nieświadomie wysyła Ci sygnały że z dzieckiem tak źle i w ogóle trzeba się zajmować, żebyś nie miał swoich, dzięki czemu jej własne będą miały zapewnione lepsze warunki i rozwój bo trochę się dla jej dzieci poświęcisz
Jestem w podobnej sytuacji tylko nie mam skąd pożyczyć kaszojada.
@gosvami zapytaj miejscowego księdza
@anonimowehejto Dzieciaki są zajebiste, nawet nie miałem pojęcia jak bardzo. Dzisiaj nie wyobrażam sobie nie mieć bachorów, właściwie to żałuję że nie mam więcej.
Ostatnio koleżanka zauważyła jak że ci jej znajomi którzy zrezygnowali z dzieci albo nie mogli ich mieć się jacyś tacy zdziadziali robią. Nie wiem, może i tak jest, ale jak patrzę na bezdzietnych znajomych to widzę że z roku na rok są co raz bardziej smutni i samotni, ani pieniądze, ani domy, podróże, działki czy samochody tego nie zmieniają.
@Opornik guzik prawda, każda para jak ma dzieciaki to najpierw mąż traci kontakt ze znajomymi i przyjaciółmi, a potem szukają nowych przyjaciół drugiej pary z dzieckiem i zostają wielkimi frendsami do czasu jak ich dzieci czego nie odwalą, a całe ich życie to dziecko i praca, zazwyczaj też kobieta odsuwa się od męża i kaszojad to jej cały świat.
Dzieci bardzo zmieniają ludzi, to nie ci bez dzieci dziadzieją to ci z dziećmi się zmieniają. Owsze przynosi to szczęście, ale rodzice przy pierwszych 2 dzieciach mają pieluszkowe zapalnie dyńki i to na kilka lat.
@Opornik @obiektywny2023 Ja bym mogła odbić piłeczkę i powiedzieć że wręcz przeciwnie - to dzieciaci znajomi pozamykali się w domach, zrezygnowali z życia towarzyskiego i hobby, nie da się z nimi za bardzo porozmawiać o czymś innym niż dzieci dzieci i dzieci. Do tego wiecznie zgaszeni, przemęczeni i sfrustrowani.
@Opornik a ja widzę po znajomych w opór (heh) odwrotnie. Ci z dzieciakami rzadko już się socjalizują, jedni coś tam próbują i raz na rok wyjdą. Inni totalnie zerwany kontakt, tylko praca i dzieciaki. Przykre trochę. Mam nadzieję, że pomimo to są szczęśliwi.
@BettyLou @deepth0ught @obiektywny2023 Jak się ma bachory to się poznaje nowych ludzi, to normalne, tak jak kiedy zmieniamy sporty czy zainteresowania to poznajemy ludzi którzy podzielają to zainteresowanie.
Zawiera nowe przyjaźnie, zazwyczaj do końca życia, tak mają moi rodzice i rodzice większości moich znajomych.
zazwyczaj też kobieta odsuwa się od męża i kaszojad to jej cały świat
Przez pierwsze 2 lata, to normalne, hormony i mały dzieciak zabiera masę czasu.
Potem życie (i ruchanie, hue hue hue) wraca do normy. Zwłaszcza że dziecko pójdzie do przedszkola, i można się znowu pieprzyć w środku dnia jak dawniej.
Tak czy inaczej, te wszystkie antynatalne fobie to bzdury, a tych co rozpowszechniają antynatalną propagandę wśród grupy etnicznej która od dziesięcioleci jest na minusie, powinna być kula w łeb.
@Wolnymularz Nie "swoją" bo to jest opinia którą podzielają wszyscy znajomi rodzice z którymi gadaliśmy.
@obiektywny2023 najlepsze jest to, że ludziom się wydaje, że jacyś znajomi są najważniejszym punktem ich życia xD
@obiektywny2023 traci się kontakt ze znajomymi, którzy prowadzą zupełnie inny tryb życia niż ty i chcą na siłę udowodnić, że ich styl jest lepszy. Z dziećmi siłą rzeczy wstajesz wcześniej, więc jesteś wcześniej śpiący, wychodzisz rzadziej wieczorem i w ciągu dnia są z tobą. Chętnie spotkasz się z ziomkiem na placu zabaw gdzie pilnujesz dzieciaka jednym okiem i na luzie możesz pogadać, albo wybierzesz w góry czy rower z dzieckiem na plecach, ale słyszysz raz, drugi, trzeci - "e jak z dzieckiem to nie", więc siłą rzeczy nie masz ochoty się wiecznie dostosowywać i więzi się rozluźniają.
Wołasz pieluszkowe zapaleni dyńki, a prawda jest taka, że większość rozmów to gadanie o tym co zrobiłeś w ostatnim czasie. Opowieści o tym w jaką gre grałeś, jaki był twój hotel w Hajduszoboszlo czy co się działo w robocie, mają równie mało treści jak relacja z ostatniego tygodnia życia kaszojada. Dla ciebie kaszojad jest nudny, a dla twoich starych znajomych nudna jest opowieść o robieniu kokedamy, co uznajesz za swoje nowe fascynujące hobby.
@Opornik wow. Kula w łeb bo nie chce mieć dzieci. Ciekawe poglądy
Dziwne ze żona jeszcze nie wpadła na to, że własne dzieci się kocha i więcej trudów się znosi. Cudze wkurwiaja.
@jjot Nie zawsze, czasem są fajne. Zwłaszcza kiedy mają fajnego wujka.
@Opornik no to chyba oczywiste, że nie zawsze
@anonimowehejto Wszyscy sobie pójdzmy na łatwiznę i pożyczmy cudze dzieci. A w ogóle, nie wydaje się Wam, że traktujecie dzieci jak rzecz? Masz tu książkę, oddaj mi po weekendzie, jak już ją przeczytasz i ci się znudzi...
Generalnie obce dzieci mnie irytują ale za swoją córkę dałbym się pociąć. I często po robocie padam na pysk ale zawsze znajdę czas żeby coś z nią porobić. Mogę tylko dodać, że skoro twoja żona chce mieć dziecko to temat będzie wracał jak bumerang. Chyba że już oboje jesteście grubo po 30tce i jej szansę na rynku matrymonialnym są niskie.
Dla takich bohaterów walczylismy:) brawo
Zaloguj się aby komentować