Analogowy Inwalida
hejto.pl#urbex #fotografia #fotografiaanalogowa #ciekawostki #tworczoscwlasna
Dziś teren Spółdzielni Inwalidów "Laski" w Olkuszu. Lokalizację podaję, bo teren jest ogólnie znany, opisywany przez portale, oznaczony na google maps i użytkowany przez pasjonatów Air Soft Gay.
Natomiast te odwiedziny, utrwaliłem w pełni na analogowym aparacie Smiena 8M. Była to chyba moja druga rolka po zakupie. Dopiero co zaczynałem ogarniać ten aparat. Zatem w tamtym momencie, byłem jeszcze analogowym inwalidą.
Tytuł może być kontrowersyjny, bo zgodnie z dzisiejszą poprawnością, nie powinno się mówić "inwalida" tylko "osoba z niepełnosprawnością" ale skoro, kiedyś używano tego określenia urzędowo, tak też określam ów obiekt. Zresztą.. chyba w nomenklaturze urzędniczej, nadal się używa tej formy. Przejdźmy jednak do samej miejscówki.
Szczerze mówiąc, nie wiem nawet, czym takie spółdzielnie się zajmowały. Choć za gnoja, nawet u mnie w mieście pamiętam taką instytucje, to nigdy nie wiedziałem, na czym polega praca takich spółdzielni.
Budynek ma 3 piętra, jest otoczony sporym terenem okalającym. Jest infrastruktura drogowa, ciąg garaży, stróżówka z bramą wjazdową i dwa budynki wolnostojące, oprócz gmachu głównego. Jeden to spora hala, a drugi mniejszy, nieznanego mi przeznaczenia.
Spółdzielnia została opuszczona w latach 90tych ubiegłego wieku. Dokładnej daty nie znam, ale widać na niej ząb czasu. Zwłaszcza, że prezentuję tutaj moją mocno wsteczną wyprawę, mianowicie, foty pochodzą z 2014r. Nie mam pojęcia w jakim stanie jest obiekt obecnie, bo od tamtego czasu tam nie byłem.
Co zatem w środku? No cóż...
No niewiele. Kiedy odwiedziłem to miejsce, od czasu jego opuszczenia minęło minimum 15 lat, zatem brak jakichkolwiek sprzętów, dokumentów, aczkolwiek zdarzały się jakieś pojedyncze ulotki, trochę opon w garażach, jakieś graty, ale bardziej naniesione przez bezdomów, niż pozostałości po spółdzielni.
Wrażenie jednak robi wielkość terenu. To nie jest pojedynczy budynek, choć ten główny oczywiście dominuje nad resztą, ale to całkiem rozległy kompleks. I to dosyć spory. Można spokojnie spacerować ze dwie godziny. Dostęp jest w każdą dziurę. Od piwnic, po dach. Obiekt nie był wtedy w żaden sposób chroniony przez nikogo. Teren całkowicie otwarty, odwiedzany przez wyżej wspomnianych bezdomów, AeSGieowców i zapewne imprezowiczów. Swoją droga... jeśli ktoś jest z tych okolic, ciekawi mnie jak sytuacja wygląda teraz.
Sam kompleks umiejscowiony jest w całkiem spokojnej okolicy, przynajmniej tak mi się wydawało, kiedy tam byłem.
Nikt i nic nie zakłócało mojego swobodnego eksplorowania. Można było sobie szukać na spokojnie kadrów, wyczekać, posłuchać niczego i wdychać wilgoć i stęchliznę. W momencie kiedy odwiedzałem miejscówkę, główny budynek wydawał mi się w dobrej kondycji, zatem spokojnie można było wyjść na dach.
Bardzo dobrze czułem się w okolicach tego obiektu. Lubię takie miejsca, gdzie swobodnie można spacerować, nikt nie zakłóca mi wędrówki, mogę skupić się na zdjęciach. Chociaż z tymi zdjęciami to akurat było wtedy różnie. Kompletnie nie znałem jeszcze Smieny. Robiłem na totalnego czuja, na dodatek bez statywu. Jednak po wywołaniu negatywu stwierdziłem, że w sumie coś tam wyszło i aparat spełnia moje oczekiwania brudnego, niedoskonałego, ziarnistego i symulującego poprzednią epokę obrazka.
Rzadko zdarza mi się zrobić fotograficznie cały urbex za pomocą analoga. Ten obiekt jest jednym z nielicznych. Z reguły, mam przy sobie jakąś analogową małpę, lub nawet lustro, ale kończy się na kilku zdjęciach, które trzasnę przy okazji napierdalania cyfrą. W tym wypadku jednak skupiłem się całkowicie na analogu. I oczywiście te foty są ułomne, jak typowy radziecki kompakt w rękach amatora. Ale myślę, że w łomografie się wpisuję (° ͜ʖ °)
Na koniec jedna fota spółdzielni za czasów jej działania. Jedyna jaką udało mi się znaleźć w sieci. Pochodzi ze strony
dziennikpolski24.pl i ukazuje front budynku.
Stay Tuned (° ͜ʖ °)