Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Szanta na dziś: Sacramento
https://www.youtube.com/watch?v=So4KzzbzV14
WPIS NUMER 3 Z SERII
Wybieranie kotwicy na dużym żaglowcu było skomplikowaną operacją. Najpierw obracając kabestanem załoga musiała podciągnąć statek nad kotwicę zarytą kilkadziesiąt metrów przed dziobem. Była to lżejsza część pracy, śpiewano przy niej zazwyczaj szybką szantę kabestanową, taką jak właśnie Sacramento. Gdy kotwica była już bezpośrednio pod kadłubem, trza było wyrwać ją z dna, co wiązało się z największym wysiłkiem. Potem szła w górę przy wolnych obrotach kabestanu i wolnych pieśniach, a na koniec trzeba było ją podciągnąć do tzw. kotbelki, złapać i zamocować do burty.
Sam kabestan natomiast pojawił się na żaglowcach w XVII wieku jako alternatywa dla tzw. windy kotwicznej. Pierwsze duże kabestany z okrągłą głowicą zastosowano w statkach amerykańskich, największe z nich były dwupiętrowe, obracane z dolnego i górnego pokładu przez kilkudziesięciu lub kilkuset marynarzy. W portach o dużej różnicy pływów zdarzało się że kabestany wyskakiwały z gniazd, raniąc lub zabijając ludzi.
Źródło informacji - książka Marka Szurawskiego: Szanty i Szantymeni
Szanta na dziś: Sacramento
https://www.youtube.com/watch?v=So4KzzbzV14
WPIS NUMER 3 Z SERII
Wybieranie kotwicy na dużym żaglowcu było skomplikowaną operacją. Najpierw obracając kabestanem załoga musiała podciągnąć statek nad kotwicę zarytą kilkadziesiąt metrów przed dziobem. Była to lżejsza część pracy, śpiewano przy niej zazwyczaj szybką szantę kabestanową, taką jak właśnie Sacramento. Gdy kotwica była już bezpośrednio pod kadłubem, trza było wyrwać ją z dna, co wiązało się z największym wysiłkiem. Potem szła w górę przy wolnych obrotach kabestanu i wolnych pieśniach, a na koniec trzeba było ją podciągnąć do tzw. kotbelki, złapać i zamocować do burty.
Sam kabestan natomiast pojawił się na żaglowcach w XVII wieku jako alternatywa dla tzw. windy kotwicznej. Pierwsze duże kabestany z okrągłą głowicą zastosowano w statkach amerykańskich, największe z nich były dwupiętrowe, obracane z dolnego i górnego pokładu przez kilkudziesięciu lub kilkuset marynarzy. W portach o dużej różnicy pływów zdarzało się że kabestany wyskakiwały z gniazd, raniąc lub zabijając ludzi.
Źródło informacji - książka Marka Szurawskiego: Szanty i Szantymeni
Bardzo dobre informację!
Fajnie to robisz, że przedstawiasz szanty w szerszej perspektywie marynistycznej.
Zaloguj się aby komentować