500 waleni wyrzuconych na plażę w Nowej Zelandii
hejto.plDo bardzo przykrego zdarzenia doszło w Nowej Zelandii - na plażach tego wyspiarskiego kraju pojawiło się mnóstwo ciał martwych grindwali. Naukowcy nadal badają przyczynę masowej śmierci tych zwierząt, jednak według płynących z tego kraju informacji już teraz doliczono się ponad 500 martwych przedstawicieli tego gatunku zwierząt. Do zdarzenia doszło zaledwie kilka dni po bardzo podobnej sytuacji w australijskiej Tasmanii - wówczas na plaże wyrzuconych zostało 200 martwych waleni.
Żródło fotografii
Tragedia na wyspach Chatham
Do tragedii doszło w rejonie wysp Chatham, oddalonej od Wyspy Południowej (czyli największej wyspy Nowej Zelandii) o około 850 kilometrów. Na plażach znaleziono około 500 ciał grindwali, a choć naukowcy nadal nie są przekonani co do przyczyny ich śmierci, najbardziej prawdopodobna teoria zakłada, że zwierzęta te znalazły się na mieliźnie, z której nie były w stanie się wydostać.
To nie pierwsza taka sytuacja w najnowszej historii Nowej Zelandii, jednakże zazwyczaj mają one miejsce w miesiącach letnich, czyli od grudnia do marca (ze względu na położenie kraju na południowej półkuli, pory roku występują tam w odwrotnej kolejności, niż w Polsce).
Kilkaset waleni wyrzuconych na plażę
Grupy olbrzymich ssaków znalezione zostały na plaży przypadkiem, przez mieszkańców wyspy Chatham.
Akcja ratunkowa była jednak niemożliwa ze względu na fakt, że w pobliżu miejsca wyrzucenia waleni na brzeg przebywało dużo rekinów, które mogłyby stanowić poważne niebezpieczeństwo dla osób próbujących pomóc tym ssakom.
Ponadto bardzo duża część waleni, które zostały odnalezione na plażach Nowej Zelandii była już martwa w momencie ich znalezienia. Jak tłumaczy Daren Grover, szef organizacji Project Jonah zajmującej się ochroną praw zwierząt, ponieważ osobniki, które przeżyły, znajdowały się w bardzo złym stanie i najprawdopodobniej również je czekała śmierć w męczarniach, podjęto decyzję o humanitarnym ich uśpieniu. Mężczyzna dodaje, że tak duża liczba waleni wyrzuconych w jednym miejscu nie zdarza się zbyt często, aczkolwiek sytuacje takie miały miejsce w przeszłości.
Grover tłumaczy, że dodatkowym czynnikiem, który sprawił, iż niemożliwe było przyjście z pomocą poszkodowanym zwierzętom, była duża odległość plaż od ludzkich siedzib. Niemożliwe było, aby w porę zorganizować wystarczająco dużą grupę wolontariuszy, którzy podjęliby się zepchnięcia waleni z powrotem do oceanu. Wyspy Chatham zamieszkiwane są bowiem przez nieco więcej, niż 600 mieszkańców. Nawet, gdyby zmobilizować wszystkich, na jednego ważącego blisko tonę walenia przypadłoby ok. 11/5 wolontariusza.
Źródło fotografii
Co odpowiada za masowe śmierci waleni?
Naukowcy do dziś nie są w stanie udzieli na to pytanie. Wiele wskazuje jednak, że odpowiedzialne za takie sytuacje są same walenie, a konkretniej używany przez nie system geolokalizacji. Naukowcy podejrzewają bowiem, że może on zawodzić te olbrzymie zwierzęta. Jak tłumaczy Daren Grover, w przypadku Wysp Chatham kolejną przyczyną mogą być występujące tu duże ilości lubianego przez walenie pożywienia, chętnie podpływają one blisko brzegu. Niestety, nie zawsze udaje im się zorientować, że zaczynają wpływać na bardzo płytkie wody - w konsekwencji nie są w stanie wydostać się z mielizny i umierają.
Warto podkreślić, że Nowa Zelandia ma jeden z największych na świecie wskaźników wyrzuconych na mieliznę waleni, delfinów oraz wielorybów. Chociaż jednak każdego roku na plażach odnajdywane są setki ciał tych zwierząt, sytuacja taka, jak ta, która miała miejsce na wyspach Chatham zdarza się stosunkowo rzadko.
Żródło fotografii
Tragedia na wyspach Chatham
Do tragedii doszło w rejonie wysp Chatham, oddalonej od Wyspy Południowej (czyli największej wyspy Nowej Zelandii) o około 850 kilometrów. Na plażach znaleziono około 500 ciał grindwali, a choć naukowcy nadal nie są przekonani co do przyczyny ich śmierci, najbardziej prawdopodobna teoria zakłada, że zwierzęta te znalazły się na mieliźnie, z której nie były w stanie się wydostać. To nie pierwsza taka sytuacja w najnowszej historii Nowej Zelandii, jednakże zazwyczaj mają one miejsce w miesiącach letnich, czyli od grudnia do marca (ze względu na położenie kraju na południowej półkuli, pory roku występują tam w odwrotnej kolejności, niż w Polsce).
Kilkaset waleni wyrzuconych na plażę
Grupy olbrzymich ssaków znalezione zostały na plaży przypadkiem, przez mieszkańców wyspy Chatham. Akcja ratunkowa była jednak niemożliwa ze względu na fakt, że w pobliżu miejsca wyrzucenia waleni na brzeg przebywało dużo rekinów, które mogłyby stanowić poważne niebezpieczeństwo dla osób próbujących pomóc tym ssakom.
Ponadto bardzo duża część waleni, które zostały odnalezione na plażach Nowej Zelandii była już martwa w momencie ich znalezienia. Jak tłumaczy Daren Grover, szef organizacji Project Jonah zajmującej się ochroną praw zwierząt, ponieważ osobniki, które przeżyły, znajdowały się w bardzo złym stanie i najprawdopodobniej również je czekała śmierć w męczarniach, podjęto decyzję o humanitarnym ich uśpieniu. Mężczyzna dodaje, że tak duża liczba waleni wyrzuconych w jednym miejscu nie zdarza się zbyt często, aczkolwiek sytuacje takie miały miejsce w przeszłości.
Grover tłumaczy, że dodatkowym czynnikiem, który sprawił, iż niemożliwe było przyjście z pomocą poszkodowanym zwierzętom, była duża odległość plaż od ludzkich siedzib. Niemożliwe było, aby w porę zorganizować wystarczająco dużą grupę wolontariuszy, którzy podjęliby się zepchnięcia waleni z powrotem do oceanu. Wyspy Chatham zamieszkiwane są bowiem przez nieco więcej, niż 600 mieszkańców. Nawet, gdyby zmobilizować wszystkich, na jednego ważącego blisko tonę walenia przypadłoby ok. 11/5 wolontariusza.
Źródło fotografii
Co odpowiada za masowe śmierci waleni?
Naukowcy do dziś nie są w stanie udzieli na to pytanie. Wiele wskazuje jednak, że odpowiedzialne za takie sytuacje są same walenie, a konkretniej używany przez nie system geolokalizacji. Naukowcy podejrzewają bowiem, że może on zawodzić te olbrzymie zwierzęta. Jak tłumaczy Daren Grover, w przypadku Wysp Chatham kolejną przyczyną mogą być występujące tu duże ilości lubianego przez walenie pożywienia, chętnie podpływają one blisko brzegu. Niestety, nie zawsze udaje im się zorientować, że zaczynają wpływać na bardzo płytkie wody - w konsekwencji nie są w stanie wydostać się z mielizny i umierają. Warto podkreślić, że Nowa Zelandia ma jeden z największych na świecie wskaźników wyrzuconych na mieliznę waleni, delfinów oraz wielorybów. Chociaż jednak każdego roku na plażach odnajdywane są setki ciał tych zwierząt, sytuacja taka, jak ta, która miała miejsce na wyspach Chatham zdarza się stosunkowo rzadko.