W moim zestawieniu #staregry nie mogło zabraknąć oczywiście Anno. Druga część serii opatrzona tytułem Anno 1503: The New World zabierze nas do czasów świetności kolonializmu gdzie wzniesiemy swoje włości naprzykrzając się przy tym innym zamorskim władcom.
W sumie jest mi głupio w ogóle tłumaczyć czym jest Anno ale z grzeczności dla osób, które mogły nie mieć okazji zagrać - jest to ekonomiczna strategia czasu rzeczywistego, w której na pierwszym planie mamy motyw założenia kolonii na nowych, nieznanych dla nas dotąd lądach. Rozpoczynamy z łajbą wypchaną towarami i żeglujemy w poszukiwaniu ziemi obiecanej, na której wkrótce założymy własną kolonię. Z małej kolonialnej osady wkrótce powstanie miasto, a jego mieszkańcy staną się bardziej wymagający co zmusi nas do pozyskiwania coraz to nowszych towarów. Niektóre z nich pozyskamy tylko za sprawą handlu z europejskimi rywalami, ale zdarzyć się może, że spotkamy rdzennych mieszkańców i tak na przykład indianie sprzedadzą nam tytoń, a eskimosi trochę wielorybiego tranu.
W grze istnieje aspekt militarny choć jest on ograniczony do minimum. Spory rozwiązujemy raczej dyplomatycznie, a konflikty toczą się na morzu, choć nic nie stoi na przeszkodzie by wytrenować armię i dokonać małego desantu. Bitwy toczą się na zasadzie papier-nożyce-kamień czyli mamy kilka jednostek, które kontrują się wzajemnie. Nic nadzwyczajnego.
Gra pozwala na grę dla pojedynczego gracza oraz grę sieciową, choć z sieciówką różnie bywało i pamiętam, że sam miałem problem z nawiązaniem stabilnego połączenia, a gra lubiła się wysypywać w losowych momentach. Taki jej urok.
To co podobało mi się w 1503 to między innymi fajna jak na tamte czasy oprawa graficzna, sympatyczny soundtrack przygrywający w tle oraz tajemnice i mechaniki, które trzeba było odkryć samemu. Poza tym fajnie było zwiedzać wysepki i nawiązywać kontakt z rdzennymi mieszkańcami tych wysp, których charakter jak na taki tytuł był dość różnorodny. Fajne były też detale wszystkich tych wiosek - np. pośród indiańskich tipi mogliśmy zobaczyć kolorowe totemy albo "kowboja" przywiązanego do palika czekającego na pożarcie.
Żałuję, że Anno 1503 i w sumie kolejne tytuły z tej serii pozostały względem mechaniki ograniczone do wysepek, bo jest to w dużej mierze ograniczenie, które ciężar gry zrzuca na ocean i okręty. Gdyby w grze pojawiły się kontynenty i stały ląd, to wierze, że aspekt militarny byłby bardziej zacięty, a tak - na jednej wyspie, na której założono kolonię, inny gracz nie może już tego zrobić. Jest to właściwie ograniczenie narzucone mechaniką przez samych twórców.
Polecam z całego serca. Później gra doczekała się wielu kontynuacji i jeśli miałbym poszukiwać nowszego bliźniaka dla 1503 to byłoby to z pewnością Anno 1404. Jeśli więc nie chcecie się bawić w odpalanie 1505 na nowym sprzęcie, a chcecie poczuć ducha gry, to odpalcie sobie 1404 i też będziecie zadowoleni.
https://www.gog.com/pl/game/anno_1503_ad - link do klasycznej 1503 na gogu
https://www.gog.com/pl/game/anno_1404_gold_edition - link do 1404 w złotej edycji. Venice pozwala na grę multi ale nie daje gwarancji czy oficjalne serwery działają do dziś. ~ Roku temu działały.
// Ten post jest częścią prowadzonej przeze mnie serii dostępnej pod tagiem #staregry gdzie przywołuję starsze tytuły z przeszłości, w które miałem przyjemność grać i które na zawsze zakorzeniły się w moich growym umyśle.
![cace9025-8d92-4bc2-91f6-0ba9a3874681](https://cdn.hejto.pl/uploads/posts/images/1200x900/df06166c4b97315a8f19bf52e6d4b313.jpg)