29 czerwca 1991 roku ukazał się szósta płyta szwedzkiego zespołu metalowego Bathory zatytułowana Twilight of the Gods. Płyta ta była kontynuacją epickiego stylu, jaki wykiełkował na znakomitym poprzednim albumie Hammerheart i dla mnie to najbardziej epicka, jaka wyszła spod paluchów lidera grupy, pana Forsberga. Niektórzy uważają, że to wydawnictwo jest słabsze niż poprzednie, ja natomiast kompletnie się z nimi nie mogę zgodzić. Przede wszystkim w moim odczuciu jest to album naładowany emocjami, który wywołuje ciarki na plecach. Kompozycje utrzymane są zazwyczaj w wolniejszych tempach i opierają się na "symbiozie" partii gitar elektrycznych i akustycznych, nad którymi góruje czysty wokal Quorthona. Daje to w rezultacie niesamowicie hipnotyzujący efekt jak dla przykładu w utworze tytułowym czy Bond of Blood. Warto tu jeszcze wspomnieć o utworze Hammerheart, opartym na melodii zaczerpniętej z Planet Gustava Holsta. To niesamowity, poruszający hymn, który lider Bathory zadedykował wikińskim bogom i ludziom.
https://www.youtube.com/watch?v=AjZsGpTXb9U
#metal #muzyka #blackmetal #bathory #tegodniawmetalu
https://www.youtube.com/watch?v=AjZsGpTXb9U
#metal #muzyka #blackmetal #bathory #tegodniawmetalu
Może i moja ulubiona płyta Bathory to Blood On Ice, ale TOTG ma stale miejsce w moim sercu.
Zaloguj się aby komentować