"13 lipca ponieśliśmy porażkę". Przesłuchiwana dyrektorka Secret Service zabrała głos po zamachu na Trumpa

Ciul z tym, ważne że jak odeszla z Pepsi&Co to jakość ich wyrobów się polepszyła.

dyrektorka Secret Service Kimberly Cheatle oświadczyła, że próba zamachu na republikańskiego kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa była "największą porażką operacyjną agencji" od dziesięcioleci

Jak to rozumieć?

@bojowonastawionaowca Bardzo delikatnie to określiła. O ile zabójstwa polityków dodają nieco kolorytu historii, o tyle fajnie jest, jeśli nie wyglądają jak robione wspólnie z zamachowcem. Bo to niesmaczne.

Tymczasem, ta "porażka agencji" wyglądała tak, jakby agencja robiła wszystko, żeby dzieciak miał nieskrępowaną możliwość postrzelania do woli. Jedyne co nie wyszło, to to, że nie trafił .

Nie, nie życzę Trumpowi śmierci, choć w przypadku polityka stanie się celem zamachowca to ryzyko zawodowe, za które im się płaci (a jak się o stanowisko ubiegają, to sami się na to ryzyko godzą).

Pani Cheatle powinna za ten numer wylecieć z hukiem wraz ze wszystkimi przydupasami, niezależnie od tego, czy agencja skopała sprawę na całej linii w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa, czy też nie przypilnowała gnojka na lekcjach strzelania. Niezależnie bowiem od modus operandi, wykazali się skrajną niekompetencją pachnącą głębokim kretynizmem.

To ta co za sprawę priorytetową postawiła zwiększenie udziału kobiet w Secret Service do 30%. Między innymi dlatego w ekipie ochraniającej Trumpa w Pennsylwanii znalazły się 3 kobiety, które według nagrań z zamachu, nie wiedziały co robić. Warto też zaznaczyć, że w USA kobiety mają obniżone wymagania fizyczne podczas testów do organizacji militarnych, w tym Secret Service.