10-latek zabił 2-latka. Po wyroku odprowadzały go hasła "zabić", "powiesić"
gazetaplJon Venables i jego kolega Robert Thompson w wieku 10 lat porwali, torturowali i brutalnie zabili dwuletniego Jamesa Bulgera, stając się najmłodszymi mordercami w historii współczesnej Wielkiej Brytanii. Chłopcy byli jednymi z nielicznych skazanych w tym kraju, wobec których zastosowano całkowitą zmianę tożsamości tak, by mogli wrócić i funkcjonować w społeczeństwie. Po wykonaniu wyroku Thompson zniknął z mediów. O Venablesie i jego przestępstwach słychać było jeszcze kilkukrotnie.
12 lutego 1993 roku dwaj 10-latkowie poszli na wagary. Zamiast do szkoły Jon Venables i Robert Thompson udali się do centrum handlowego w Liverpoolu. Podczas późniejszego procesu jeden z nich przyznał, że już wtedy planowali uprowadzić jakieś dziecko i je zabić.
10-latkom wystarczyło 91 sekund, by zwabić i wyprowadzić z centrum handlowego dwuletniego Jamesa
Dziesięciolatkowie, spacerując po centrum handlowym w Bootle, zwrócili uwagę na dwuletniego Jamesa Bulgera, który był w sklepie mięsnym z mamą. Pierwsza próba porwania się nie udała, ponieważ matka szybko zorientowała się, gdy dwulatek odszedł trochę dalej od niej. Chłopcom jednak w końcu udało się zwabić dziecko do siebie i szybko wyprowadzać go z centrum handlowego.
Chociaż matka bardzo szybko zorientowała się, że James zniknął i od razu zgłosiła jego zaginięcie do ochrony, a ci powiadomili policję, to wyprowadzenie swojej ofiary zajęło 10-latkom zaledwie 91 sekund. Gdy kobieta szukała dziecka na parterze i ulicy, porywacze byli w tym czasie na pierwszym piętrze i prowadzili go do innego wyjścia. Policja całą noc oglądała nagrania z monitoringu, na których było widać, jak dwulatek wychodzi z centrum handlowego prowadzony przez dwóch, niewiele starszych od niego chłopców.
10-latkowie pobili dwuletniego Jamesa kamieniami, prętami i cegłami. Potem zostawili go na torach
Po drodze 10-latków i płaczącego Jamesa widziało 38 przechodniów. Niewielu jednak zwróciło uwagę na pozostawione bez opieki dzieci, w tym na przestraszonego dwulatka. Niektórzy zatrzymywali ich i pytali czemu dwulatek płacze, jednak Venables i Thompson mieli już gotową odpowiedź. Dorosłym mówili, że to ich młodszy brat lub że James jest zaginionym chłopcem, którego prowadzą na policję. Żaden z dorosłych nie postanowił jednak zweryfikować ich wersji lub w jakiś sposób pomóc dwulatkowi, który ewidentnie potrzebował pomocy.
Na moście 10-latkowie kazali chłopcu uklęknąć i spojrzeć na swoje odbicie w wodzie. Początkowo chcieli wrzucić go do kanału, ale ostatecznie podnieśli go za nogi i upuścili na głowę. Dwulatek próbował uciec, ale został złapany i zaciągnięty nad zatokę, a następnie na tory kolejowe w Walton. Tam, niezauważeni przez nikogo, bili i kopali dwulatka. Początkowo chcieli go przywiązać do torów i patrzeć, jak przejeżdża po nim pociąg. James jednak nie chciał leżeć na torach i próbował uciekać. Zaczęli więc rzucać w niego kamieniami i podkładami kolejowymi, rozebrali go od pasa w dół, bili go metalowym prętem, okładali cegłami i wlewali farbę do jednego oka tak długo, aż James przestał się ruszać. Zmasakrowane ciało chłopca zostało odnalezione dopiero dwa dni później.
14 lutego 1993 roku policja znalazła zwłoki Jamesa. Ciało dwulatka było przepołowione na pół przez jeden z przejeżdżających tą trasą pociągów. Do tej pory funkcjonariuszom nie udało się znaleźć 10-latków odpowiedzialnych za tę zbrodnie. Zdecydowano więc, że niezbyt wyraźne nagranie z centrum handlowego, na którym widać dzieci, zostanie opublikowane w mediach. Nagranie obejrzała kobieta, która rozpoznała na nim jednego ze sprawców. Zadzwoniła na policję i osiem dni po śmierci Jamesa policjanci zatrzymali jego katów.
Na ciele dziecka naliczono 42 obrażenia. Nie dało się wskazać, które z nich było śmiertelne
Na początku żaden z nich się nie przyznał, jednak po przedstawieniu dowodów 10-latkowie zaczęli mówić. W trakcie rozprawy prokurator odtworzył na sali sądowej 20 godzin nagrań z przesłuchań Venablesa i Thompsona, podczas których sprawcy przyznali się do uprowadzenia, torturowania i zabicia dwuletniego Jamesa. Następnie dodali, że specjalnie pozostawili ciało chłopca na torach kolejowych, by w ten sposób upozorować wypadek.
Biegły patolog jasno jednak orzekł, że zgon dwulatka nastąpił kilka godzin przed przyjazdem pociągu, a dziecko zmarło w niewyobrażalnych męczarniach. Na ciele Jamesa lekarze naliczyli w sumie 42 obrażenia, z czego 22 zostały zadane w obrębie głowy. Sekcja zwłok wykazała, że po tym, jak oprawcy zostawili go na torach, dwulatek mógł żyć jeszcze przez kilka minut. Przy tak dużej liczbie obrażeń specjalistom nie udało się jednoznacznie stwierdzić, które z nich było tym śmiertelnym.
Sąd zastosował wobec 10-latków formułę "Her Majesty's Pleasure". Obrońcy odwołali się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
10-latkowie mieli sześć miesięcy więcej niż wskazuje na to brytyjski wiek odpowiedzialności karnej. Venables i Thompson trafili więc przed sąd dla dorosłych i zostali skazani pod koniec 1993 roku, gdy mieli już 11 lat. Otrzymali wyrok, który w brytyjskim prawodawstwie nazywany jest sformułowaniem "Her Majesty's Pleasure", czyli "oddać królowej według uznania". Oznacza to brak określonego końca kary i może być traktowany jako odpowiednik dożywocia. Chłopcy stali się tym samym najmłodszymi mordercami skazanymi w XX wieku w Wielkiej Brytanii. Gdy byli transportowani po zapadnięciu wyroku do ośrodka zamkniętego dla nieletnich, w ich kierunku tłumy ludzi wykrzykiwały hasła: "zabić ich", "powiesić". Co istotne, ani dochodzenie, ani proces nie odpowiedział na główne pytanie - dlaczego 10-latkowie postanowili zabić.
Takiemu wyrokowi sprzeciwiła się obrona, która zarzucała, że jest on niezgodny z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Jak się okazało, całkiem skutecznie. Europejski Trybunał Praw Człowieka także uznał ten wyrok za niedopuszczalny, przez co wyrok zmieniano kilkukrotnie. W 2001 roku Jon Venables i Robert Thompson osiągają pełnoletniość i po ośmiu latach wychodzą z więzienia. Na wolność zostają wypuszczeni warunkowo, zobowiązani do przestrzegania szeregu zaleceń. Wówczas też okazuje się, że Skarb Państwa wydał aż pięć milionów funtów na leczenie psychiatryczne i przystosowanie do życia w społeczeństwie Venablesa. Informacja ta spotkała się z dużą krytyką Brytyjczyków.
Ale wydatki na powrót 10-letnich morderców do życia społecznego to niejedyna kontrowersyjna kwestia. Młodzi przestępcy zostali też objęci wyjątkowym prawem - anonymity for life (dożywotnia anonimowość), który wówczas zastosowano tylko w sześciu przypadkach. Nastolatkowie otrzymali fikcyjne tożsamości i możliwość nowego życia na wzór uczestników programów ochrony świadków. Miało to ich ustrzec przed próbami "wymierzenia innej sprawiedliwości". Od tamtej pory nikt nie wie, co stało się z Robertem Thompsonem. Inaczej było jednak z drugim z zabójców.
Jon Venables był dwukrotnie skazany za pornografię dziecięcą. Służby czterokrotnie zmieniały jego tożsamość
W 2010 roku Jon Venables ponownie dał o sobie znać. Został wówczas zatrzymany za rozpowszechnianie pornografii dziecięcej. Jeden z materiałów przedstawiał scenę gwałtu na dwuletnim dziecku. 27-latek został skazany na dwa lata więzienia. Przy okazji rozprawy na jaw wyszło, że Venables miał problemy z prawy już dwa lata wcześniej, gdy wdał się w bójkę uliczną (uznano jednak, że działał w samoobronie), a niedługo potem został zatrzymany za posiadanie kokainy.
Po wyjściu z więzienia ponownie dostał nową tożsamość, a miejsce jego pobytu było ukryte przed opinią społeczną. W sumie nowe dane otrzymywał czterokrotnie, ponieważ chwalił się znajomym, że to on jest zabójcą Jamesa Bulgera. Gdy Venables wychodził na wolność, ojciec Jamesa ostrzegł, że mężczyzna na pewno popełni kolejne przestępstwo. - To tylko kwestia czasu i znowu da upust swojej żądzy - mówił wówczas Ralph.
Jak pisał "The Sun", mężczyzna był jednak pod stałą obserwacją, ponieważ według biegłych i śledczych w jego przypadku istniało "wysokie ryzyko ponownego popełnienia przestępstwa". W 2017 roku policjanci przeprowadzili jedną z rutynowych kontroli i przeszukali mieszkanie wówczas 35-letniego Venablesa. Na jego komputerze funkcjonariusze znaleźli drastyczną pornografię dziecięcą (1170 zdjęć i filmów) oraz "podręcznik pedofila". Informacje te Ministerstwo Sprawiedliwości potwierdziło dopiero w 2018 roku dodając, że mężczyzna został skazany na trzy lata i cztery miesiące więzienia. W 2020 roku odmówiono mu warunkowego opuszczenia zakładu.
W styczniu 2023 roku mama Jamesa, Denise, poinformowała o swojej rozmowie z brytyjskim ministrem sprawiedliwości. Dominic Raab obiecał jej, że zabójca jej syna pozostanie w więzieniu, zgodnie z nową, bardziej restrykcyjną polityką wobec recydywistów. Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło natomiast, że minister Raab "zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zatrzymać niebezpiecznych przestępców za kratkami i przedstawił plany zmiany zasad zwolnień warunkowych dla więźniów".
Jon Venables miał być zazdrosny o uwagę rodziców
W 2018 roku na kanale Channel 5 ukazał się dokument, tym razem analizujący życie Jona Veneblesa i jego kolegi. W materiale ukazały się szokujące relacje rodziny, która opisała, jak 10-latek zachowywał się po dokonaniu morderstwa. Tego dnia miał wrócić do domu i zrzucić ubranie mówiąc, że "czuje na sobie zamach Jamesa, zapach dziecka". W filmie zasugerowano, że Venables miał rzekomo duże poczucie winy, przez co miał zacząć wyobrażać sobie, że mały James Bulger rośnie w jego wnętrzu i "naprawi sytuację rodząc" swoją ofiarę na nowo.
To, co najbardziej oburzyło rodziców Jamesa, to według nich próba usprawiedliwiania sprawców. Venables został częściowo przedstawiony jako 10-latek zazdrosny o swoje rodzeństwo, które ze względu na "specjalne potrzeby edukacyjne" miały mieć jego zdaniem większą uwagę rodziców - co stwierdził pracownik socjalny wspierający rodzinę. Thompson miał być rzekomo ofiarą przemocy w dzieciństwie, a od ósmego roku życia miał spędzać większość czasu na ulicy. Miał być też zazdrosny o młodszego brata, który miał od rodziców otrzymać o wiele większą troskę. Thompson i Venables po tym, jak się zakolegowali, wielokrotnie byli przyłapywani na kradzieżach, wchodzeniu bez zgody na prywatne posesje, dokuczaniu sąsiadom i znęcaniu się nad zwierzętami.
Kolejny szok dla rodziców Jamesa stanowił film "Detainment" ("Zatrzymanie") z 2018 roku autorstwa Vincenta Lambe’a, który otrzymał nominację do Oscara (ostatecznie nagrodę dla najlepszego krótkometrażowego filmu aktorskiego na 91. Gali rozdania Oscarów przypadła filmowi "Skin"). Lambe, który film oparł na nagraniach z przesłuchań 10-latków uważa, że nie można mu niczego zarzucić, a przez swój film chciał pokazać też cierpienie rodzin chłopców, którzy byli odpowiedzialni za morderstwo. Rodzice Jamesa przekazali, że Lambe ani razu nie skontaktował się z nimi podczas realizacji filmu. 38-letni producent oferował później rodzicom zabitego dwulatka część zysków, jednak na to nie przystali.
#truecrime
12 lutego 1993 roku dwaj 10-latkowie poszli na wagary. Zamiast do szkoły Jon Venables i Robert Thompson udali się do centrum handlowego w Liverpoolu. Podczas późniejszego procesu jeden z nich przyznał, że już wtedy planowali uprowadzić jakieś dziecko i je zabić.
10-latkom wystarczyło 91 sekund, by zwabić i wyprowadzić z centrum handlowego dwuletniego Jamesa
Dziesięciolatkowie, spacerując po centrum handlowym w Bootle, zwrócili uwagę na dwuletniego Jamesa Bulgera, który był w sklepie mięsnym z mamą. Pierwsza próba porwania się nie udała, ponieważ matka szybko zorientowała się, gdy dwulatek odszedł trochę dalej od niej. Chłopcom jednak w końcu udało się zwabić dziecko do siebie i szybko wyprowadzać go z centrum handlowego.
Chociaż matka bardzo szybko zorientowała się, że James zniknął i od razu zgłosiła jego zaginięcie do ochrony, a ci powiadomili policję, to wyprowadzenie swojej ofiary zajęło 10-latkom zaledwie 91 sekund. Gdy kobieta szukała dziecka na parterze i ulicy, porywacze byli w tym czasie na pierwszym piętrze i prowadzili go do innego wyjścia. Policja całą noc oglądała nagrania z monitoringu, na których było widać, jak dwulatek wychodzi z centrum handlowego prowadzony przez dwóch, niewiele starszych od niego chłopców.
10-latkowie pobili dwuletniego Jamesa kamieniami, prętami i cegłami. Potem zostawili go na torach
Po drodze 10-latków i płaczącego Jamesa widziało 38 przechodniów. Niewielu jednak zwróciło uwagę na pozostawione bez opieki dzieci, w tym na przestraszonego dwulatka. Niektórzy zatrzymywali ich i pytali czemu dwulatek płacze, jednak Venables i Thompson mieli już gotową odpowiedź. Dorosłym mówili, że to ich młodszy brat lub że James jest zaginionym chłopcem, którego prowadzą na policję. Żaden z dorosłych nie postanowił jednak zweryfikować ich wersji lub w jakiś sposób pomóc dwulatkowi, który ewidentnie potrzebował pomocy.
Na moście 10-latkowie kazali chłopcu uklęknąć i spojrzeć na swoje odbicie w wodzie. Początkowo chcieli wrzucić go do kanału, ale ostatecznie podnieśli go za nogi i upuścili na głowę. Dwulatek próbował uciec, ale został złapany i zaciągnięty nad zatokę, a następnie na tory kolejowe w Walton. Tam, niezauważeni przez nikogo, bili i kopali dwulatka. Początkowo chcieli go przywiązać do torów i patrzeć, jak przejeżdża po nim pociąg. James jednak nie chciał leżeć na torach i próbował uciekać. Zaczęli więc rzucać w niego kamieniami i podkładami kolejowymi, rozebrali go od pasa w dół, bili go metalowym prętem, okładali cegłami i wlewali farbę do jednego oka tak długo, aż James przestał się ruszać. Zmasakrowane ciało chłopca zostało odnalezione dopiero dwa dni później.
14 lutego 1993 roku policja znalazła zwłoki Jamesa. Ciało dwulatka było przepołowione na pół przez jeden z przejeżdżających tą trasą pociągów. Do tej pory funkcjonariuszom nie udało się znaleźć 10-latków odpowiedzialnych za tę zbrodnie. Zdecydowano więc, że niezbyt wyraźne nagranie z centrum handlowego, na którym widać dzieci, zostanie opublikowane w mediach. Nagranie obejrzała kobieta, która rozpoznała na nim jednego ze sprawców. Zadzwoniła na policję i osiem dni po śmierci Jamesa policjanci zatrzymali jego katów.
Na ciele dziecka naliczono 42 obrażenia. Nie dało się wskazać, które z nich było śmiertelne
Na początku żaden z nich się nie przyznał, jednak po przedstawieniu dowodów 10-latkowie zaczęli mówić. W trakcie rozprawy prokurator odtworzył na sali sądowej 20 godzin nagrań z przesłuchań Venablesa i Thompsona, podczas których sprawcy przyznali się do uprowadzenia, torturowania i zabicia dwuletniego Jamesa. Następnie dodali, że specjalnie pozostawili ciało chłopca na torach kolejowych, by w ten sposób upozorować wypadek.
Biegły patolog jasno jednak orzekł, że zgon dwulatka nastąpił kilka godzin przed przyjazdem pociągu, a dziecko zmarło w niewyobrażalnych męczarniach. Na ciele Jamesa lekarze naliczyli w sumie 42 obrażenia, z czego 22 zostały zadane w obrębie głowy. Sekcja zwłok wykazała, że po tym, jak oprawcy zostawili go na torach, dwulatek mógł żyć jeszcze przez kilka minut. Przy tak dużej liczbie obrażeń specjalistom nie udało się jednoznacznie stwierdzić, które z nich było tym śmiertelnym.
Sąd zastosował wobec 10-latków formułę "Her Majesty's Pleasure". Obrońcy odwołali się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
10-latkowie mieli sześć miesięcy więcej niż wskazuje na to brytyjski wiek odpowiedzialności karnej. Venables i Thompson trafili więc przed sąd dla dorosłych i zostali skazani pod koniec 1993 roku, gdy mieli już 11 lat. Otrzymali wyrok, który w brytyjskim prawodawstwie nazywany jest sformułowaniem "Her Majesty's Pleasure", czyli "oddać królowej według uznania". Oznacza to brak określonego końca kary i może być traktowany jako odpowiednik dożywocia. Chłopcy stali się tym samym najmłodszymi mordercami skazanymi w XX wieku w Wielkiej Brytanii. Gdy byli transportowani po zapadnięciu wyroku do ośrodka zamkniętego dla nieletnich, w ich kierunku tłumy ludzi wykrzykiwały hasła: "zabić ich", "powiesić". Co istotne, ani dochodzenie, ani proces nie odpowiedział na główne pytanie - dlaczego 10-latkowie postanowili zabić.
Takiemu wyrokowi sprzeciwiła się obrona, która zarzucała, że jest on niezgodny z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Jak się okazało, całkiem skutecznie. Europejski Trybunał Praw Człowieka także uznał ten wyrok za niedopuszczalny, przez co wyrok zmieniano kilkukrotnie. W 2001 roku Jon Venables i Robert Thompson osiągają pełnoletniość i po ośmiu latach wychodzą z więzienia. Na wolność zostają wypuszczeni warunkowo, zobowiązani do przestrzegania szeregu zaleceń. Wówczas też okazuje się, że Skarb Państwa wydał aż pięć milionów funtów na leczenie psychiatryczne i przystosowanie do życia w społeczeństwie Venablesa. Informacja ta spotkała się z dużą krytyką Brytyjczyków.
Ale wydatki na powrót 10-letnich morderców do życia społecznego to niejedyna kontrowersyjna kwestia. Młodzi przestępcy zostali też objęci wyjątkowym prawem - anonymity for life (dożywotnia anonimowość), który wówczas zastosowano tylko w sześciu przypadkach. Nastolatkowie otrzymali fikcyjne tożsamości i możliwość nowego życia na wzór uczestników programów ochrony świadków. Miało to ich ustrzec przed próbami "wymierzenia innej sprawiedliwości". Od tamtej pory nikt nie wie, co stało się z Robertem Thompsonem. Inaczej było jednak z drugim z zabójców.
Jon Venables był dwukrotnie skazany za pornografię dziecięcą. Służby czterokrotnie zmieniały jego tożsamość
W 2010 roku Jon Venables ponownie dał o sobie znać. Został wówczas zatrzymany za rozpowszechnianie pornografii dziecięcej. Jeden z materiałów przedstawiał scenę gwałtu na dwuletnim dziecku. 27-latek został skazany na dwa lata więzienia. Przy okazji rozprawy na jaw wyszło, że Venables miał problemy z prawy już dwa lata wcześniej, gdy wdał się w bójkę uliczną (uznano jednak, że działał w samoobronie), a niedługo potem został zatrzymany za posiadanie kokainy.
Po wyjściu z więzienia ponownie dostał nową tożsamość, a miejsce jego pobytu było ukryte przed opinią społeczną. W sumie nowe dane otrzymywał czterokrotnie, ponieważ chwalił się znajomym, że to on jest zabójcą Jamesa Bulgera. Gdy Venables wychodził na wolność, ojciec Jamesa ostrzegł, że mężczyzna na pewno popełni kolejne przestępstwo. - To tylko kwestia czasu i znowu da upust swojej żądzy - mówił wówczas Ralph.
Jak pisał "The Sun", mężczyzna był jednak pod stałą obserwacją, ponieważ według biegłych i śledczych w jego przypadku istniało "wysokie ryzyko ponownego popełnienia przestępstwa". W 2017 roku policjanci przeprowadzili jedną z rutynowych kontroli i przeszukali mieszkanie wówczas 35-letniego Venablesa. Na jego komputerze funkcjonariusze znaleźli drastyczną pornografię dziecięcą (1170 zdjęć i filmów) oraz "podręcznik pedofila". Informacje te Ministerstwo Sprawiedliwości potwierdziło dopiero w 2018 roku dodając, że mężczyzna został skazany na trzy lata i cztery miesiące więzienia. W 2020 roku odmówiono mu warunkowego opuszczenia zakładu.
W styczniu 2023 roku mama Jamesa, Denise, poinformowała o swojej rozmowie z brytyjskim ministrem sprawiedliwości. Dominic Raab obiecał jej, że zabójca jej syna pozostanie w więzieniu, zgodnie z nową, bardziej restrykcyjną polityką wobec recydywistów. Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło natomiast, że minister Raab "zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zatrzymać niebezpiecznych przestępców za kratkami i przedstawił plany zmiany zasad zwolnień warunkowych dla więźniów".
Jon Venables miał być zazdrosny o uwagę rodziców
W 2018 roku na kanale Channel 5 ukazał się dokument, tym razem analizujący życie Jona Veneblesa i jego kolegi. W materiale ukazały się szokujące relacje rodziny, która opisała, jak 10-latek zachowywał się po dokonaniu morderstwa. Tego dnia miał wrócić do domu i zrzucić ubranie mówiąc, że "czuje na sobie zamach Jamesa, zapach dziecka". W filmie zasugerowano, że Venables miał rzekomo duże poczucie winy, przez co miał zacząć wyobrażać sobie, że mały James Bulger rośnie w jego wnętrzu i "naprawi sytuację rodząc" swoją ofiarę na nowo.
To, co najbardziej oburzyło rodziców Jamesa, to według nich próba usprawiedliwiania sprawców. Venables został częściowo przedstawiony jako 10-latek zazdrosny o swoje rodzeństwo, które ze względu na "specjalne potrzeby edukacyjne" miały mieć jego zdaniem większą uwagę rodziców - co stwierdził pracownik socjalny wspierający rodzinę. Thompson miał być rzekomo ofiarą przemocy w dzieciństwie, a od ósmego roku życia miał spędzać większość czasu na ulicy. Miał być też zazdrosny o młodszego brata, który miał od rodziców otrzymać o wiele większą troskę. Thompson i Venables po tym, jak się zakolegowali, wielokrotnie byli przyłapywani na kradzieżach, wchodzeniu bez zgody na prywatne posesje, dokuczaniu sąsiadom i znęcaniu się nad zwierzętami.
Kolejny szok dla rodziców Jamesa stanowił film "Detainment" ("Zatrzymanie") z 2018 roku autorstwa Vincenta Lambe’a, który otrzymał nominację do Oscara (ostatecznie nagrodę dla najlepszego krótkometrażowego filmu aktorskiego na 91. Gali rozdania Oscarów przypadła filmowi "Skin"). Lambe, który film oparł na nagraniach z przesłuchań 10-latków uważa, że nie można mu niczego zarzucić, a przez swój film chciał pokazać też cierpienie rodzin chłopców, którzy byli odpowiedzialni za morderstwo. Rodzice Jamesa przekazali, że Lambe ani razu nie skontaktował się z nimi podczas realizacji filmu. 38-letni producent oferował później rodzicom zabitego dwulatka część zysków, jednak na to nie przystali.
#truecrime