@Tr8025 nabiału oni nie jedzą prawie w ogóle. Może jedzą, ale nie widziałem. Natomiast żarcie jest tam fantastyczne. Pomijając czy lubisz kuchnię azjatycką czy nie, znajdziesz tam najróżniejsze smaki i to w najwyższej jakości. Dla samego żarcia opłaca się smtam pojechać.
Jest niezliczona ilość knajpek, gdzie w godzinach szczytu ustawiają sie kolejki. Pracownik knajpki (nie kelner) chodzi po ludziach w kokejce i zapisuje co chcą zamówić, więc czekając w kolejce już się dla nich gotuje strawa.
Po angielsku i to z oporami porozumiewają się tylko japończycy, którzy muszą się stykać z międzynarodowym biznesem. W sklepach jest to skrajnie rzadkie. W kwestii stosunku do obcokrajowców, generalnie odnoszą się do białych jak my byśmy odnosili się do marsjan. Zresztą jest białych w Tokio porównywalnie jak Marsjan w eropie
Czarnych starają się w ogóle nie zauważać. Mieliśmy znajomego czarnego i tu są inne ciekawe przemyślenia na inny wątek
A propos turystów z europy: w Japonii jest zasada podatkowa, że jak kupujesz coś w sklepie jako turysta, to zwracają ci koszt podatku na lotnisku jak wracasz. Ja wszedłem do sklepu i chciałem kupić kimono dla żony. Jak się dowiedziałem, że muszę podać dane osobowe łącznie z numerem paszportu itp, żeby mieć kimono za cenę z metki, czyli 30-40% taniej niż cena nominalna, to zrezygnowałem i wyszedłem.
Po kilu minutach dopada mnie zdyszana japonka kilka przecznic dalej i lamanym głosem mówi: bardzo pana przepraszam, ale szefowa kazała powiedzieć, że zgadza się, żeby pan kupił to kimono dla żony bez konieczności okazywania paszportu i w cenie bez podatku! .... no i wróciłem się i kupiłem