Zaloguj się aby komentować
Quokka
- 189wpisy
- 159komentarzy
Join to the dark side and get a free cookie!
https://youtu.be/F36HBFGxWkg
Jako fan That '70s Show coś czuję, że to będzie średnie. W końcu to Netflix.
Obym się miło zaskoczył. Ktoś czeka?
@Quokka za przypomnienie
@Quokka gdzie można obejrzeć. 70shows teraz ?
@xeerxees https://www.justwatch.com/pl/serial/rozowe-lata-70 Z tego co widać to legalnie.. nigdzie.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
<absinth> omg
<absinth> moj stary przeszedl cale call of duty
<misiek> co w tym zlego lub dziwnego?
<absinth> ta, ale on w przedostaniej misji sie mnieu pyta czy mozna colta na inna bron zmienic
#heheszki
@Quokka to było śmieszne dosłownie przez 15 minut od zaistnienia w sieci...
Zaloguj się aby komentować
If you're going to be Tambourine Guy, be the best Tambourine Guy ever.
#muzyka
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Nie lubię zmian ale zapowiada się że zostanę :)
Konto mam tu już jakiś czas ale przydałoby się przywitać #bojowkacichociemnych
Witam i proszę i #żebropioruny dla Quoczki
@Quokka Hejtter lepiej napisany niż stary i nowy wykop XD
@Quokka Hejtter lepiej napisany niż stary i nowy wykop XD
@stylgiteu Otwarty Wykop Mobilny nie był zły
Zaloguj się aby komentować
Pewnego razu niewielka lokalna powódź zalała nam plac budowy. Zaalarmowali mnie, przyjechałem w niedzielę po południu razem z częścią Czerwonych Brygad, żeby jeszcze coś próbować uratować. Kierowcy kazałem wrzucić na Stara lekką łódkę z laminatu, która doraźnie służyła jako piaskownica wnukom brygadzisty, do tego wiosła, kamizelki i takie tam.
Plac znajdował się za wałem, w takim jakby zakolu bez odpływu, przy samej rzece, tak że fale nie szły już i woda była spokojna. Plac był zalany do poziomu gdzieś półtora metra - metr sześćdziesiąt. Pływamy łódką, łowimy co się da - jakieś kantówki, bale, puste i pełne beczki - wszystko, czego jeszcze woda nie zabrała, i holujemy to na suche. Jedni łowią, drudzy ładują na samochód, i tak na zmiany. Kierownik też dla kondycji postanowił se powiosłować.
Zeszło nam parę ładnych godzin i zaczynało zmierzchać. W łódce płynąłem z niejakim Gutkiem - ja wiosłowałem, a on trzymał towar na linie. Naraz Gutek strzelił karpia, otwarł oczy tak, że mu mało nie wypadły, podniósł drżącą rękę i pokazywał na coś za moimi plecami, mówiąc:
- Dydydydydydydydy.............
a blady był jak śmierć na urlopie.
Odwróciłem się i też się przestraszyłem - na powierzchni wody poruszała się ludzka głowa...
Po dłuższych oględzinach pokazało się, że głowa porusza się mniej więcej pionowo. Postanowiłem podpłynąć i obadać zjawisko, nie zważając na protesty Gutka, który klekotał zębami jęcząc "Zzzzzzzzzooommmmmmmbiiiiiiii..."
Okazało się, że to stróż szedł do pracy... Nawalony w drebiezgi... Nawet nie zauważył, że wlazł po szyję w wodę...
A na dodatek za kierownicę prowadził rower.
Wśród różnej maści ewenementów przyrodniczych, tworzących moje Czerwone Brygady, wyróżniał się - tak osobowością jak i urodą - niejaki Lechu, zwany "Nafta". Urodziwy to on był nad wyraz - twarz jak murzyński sandał, jedno oko na Maroko, drugie na Zanzibar, ale ukoronowaniem wszystkiego był NOS. Nos miał Nafta jak diabeł ch*ja, wielki, przepastny i czerwony, z dziurkami o średnicy pingponga. Ile razy kichał, bałem się, że mu mózg wypadnie... To tyle tytułem wstępu.
Budowa mostu przez Odrę - szczere pole dookoła, zimno jak szlag, śnieg leży. Przerwa śniadaniowa. Czerwone Brygady miały fajną ciepłą pakamerę, a u mnie właśnie nawalił grzejnik, więc pomyślałem, że pójdę do nich zjeść. Wychodzę od siebie, patrzę - Nafta siedzi na ławce przed budą i zajada kanapkę, o ile można tak powiedzieć o kimś, kto miał po jednym zębie w każdej szczęce.
-
Czemu Lechu siedzisz na mrozie?
-
A bo mie wyp**lili z budy te chje dzięcioły jedne.
-
A czemu?
-
A bo im wadziło żech sie dropoł.
Wchodzę i pytam o co biega. No co k**wa jest, kierownik pyta to odpowiadać. Brygadzista mówi:
- A weź sie pan łodwróć i wejrzyj se pan na dźwierze...
Hehe... Najpierw trochę mnie zemdliło, ale opanowałem odruch zwrotny i wypytałem ich co i jak.
Okazało się, że Nafta siedział w swoim normalnym filozoficznym zamyśleniu na swoim miejscu na końcu budy... pakował dwa paluchy do swojego meganochala... kręcił z tego kulkę... i przez całą budę strzelał w drzwi... Podczas gdy wszyscy inni jedli... Bosheeeeee... Drapał się, owszem, ale gdzie?!
A kulki, wciąż przyklejone do drzwi, były wielkości groszków...
Zaloguj się aby komentować