Rano często jeżdże pociągiem na zajęcia. Jako student przyzwyczaiłem się do śmieciowego żarcia, choć nie za bardzo lubię jadać w maku, często po zajęciach zapierdalamy ze znajomymi zjeść jakieś komercyjne gówno. Moją ulubioną potrawą jest kebab, wpierdalam kiedy wlezie i ile wlezie. Zamiast obiadu w niedziele przy rodzinnym stole , dzwonie po Rycha z kebsa i dowozi mi porządną porcje mieszanej baraniny z kurczakiem i dodatkami, matka sie wkurwia że nie chce jesc jej obiadu, ale chuj tam nie bede wpierdalał mielonego z surówką i jebanych grzybów w occie. Wracając do sedna sprawy. Niedziela jak niedziela, kebs zaliczony a w poniedziałek na zajęcia. Jako, że zaczynam o 8 , pociąg 6.24 , a że napierdalałem do 2 w nocy w kanter strajka, rano zaspany jak Han Solo po hibernacji zwlekłem sie z wyra, szybkie mycie, plecak w łapy, zajebany mułem i zapuchnięty jak kloszard po spotkaniu z chodnikiem ruszam po przygode mojego życia. W drodze na peron czułem pewne ruchy perystaltyczne moich jelit, mówie chuj pewnie się rozbudzają.Na stacji oczywiście poranny wyścig szczurów, mohery o laskach nagle dostają turbo i zajmuja miejsca szybciej niż bolidy F1 w kwalifikacjach xD wyglada to dość komicznie, ale chuj ja twardo przepycham się razem z nimi bo nie będe kurwa stał i wąchał pach cebulaków z okolicznych wsi. Zająłem miejsce , rozsiadam się wygodnie, koło mnie dwie młode sztunie level 21, więc lux mi to pasuje. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo, ponieważ na moją dupe nacisnęła tak niesamowita siła że być może potrafiłaby trzasnąć obrotowymi drzwiami, miałem wrażenie, że moje ciało poprzez dupe opuszcza moja dusza. Wnet zdałem sobie sprawę, że w porannym pośpiechu zapomniałem nakarmić sracza moim weekendowym gównem, a jako że przed wyjściem lubie zatopić porządnego U-Bota stało się dla mnie jasne, że będzie to najdłuższa podróż mojego życia. Dotarło do mnie, że baranina którą spożyłem dzień wcześniej była pozyskana chyba ze starego capa, na to przynajmniej wskazywała dynamika zachowań mojego jelita grubego. Zanim zdałem sobie sprawe co się tak naprawdę dzieje minęliśmy 3 stacje i pociąg był tak zajebany ludem, że pomiędzy miejscami siedzącymi stali jeszcze poróżujący, więc nawet przelot muchy był tam niemożliwy. Gówno coraz motzniej napierało na moje kapsko, w dupie miałem taki bolec, że czułem się jak Tuhaj Bej nabijany na pal. Ciasno, że ciężko się obrócić więc wyjście do toalety mijało się z celem. Ogólnie zwieracze mam dość dobre, trenowałem całą podstawówkę bo bałem się srać w szkole, więc nawet potężna sraczka nie była w stanie przebić muru jaki stanowiła moja zaciśnięta dupa. Mimo to czułem, że nie dam rady, parcie na sranie było tak przeraźliwie mocne, że wystąpiły poty i zacząłem cały się trząść, nie wiedziałem czego się chwytać aby sobie pomóc. Niestety gówno nie cofało się, wręcz przeciwnie, jego początek czułem w okrężnicy wstępującej a koniec już na wylocie. Kątem oka widziałem że sztunie level 21 widzą moje dziwne zachowanie. Ta z brzegu zamieniła się miejscem z jakimś moherem, jako że nie wiedziałem co ze sobą zrobić, a pamiętałem jak za dzieciństwa wstrzymując sranie pomagało chodzenie w kółko, postanowiłem też ustąpić miejsca moherowi i wstać, zmienić pozycje, myślałem że dzięki temu gówno pójdzie do góry i z okrężnicy cofnie się do jelita krętego.Było maxymalnie ciasno, że udało mi się wpuścić tą babcie na moje miejsce ale stałem między jej nogami a nogami mohera który wpuściła laska level 21. Niestety zmiana pozycji,była błędem. Fala ciepłego i gęstego kału wylała się w moje bokserki, jako że nosze takie ze ściągaczami na nogawki bo nie lubie luźnych, póki co całość pozostawała w majtach, na szczęście stolec nie był wodnisty. Czułem, że zbliża się kolejna fala, wiedziałem , że to jednak będzie atomowe pierdolnięcie. Byłem zamknięty jak w kanapce, MOHER-JA-MOHER.
Wiedziałem, że już zaczyna motzno jebać gównem, ale zachowałem kamienną twarz, wiedziałem też, że przy tak ciasnym pociągu wykrycie sprawcy będzie ciężkie jak utopienie ryby. W oczach ludzi stojących w drugim koncu przedziału dało sie odczytać tylko jedno - strach przed śmiercią, strach przed śmiercią poprzez zagazowanie. Udawałem, że sam się dusze i pod nosem mówiłem co tak kurwa jebie, do sztuni level 21 zagadałem, że chyba ktoś wiezie zdechłego hipopotama. Uśmiechnęła sie mętnym wzrokiem, była zielona od smrodu. W pewnym momencie pociąg dość gwałtownie zahamował, runąłem dupskiem prosto na mohera, jej nos wylądował prosto w moim zadzie, sprawiło mi to nawet przyjemnośc, wiedziałem że zanurzyła się w krainie gównem i smrodem cieknącej, przestraszyłem się też jednak , że krzyknie że to ja jestem sprawcą tego smrodu. Mimo otwartych okien fetor był nie do zniesienia. Zbliżała się moja końcowa stacja, a oprócz niej kolejna porcja tym razem rzadkiego jak śnieg na Cyprze łajna. Stacja na której wysiadam jest stacją gdzie wysiada 80% podróżujących, gdy tylko zaczęli wysiadać wybiegłem jak najszybciej krzycząc, że mohery nie dość że się pchają to jeszcze srają w gacie w pociągu, publicznośc biła mi salwy braw, a moja dupa puściła salwę rzadkiej brei, było to już jednak na peronie, ludzie którzy wysiedli oddychali świeżym powietrzem, powoli z zielonych przybierali normalna barwę na twarzy. Na stoisku na stacji kupiłem dżinsy u cygana i udałem się do toalety na stacje do poczekalni aby się ogarnąć. Obmyłem dupe, plecy i nogi, obesrane dżinsy i gacie wrzuciłem do zlewu. Wychodząc dziarskim spojrzeniem rzuciłem do ciecia ,że ktoś poprzednio nabrudził w klopie, wracając tą samą droga którą przyszedłem podziwiałem strużki gówna ciągnące się po całej trasie. Następnego dnia wyczytałem w gazecie, że pociągi są poopóźniane ponieważ jeden aż do odwołania nie będzie kursował z powodu zagrożenia dla podróżujących, wiedziałem, że to pociąg w którym po raz pierwszy w życiu spierdoliłem się w gacie. Nie polecam kebabów i od tamtej pory wpierdalam grzybki w occie.
#pasta #zawszesmieszy